piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 27

Wtedy wstaliśmy i ruszyliśmy ku wyjściu. Jack otworzył mi drzwi.
Jack - Panie przodem..
Kim - Dzięki! - posłałam mu uroczy uśmiech. On odwzajemnił ten gest i też się uśmiechnął.


W tym czasie u znajomych 'pary'.
Grace - Oj no rany. Musieli wyjść?!
Jerry - Takie życie. O Phil niesie Phalafele. Usiądźmy przy stoliku i jedzmy je a potem obmyślimy co dalej.
Grace-Dobrze. Rudi zjesz z nami?
Rudi-Nie moge. Musze iść umyć swoje depresyjne buty. Dawno tego nie robiłem.
Jerry- A jak tak to spoko.. Na razie - Rudi wyszedł z knajpki a w tym samym czasie Phil podał znajomym Phalafele.
Grace-Depresyjne buty? Serio!. Mógł wymyśleć coś lepszego albo nie Musiał l wcale z nami jeść. Ale tak się wymigiwać?!
Jerry-No ale to prawda. Gdy ma depresje wkłada te buty. A to bardzo śmieszne wygląda.
Grace-Okeyyyy.. To się robi dziwne. Zmieńmy temat... 

Narrator...
Była już godzina 18:56. Kim i Jack siedzieli w domu chłopaka. Jack wybierał film. Oczywiście to miał być horror bo Jack nie znosił romansideł. W tym czasie Kim robiła popcorn. Zadzwoniła do  mamy i uprzedziła ją ,że nocuje u Jack'a bo chłopak ja o to poprosił. Mieli razem oglądać film. Kim nie przejęła się tym ,że miała na sobie sukienkę. Miała piżamę u niego w domu tak samo jak on u niej. Każdy z paczki miał piżamę każdego z paczki u siebie w domu. musieli mieć dużo piżam. To były piżamy awaryjne gdyby mieli u kogoś nocować a to było by bliżej nieznane. (rozumiecie?) Wracając. Kim poszła się przebrać w piżamę. W jej skład wchodziły luźna koszulka z twarzą "Mini" i luźne spodnie przed kolana. Do tego czerwone skarpetki. Kim zdążyła zrobić Pop Corn , przebrać się zadzwonić do mamy i nalać soku do szklanek a Jack nawet nie znalazł płyty z tym filmem. Płyta leżała na swoim miejscu czyli w szafce pod telewizorem. Jack oczywiście ja tam sprzątnął ostatnim razem jak paczka oglądała "Atak Zombie 3 ". To ulubiony film Buwera. Kim nawet też lubi ten film. Ale tylko początek bo potem wchodzą Zombie. I ich twarze są na prawdę przerażające. Jack wszytko zaplanował gdyż wiedział ,że dziewczyny boją się zombie. Kim wtedy będzie bez litośnie chować Głowę w jego ramionach. Kim siedziała jeszcze dłuższa chwilę na kanapie i wpatrywała się w każdy ruch 16-latka. Po 10 minutach postanowiła skrupić jego cierpienie i podeszła do szafki i otworzyła szklane drzwiczki gdzie wyciągnęła opakowanie z płytą.
Jack - Och to ona ciągle tam była... Myślałem ,że to tylko opakowanie a płyta leży zupełnie gdzie indziej.
Kim-Widzisz należało najpierw tam spojrzeć a nie pół godziny szukać głupiej płyty. To jak oglądamy?
Jack-Tak - Chłopak przejął płytę i włączył DVD gdzie następnie włożył płytę, nacisnął Play i film się zaczął. Postanowili wyłączyć światło aby było ciekawiej. Jack  jeszcze wyciągnął koce aby było fajniej. Udał ,że przez przypadek strąca poduszkę obok Kim aby ta nie sięgnęła po poduszkę zamiast niego.

Jack - Się zaczyna.

