Jack - Pocałuj mnie..
Kim - Z miła chęcią.Zawiesiłam mu ręce na szyi. On objął mnie w tali. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i wtedy niestety, niestety ale Jarry pojawił się tak jakby znikąd. On ma jakiś wrodzony talent do psucia wszystkich pocałunków!
Jerry - Yo! - na co y odskoczyliśmy od siebie - Czy wy chcieliście się pocałować?
Kim/Jack - Co?! My?! Nie... Skąd ty bierzesz takie pomysły?!
Kim - My się nie.. Ogh.. Jack wyjaśnij mu co przed chwilą robiliśmy.
Jack - Czemu jak?!
Kim - Jack!Jack - Dobra... Bo widzisz Jerry. Wpadło mi coś do oka... I Kim była tak miła ,że mi pomogła to wyciągnąć z oka.. Okazało się ,że to była rzęsa.
Jerry - Yo stary... Bądź facetem i nie ośmieszaj naszego męskiego ludu! Głupia Rzęsa ci do oka wpadła a tobie dziewczyna ją musi wyciągać. Może jeszcze panikowałeś co?!
Jack - Yyy.. Co?!
Jerry - A nie ważne. Musze lecieć. Mam ważne spotkanie. Nara!
Jack - Było niebezpiecznie...
Kim - To kiedy im powiemy?
Jack - W swoim czasie.
Kim - Czyli tak.. Za miesiądż?
Jack - Jak sobie tylko zapragniesz!
Tym czasem u Rudi'ego (dawno o nim nie pisałam)
Rudi razem z Jonem sprzedawcą sklepie zoologicznym i jaszczurką Leopoldem byli w jego biurze i patrzyli przez wielką Lupę.
Rudi - Patrz jakie to jest piękne..
Jon - Bardzo piękne.
Rudi - Widziałeś kiedyś coś podobnego?!
Jon - Nie... A na co my w ogóle patrzymy?
Rudi - Tu przed moimi oczyma znajduje się ziarnko ryżu na którym jest wy grawerowany kod Wassabbi'ego. Chiński mnich przez rok go na nim pisał.
Jon- Przez rok?!
Rudi - On bardzo lubił chodzić do kina.
Jon - Aa... - w tym czasie jaszczurka wysunęła język i połknęła to ziarno.
Rudi - Aa..Gag.. Nie możliwe!
Jon - Rudi! spokojnie...
Rudi - Otwieraj paszczę tej jaszczury! Bo ja tam wchodzę!
Jon - Nie tym tonem proszę... Leonard jest jaszczurką Australijską. Robi kupkę raz w roku.
Rudi - Czyli kiedy?!
Jon - No tak.. ona zrobiła wczoraj więc.. Czkamy jeszcze rok.
Rudi - Co?! Przez tą głupia jaszczurkę mam czekać jeszcze rok?!
Jon- Cii... Nie mów tak na nią. Zrobi się jej przykro.
Rudi- Mam to gdzieś. - chwila myślenia - Ej.. A może zrobimy ją w balona? Oszukamy jaz porami roku?!
Jon- No nie wiem. Ta jaszczurka to jaszczurka Australijska. Jest bardzo mądra. Nie da się tak wrobić.
Rudi- Jon ona śpi w starej skarpecie a jej najlepszym przyjacielem jest jakiś patyk. Myślę ,że to będzie najprostsza rzecz na świecie.
Jon- Zobaczymy..
Rudi- Bądź u mnie za 4 godziny. Wszystko będzie gotowe.
Jon- Czemu za 4 a nie teraz?
Rudi- Ponieważ ja mam teraz zajęcia.
Jon- Aa.. Chyba ,że tak.
Rudi- Pa.
W tym czasie u naszej słodkiej Parki♥
Oboje szli w stronę dojo gdzie mieli teraz lekcje karate. Przez drogę ustalili ,że udają ,że nic się nie stało gdyż ,nie chcą być zasypywani setką pytań i gratulacji. W drzwiach minęli się z Jon'em ,który trzymał w rękach jaszczurkę.
Wszyscy na nich czekali. Nikt nawet nie podejrzewał ,że są parą.
Jack/Kim - Cześć.
Reszta - No hej.
Kim - Lecę się przebrać. Bo widzę ,że wy już to zrobiliście. Jack idziesz?
Jack - Tak, zaraz to zrobię. Na razie masz wolną szatnie korzystaj.
Kim - Ale ja mam osobną szatnie.
Jack - Wiem ale... Oj no idź!
Crawford poszła się przebrać. Jack poszedł minute potem. Oboje wyszli przebrani. Rudi już na nich czekał.
Rudi - Już wszyscy?
Jack - Wszyscy.
Rudi - Świetnie. Dzisiaj zaczniemy sparing ale najpierw się rozgrzejmy. Ćwiczenia typu brzuszki, podciągnięcia, wykopy itp.
Kim- Tradycyjnie..
Rudi- Tak.
Jak Rudi kazał tak też uczynili. Ćwiczenia trwały krócej niż 5 min. To chyba dobra rozgrzewka.
Rudi- Dobiorę Was moi kochani w pary. I zrobimy sobie taki mały turniej. Pierwsza para to Jerry i Jack.