Film leciał już półtory godziny z trzech.Gdy były straszne sceny kim chowała głowę w ramionach chłopaka, Po dwuch godzinach seansu kim połozyła głowę na romionach Jack'a.  Jack spojrzał na przyjaciółke i zoriętował się ,że Kim zasnęła. Postanowił zanieść ja do siebie do pokoju gdzie położy ją spać a on dzisiaj zdrzemnie się na kanapie w salonie. Wziął Kimberly na ręce i cicho zaniósł do pokoju , gdzie ułożył na łóżku i przykrył kocem. Ucałował w czoło i uśmiechnął się pod nosem. Wychodząc zabrał ze sobą jedynie komórkę leżącą na biurku obok okna.Zszedł na dół i położył się na kanapie. Zamknął oczy i zasną. Jakieś 15 minut później do domu weszła Pani Bruwer. Spojrzała na swojego syna i się uśmiechnęła. Jedyna myśl ,która błądziła w jej Głowie to: "Czemu on śpi na kanapie a nie u siebie w łóżku?". Pani B. nie miała serca budzić swojego syna gdyż bardzo słodko spał i lekko się uśmiechał. Pewnie śnił mu się miły sen.

Następnego dnia.
Promienie słońca przedzierały się zza korony drzewa naproś okna w pokój. Kim otworzyła oczy. Znalazła się  w pozycji siedzącej. Rozejżała się i uświadomiła ,że nie jest w swoim pokoju i ,że Leży w łóżku Jack'a. Łóżko pachniało chłopakiem. Kim jeszcze raz się położyła i wtuliła w poduszkę. Przetarła oczy i się uśmiechnęła. Następnie znów zamknęła oczy . Przysnęła na mały moment. Obudziła się. Otworzyła oczy i uniosła głowę do góry aby się rozejrzeć. Po czym znów opuściła Głowę ,która opadła na poduszkę. Na krześle obok biurka leżał szlafrok Jack'a. Miał niebieski kolor. Był dość długi a rękawy były tak długie jak ręce szatyna. Miały odpowiednia długość. Kim gdy go tylko zobaczyła wstała na równe nogi. Po cichu podeszła do drzwi sprawdzając czy nikogo nie ma w pobliżu. Otworzyła je bardzo delikatnie starając się nie wydobyć żadnego dziwię ku. Spojrzała na zegarek. Była 07:44 a Jack najprawdo podobnej smacznie spał. Kim, odruchowo zamknęła drzwi przy czym w całym domu udało się słyszeć trzaśniecie drzwi. Jack gwałtownie otworzył oczy. Natomiast Pani Bruwer była już w pracy ,którą dostała w Seaford (zapomniałam o tym wcześniej wspomnieć) miała wcześniejszą zmianę i musiał wstać o szóstej rano aby zdążyć. Jack Wstał i powolnym krokiem udał się do pokoju gdzie 'spała' Kimberly. W tym samym czasie Kim przymierzała szlafrok chłopaka. Był na nią za długi i rękawy też były za długie. Ciągle musiała je podciągać ale one i tak ciągle opadały. W szafie chłopaka było lustro. A Kim wiedząc o tym otworzyła szafę i zaczęła się przeglądać. Jack po cichu otworzył drzwi i oparł się o ramę drzwi. Oparł Głowę i cicho westchną. Kim go nie zauważyła. Była za bardzo zajęta szlafrokiem.