Jerry- Oj Boże! Na pewno będzie potrzebna karetka gdy już Jack ze mną skończy.
Jack- Za bardzo dramatyzujesz.
Rudi- Druga para to Eddie i Kim. A Milton będzie z Grace,
Grace- Chce zmiany pary. Mogę ja je wybrać?!
Rudi- Czemu nie?!
Grace- Świetnie. Pierwsza para to ja i Jerry, Druga to Eddie i Milton a trzecia to Jack i Kim. I jak?!
Rudi- Świetnie. Zaczynamy?
Na sam początek to na matę wszedli Eddie i Milton. Walczyli chyba ze 3 sekundy i oboje się powalili. To wyglądało śmiesznie. Wszyscy się śmiali a Crawford chyba najbardziej.Potem Jery i Grace. Wygrał Jerry, Nikt w to nie wierzył. Grace była strasznie zła na swojego CHŁOPAKA. Jako jej CHŁOPAK powinien dać jej wygrać. Teraz przyszła pora na Kim i Jack'a. Weszli na matę. Ich walka trwała chyba ze 2 minuty. Jack nie walczył normalnie. Tylko tak sztucznie. Nie chciał zrobić Kim krzywdy.

Grace - Och... No każdy chłopak musi wygrać. Inaczej będzie płakał.
Kim - Grace..
Grace - No co?! Mówię prawdę.
Kim - Uspokój się.
Grace - Nie! Ne uspokoję się!
Kim - Choć do szatni... No już.
Grace - Dobra.
Dziewczyny weszły do szatni na spokojnie porozmawiały za to Rudi powiedział ,że a a dzisiaj to już koniec. I mogą się iść przebrać.
Każdy bał się wejść do szatni dziewczyn ponieważ wtedy obie wybuchną złością. Jack się odważył i zapukał do dziewczyn.
Kim/Grace - Czego?!
Jack- Nie chce Wam przeszkadzać ale... Ale Rudi powiedział ,że na dzisiaj to już wszystko i możecie się już przebrać. - powiedział przez zamknięte drzwi.
Kim - Aha. Dobra dzięki.
Jack- Nie ma za co - i po prostu pokierował się do szatni gdzie byli już Eddie, Milton i Jerry. Chłopcy się przebrali i wyszli. Postanowili spędzić cały dzień w swojej obecności tak jak kiedyś. Dawno tego nie robili i poszli się poszwę dać po mieście. Natomiast Grace i Kim pójdą po Julie i wybiorą się na zakupy. Wszyscy uczniowie opuścili dojo i poszli w zamierzone wcześniej strony. Natomiast Rudi przygotował stół wypełniony pysznościami ,które najczęściej zjada się w święto Dziękczynienia. Jon wraz z jaszczurką przyszedł punktualnie. Położyli ją w małym nocniczku i założyli czapeczkę i śliniaczek z indykiem.
Rudi- No nie wierzę ,że to już Jesień. To chyba najwyższy czas aby się porządnie załatwić.
Jon- Nie poganiaj Rudi. Jeszcze się zestresuje.
Rudi- Tylko sprawdzałem.
Jon- No to już skończ. Choć siadamy do wieczerzy.
Rudi- Dobra. - On i jon usiedli przy stole. Nałożyli sobie na talerz po kawałku indyka w jakiejś panierce. Jaszczurka też. Rudi spróbował jako pierwszy a za nim Jon. - Jakie to dobre. Z czego zrobiłeś tę panierkę?!
Jon- O dzięki, Miło ,że pytasz. Ona jest z chrząszczy. - Na te słowa Rudi automatycznie wypluł kawałek indyka ze swoich ust.
C.D.N.
I jak się podoba?! Mi powiem szczerze ,że nawet, nawet.
Dawno nie dodawałam rozdziału z Rudi'm. Ale teraz to naprawiłam. Myślę ,że się podoba?!
Tak jak obiecałam pewnej osobie... Ten rozdział jest zadedykowany dla ciebie Maddie Everdeen. ☺☻
♥♥ KOCHAM WAS ♥♥
♥♥ KOCHAM WAS ♥♥
Super Fajne.
OdpowiedzUsuńRudi.. Heh ;P
Rozdział Super! Rudi normalnie i oficjalnie zaczadził scenę.
OdpowiedzUsuńMoże być.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie mogę się już doczekać nexta :***
Masz ogromny talent uwielbiam twojego bloga ;)
A co do mojego usunęłam tamte dwa posty i postanowiłam stworzyć tam nowe inne opowiadanie, które mam nadzieję, że Ci się spodoba :*
Tak więc zapraszam do mnie http://www.never-let-me-go-just-stay-vavan.blogspot.co.uk/
Jest już prolog <3
Jeszcze raz super rozdział :*
Haahah głupi Jerry ^^ . XDD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo im powiedzą ;-)
Czytam od poczatku i jestem przy 7 rozdziale. ale również przeskoczyłam tu, żeby nie było że nie dotrzymałam słowa i nie odwiedziłam ^^ Dodaję do ulub ;-)
Informuj mnie o nowym rozdziale u mn pod ostatnią notką okej . ? ;-)