Kim - Oj tam Kim... Do twarzy ci w tym szlafroku... . Oj no wiem Kim. Ale wiesz ,że to szlafrok mojego naj... przyjaciela? Nie no coś ty. Nie zauważyłam Kim. Może i jest.. Przy..Przy duży ale lezy na tobie jak ulał. Tak wiem Kim. Wiem..
Jack - Jaka ty skromna jesteś. - Kim słyszeć chłopaka zawstydziła się i zakryła twarz przydużymi rękawami szlafroka. - Czemu się chowasz? Żeczywiście do twarzy ci w tym szlafroku. - powiedział podchodząc do blondynki. Ta tylko się uśmiechnęła.  Kim stała tak jeszcze ze 3 sekundy , a wtedy nie mogła zrobić nawet kroku. W końcu udało jej się jedynie wydusić sztuczny uśmiech i słowo "Dzięki".
Jack - Jesteś może głodna?
Kim - Nie..
Jack - Wiem ,że jesteś. Zjesz tutaj czy zejdziesz na dół do kuchni?
Kim - A ty?
Jack - Ja tam gdzie ty!
Kim - No to może choć na dół... Tylko daj mi dwie minuty to się przebiorę ok?
Jack - Pewnie. - Po tych słowach Jack wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Kim nie wiedziała co ma  Myślec po prostu opadła zmieszana na łóżko. "Co on sobie teraz o mnie pomyśli, Ale z ciebie Idiotka!" - pomyślała. Po 5 minutach gotowa zeszła na dół . W całym domu pięknie pachniało. Kimberly stanęła w progi patrzyła na chłopaka przyządzajacego śniadanie. Gdy śnianadnie było gotowe Kim usiadła przy stole na proś Jack'a. Oboje zjedli dwa gofry z bitą śmietaną i truskawkami . Popili to sokiem pomarańcz owym. Przy czym rozmawiali o wszystkim i o niczym. gdy skończyli jeść posprzątali na stole a brudne naczynia wstawili do zmywarki. Kim sobie pomyślała "Nieważne jak dziwnie wyglądam albo jak dziwnie się zachowuje on zawsze uważa ,że jestem moje zachowanie jest normalne?" Kim postanowiła wrócić do domu.
Jack - Odprowadzę Cię.
Kim - Dzięki ale przejdę się sama. Taka chwila dla siebie dobrze mi zrobi.
Jack - Ale na pewno? Ja z miłą chęcią odprowadzę cię do domu.
Kim - Jak chcesz to mnie odporowadź. Ale wolała bym iść sama.
Jack - To pójdziesz sama... Ale w moim towarzystwie.
Kim - Oj no przestań..Jack - Co mam przestać?!
Kim - Przestań sprawiać ,że się uśmiecham choć wcale nie chce tego robić!
Jack - Aa... Skoro tak to przepraszam. To jak odprowadzić moją śpiącą królewnę?
Kim - Czemu śpiącą?
Jack - Bo ... Po prostu.
Kim - No to jak chcesz mnie tak bardzo odprowadzić to proszę bardzo.
Jack - Wygrałem.
Kim - Co wygrałeś?
Jack - Coś tam wygrałem... (Wiecie o co chodzi dziewczyny?? Jeśli tak to piszczcie w komentarzach)


Kim i Jack wyszli z domu Bruwer'a i udali się do domu Kim. Nie musieli długi iść gdyż dom Kim był po drugiej stronie ulicy na pros domu Bruwer'a. (Nadarzacie?) 
Kim - Dzięki ,że mnie odprowadziłeś. - powiedziała łapiąc za Klamkę
Jack - Nie  ma za co. 
Kim - Moze wejdziesz do środka?
Jack - Nie, Nie mogę. Musze lecieć do Domu. Bo go bez opieki zostawiłem a jak coś zginie to mama mnie zabije...
Kim - Heh... A wpadniesz dz is do mnie?
Jack - Zadzwonię i ci powiem. Narazie. - Kimberly posłała chłopakowi miły uśmiech a on odwzajemnił ten gest. Kim weszła do środka . Poszła do siebie do pokoju a tam na łóżku siedziała Grace.
Kim - Cześć Grace. Co ty tutaj robisz tak wcześnie? I czemu płaczesz?
Grace - Pokłóciłam się z Jerry'm. - powiedziała cała we łzach.
Kim - Oo.. Skarbie... - Powiedziała i przytuliła przyjaciół kę - O co poszło?

Grace - Powiedział ,że... 
Kim - Oj no Cii.. Powiesz mi jak się uspokoisz. A teraz ja zrobię przemowę w 5 punktach jak zawsze gdy któraś z nas ma złamane serduszko. Pamiętasz jak ostatnio ty i to robiłaś. Dobry miesiąc temu.
Grace - No dawaj. Powiedz te cudowne 5 przemówień. Zawsze nam się robi po nich lepiej.
Kim - Oj no wiem. Dlatego tak bardzo Cię Kocham! A wiesz...Nie jsetś już moją przyjaciół ką...
Grace - Co?!
Kim - Ty jesteś moją siostrą!
Grace-Daj miśka! - i wtedy przytuliła przyjaciół kę. - Mów...
Kim- Po pierwsze : "Wiesz... To człowiek człowiekowi jest do szczęścia najbardziej potrzebny! A ty jesteś potrzebna mi! "
Grace- Wiesz ,że jest mi już troszkę lepiej...
Kim- Oj no wiem! Po drugie: "Poszła bym za tobą nawet na koniec świata po to aby ciągle widzieć twoje szczęśliwe i miłe oczy."
Grace- Słodkie...
Kim- " Jeśli mówię do kogoś KOCHAM CIĘ To ta osoba musi być wyjątkowa . Tak więc... KOCHAM CIĘ! "
Grace- Ja ciebie też... A pro po kochania.. Teraz JA ZADAM CI 5 PYTAŃ A TY MI DASZ NA NIE ODPOWIEDZI. "TAK" ALBO "nie"
Kim- Okey. Zgadzam się...
Grace-  A więc... Chodzi o Jack'a i..
Kim- Oj no wiez przestań. To tylko przyjaciel.
Grace- Narazie tak... A więc.. Kochasz go?
Kim - Tak ale...
Grace- Jedno słowo! Pamiętasz?
Kim- Ogh.. Tak!
Grace- Potrzebujesz go?
Kim-Tak.
Grace- Tęsknisz za nim?
Kim- Tak. - powiedziała bardzo rozmarzona. Po czym przechyliła głowę.
Grace- Myślisz o nim?
Kim- Tak! - powiedziała przygryzając dolną wargę
Grace- Powiedz mu!
Kim- Nie!
Grace- Czemu... 
Kim-Oszalałaś? Co on sobie pomyśli?
Grace- A to... - powiedziała szatynka po czym pokazała blądynce nagranie z ich rozmowy.
Kim- Nie zrobisz tego?
Grace- Oj Kim, Kim... Obie dobrze wiemy ,że zrobię...


C.D.N.
I jak? Mi się podoba w połowie. Nie! Daje mu 2/10. A wy ile mu dajecie? Specjalnie dłuższy a to dlatego ,ze chce odpokutować ,za to ,ze długo czekałyście.    
  Teraz ja dam Wam taką rade trochę związaną ze Związkami. Jak któraś z Was jest zakochana albo właśnie przestała nią być to niech wsłucha się we własne słowa tych moich myśli:

"♥♥Nie płacz , że coś się skończyło... Tylko uśmiechaj ,że Ci się to przytrafiło!"
"Z właściwą osobą każda chwila jest magiczna!♥♥"

Rozdział dedykuje wszystkim czytelniczkom! Anusi Howard. , Lily Smith , Martinie Sosnówce , Galaretce, Melodii i anonimnkom bez podpisu! Kocham Was dziewczyny! Jesteście fenomenalne, wyjątkowe i niepowtarzalne!

Odpowiedzcie na pytanie w rozdziale. Jeśli uwazne czytaliście rozdział to pytanie znajdziecie. Podpowiedz : "Wygrałem"

Kiedy chcecie nowy rozdział?   

Muszę Wam to pokazać!





Jak mi Natalia pokazała tą piosenke to chciało mi sie smiać. Jest super fajna! A Wam się podoba?



Pomyślałam też ciekawe co by było gdyby u nas w kosciele ogranista zaśpiewał tą piosenke.

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 26

Przepraszam...


Wtedy zdałam sobie sprawę ,że to tylko moje wyobrażenia. Jack nie powiedział ,że mnie Kocha tylko się ze mną przywitał. W moich oczach zagościły łzy.

Jack-Kim?! Coś nie tak? - powiedział chłopak kładąc mi rękę na ramieniu - Powiedz... Mi możesz powiedzieć.
Kim - To s komplikowane ... - Nie wiem co mam myśleć przecież to jest Jack Bruwer mój najlepszy Przyjaciel. Czemu niby ma się we mnie zakochać. Nie zmuszę go do czegoś czego nie chce robić. Ale chyba muszę mu powiedzieć ale... Nie! Nie powiem mu tego! Co on sobie pomyśli? Pewnie zerwie ze mną kontakt.
Jack - Nic nie może być na tyle s komplikowanego abyś się w sobie zamykała. Nigdy taka nie byłaś... Gdzie jest ta Kim Crawford ,która tak bardzo lubię? Ta która mówi wyzwaniom 'cześć' ? Wiem to trochę głupie ale... - nie dałam mu skończyć tylko się w niego wtuliłam. Wyszeptałam jeszcze tylko - Dzięki za kwiaty.. Śliczne są! - Czułam się jak w niebie. Zamknęłam oczy.. Czułam jak ogarnia mnie przyjemne ciepło. Chyba coś zaiskrzyło. I to może być coś co poczułam nie tylko ja! Bylibyśmy idealną parą... No bylibyśmy gdyby coś do mnie czuł. Gdyby było to coś więcej niż tylko przyjaźń. O nie. Już się od siebie odsunęliśmy. Co mam powiedzieć? No a może on zacznie? Hm... Było by fajnie. Oj...chyba powiedzieć. No więc niech mówi. Ma taki niebiański głos!
Jack - No to ten... Idziemy?
Kim - A gdzie?
Jack - Do Phila?!
Kim - Pewnie-powiedziałam t i potem przygryzłam wargę. Ruszyliśmy w stronę Phila czyli do Galerii. Nie było to tak strasznie daleko. Wiec długi nie musieliśmy iść.


Jack...♥

O rany. Niby sobie tak rozmawiamy ale nie mogę zapomnieć tego ,ze mnie przytuliła. Poczułem takie przyjemne ciepło napływające do mojego ciała. Czułem ,że mogłem wtedy wszystko. To było super. A i podobały się jej kwiaty. Ja to wiem co lubią kobiety... Znaczy dziewczyny. Bo do kobiet żeby startować to mam dwa powody przeciw. Pierwszy : Fuj... A drugi : Jeszce większe Fuj... Nie ważne co zrobię i tak nie przestane myśleć O kim. Jest taka... taka, taka no... Nie ma słów aby opisać ją. W Końcu idealnych ludzi nie da się opisać jednym słowem. a chwilkę... Da się . A więc.. Kim jest taka Idealna!
Kim - To jak?
Jack - Co jak?
Kim - Nie słuchałeś mnie?! - no i jak jej tu teraz powiedzieć ,że nie słuchałem jej bo rozmyślałem o niej? No jak?
Jack - Co?! - powiedziałem piskliwym głosem - Ja? I.. Ty?! Słuchać? Ciągle cie słucham!
Kim - Ach tak... To co mówiłam?
Jack - Mówiłaś ,że jak by tu... Co by tu... Oj no dobra. Zamyśliłem się.
Kim - A o czym tak myślałeś? - O rany! Ona na mnie patrzy w ten hipnotyzujacy sposób... Czyli nie da rady przestać patrzeć w jej... W jej piękne brązowe oczęta i... Oj Jack! Wracaj na ziemie!
Jack - Kim. Proszę cie..  Nie patrz na mnie  jak jakiś hipnotyzer!
Kim - Wyćwiczyłam to spojrzenie.
Jack - To jak? Idziemy do Phila a potem do mnie na jakiś film co?
Kim- Okey. Dzwonimy po resztę czy mamy ich dość?!
Jack -A jak myślisz?
Kim - Mamy ich dość. Tak myślę i...
Jack - Dobrze myślisz.


Kim...
...Kim - Mamy ich dość. Tak myślę i...
Jack - Dobrze myślisz. - On jest taki super. Boski jest! A ten jego słodki uśmiech. Można się uzależnić.

Szliśmy tak przez ulice Seaford aby dotrzeć do galerii. W tym samym czasie śmialiśmy się z wszystkiego  jak i z niczego. Dopiero teraz zauważyłam jak dobrze czuje się przy Jack'u. Za to w takcie tego naszego 'marszu' do galerii w dojo była cała reszta paczki. Obmyślali jak by tu...
Grace - Jak by tu ich spiknąć?
Jerry - Kogo?
Eddie - Kim i Jack'a ty imbecylu...
Grace - Eddie, nikt nie może tak mówić na Jerry'ego ...
Jerry - Dziękuję Grace...
Grace - ... Oprócz mnie!
Jerry  - Właśnie! - 3 sekundy późnej - Hej!
Milton - Nieważne. Nie ogra Jerry'ego jest jak zawsze na swoim miejscu. Żadna nowość.
Rudi - No właśnie.  Wróćmy do czegoś co Morze.. O w mądre! - Wtedy Rudi wskazał palcem na nas wchodzących do Phila. - Musimy za nimi iść. Śledzić ich. Pod słuchiwać!
Julia - To trochę niegrzeczne.
Milton - Julia ma racje. A co jak któreś z nich nas zobaczy? Wtedy gniew Kim podskoczy do góry z prędkością światła. A wtedy to nawet Jack nie da rady jej poskromić.
Grace - Milton dobrze gada ale musimy się czegoś dowiedzieć. Wtedy będzie nam łatwiej ich spiknąć. No bo oni przecież pomogli mi i Jerry'emu. Juli i Miltonowi i teraz zapewNe myślą o Eddie'm.
Rudi - 
To jak idziemy?
Julia - Skoro mamy iść ktoś musi tu zostać. Żeby to nie było zbyt podejżane ,że każdy idzie. Podzielimy się na dwie grupy. Do jednej z nich należy Rudi , Grace, Jerry. A do drugiej ja (Julia) , Milton i Eddie. Może tak być?
Wszyscy - Okey. 
Jerry - A która z grup idzie najpierw.
Grace - Rzucimy monetą. Reszka grupa 1 czyli ta w ,której jestem ja. A orzeł grupa druga czyli ta w której jest Julia.
Wszyscy - Okey. - Grace posłusznie podrzuciła monete. Dała jej spaść na mate a tam się odbiła i spadła pod ławkę. Wypdała reszka. - Czyli Idzie grupa 1. Chodźcie.
Grace, Jerry i Rudi wyszli z dojo i po cichu zakradli się do knajpki. Usiadali za najbliższym stolikiem. Kucnęli aby ich nie zauważyli. Za  to do niech podszedł Phil i spytał co robią.
Rudi - Podsłuch ujemy nie widach?
Phil - A no to dobra. Będę Was kryć.
Jerry- Dzięki Phil. Ej. Kopsnij Phalefele na ten czas.
Phil-Jeśli chodzi o sprawy sercowe to idzie na koszt firmy.
Grace- Jakiej Firmy?
Phil-Mojej.
Jerry-Cii... Nie słychać co mówią.

W tym czasie:

Kim - Wiesz ,że nie musiałeś przysyłać mi kwiatów. Pewnie drogo cie kosztowały.
Jack - Nie da się wycenić twojego uśmiech. - powiedział to! Aaa... Mój wewnętrzny duch aż piszczy i skacze z radości. Mój duch jest cool! Uśmiechnęłam się do niego i chyba lekko zarumieniłam. 
Kim- Dzięki.
Jack-To jak? Na co masz Ochotę? Cos do picia, jedzenia...
 Kim-Szklanka soku wystarczy. Nie jestem głodna.
Jack-Na pewno?
Kim-Tak. Albo wiesz co? Możemy juz isc ogladac film. Oczywiście jeśli chcesz bo możemy tu jeszcze zostać. Twoja wola. To jak?
Jack-Możemy isc. 
Wtedy wstaliśmy i ruszyliśmy ku wyjściu. Jack otworzyø mi drzwi.
Jack-Panie przodem..
Kim-Dzięki! - poslalam mu uroczy uśmiech.




C.D.N.

Nareszczie rozdzial co nie. Przepraszam ,ze tak pozno ale to z lenistwa i z powodu swiatøa. Bo rozdział mial byc w niedziele ale brakło swiatla i skasowal mi się rozdział. A w poniedzialek by lam zajęta sprzątaniem. Wczoraj koleznka u mnie byla i nie dala mi skonczyc rozdzialu. A tera mi sie klawiatura ''chrzani" nie moge pisac z pomoco alt'" Beznadzieja. Rozdziaø dedykuje Anusi Howard ,która dodaje mi weny i ,ktorej rozdzialy mnie zabijajo z zauroczenia. i Wspaniaøej Jess K. ,ktora pisze wsaniale historie gdzie niktore momenty da sie odczuc jakby to bylo si w miejscu rozgrywajácej sie akcji. Jednym søowem dla Wspanialej Anusi i Dla Cudownej Jess K.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Za tydzień Szkoła!!! ;(

Niestety... Nadszedł najmniej oczekiwany dzień roku przez uczniów gdyż będzie tżeba wrócić do szkoły gdzie czeka nas nowy rok nauki. Całe 10 miesięcy odliczania do wakacji 2015. Cieszycie się ,że wracamy do szkoły? Pht... Co za pytanie. Jasne ,że NIE! Te Wakacje były dla mnie szczególne gdyż poznałam, zaprzyjażniłam się z wieloma fantastycznymi urzytkownikami między innymi znalazłam wspólny język z Anusią Howard, Jess K. , Martyną Sosnówką i dwoma przeuroczymi anonimkami ,które podpisują się Melodia i Galaretka. Kocham Was Dziewcyny!

Przez te wakacje napisałam 25 rozdziałów w tym dwa podzieliłam na 4 części czyli 8 więc nie narzekajmy na to ,że byłam mało aktywna. Nie będe przedłużać i powiem w prost! Kocham Was! Wielnię Was Dziewczyny! Prawdo podebne jest to ,zę teraz sie ucieszycie ... Dziś chyba dodam rozdział 26. I jak? Happy?! Kocham!♥♥♥ Do zobaczenia.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Dla fanów Kick'a ♥♥

Witajcie.  Jeśli przeczytaliście rozdział 25 to pewnie wiecie ,że mamy już Kick'a! Ale i bardzo mało czasu na to by rozwijać jego dalszą historię. W te wakacje do Sandomierza nie jadę bo sobie odpusciliśy go. Jedziemy w przyszłym roku. To nawet lepiej ale niestety tego roku będę miała więcej nauki. Idę do gimnazjum i wtedy zacznie się prawdziwa heca. Pewnie teraz wszystko będzie dla Was jasne. Te opowiadania pisze 13 latka. Tak nie doświadczona. Teraz rozumiecie czemu opowiadania nie są takie fajne jak innych blog erek. No ale nabiorę kiedyś doświadczenia. Nie zrezygnuje bo to kocham! 

Teraz w rozdziałach będzie więcej momentów Kick'a i oczywiście innych par. Możemy się spodziewać tego ,że Kick postara się znaleźć dziewczynę marzeń dla Eddie'ego. mało o nim ostatnio pisałam. Bo zapomniałam o jego istnieniu. Przepraszam. teraz będę się pilnować. Oczywiście Kick wśród przyjaciół zastaje nie naruszony i  nie po informowany o zmianach pomiędzy przyjaciómi.
Życzę miłych snów oczywiście takich przyjemnych jak mój ostatnio. Śniło mi się ,że pływałam statkiem i spotkałam Miley Cyrus. Pewnie dlatego ,że zasnęłam słuchając piosenki Miley Cyrus  z serialu Hannah Montana. Nie wiem czemu ale ostatnio tęsknie za nim bardzo. Mogli by puścić go od czasu do czasu. Nikt by nie pożałował. Dokładnie to słuchałam tej piosenki 'Nobody's perfect' i 'Rock Stars'. Kończę Wam przynudzać. Dobranoc!

Rozdział 25

Kim- Przepraszam... - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Już trochę przeschłam ale czuję ,że będę chora! Zaczyna mnie boleć głowa. Jestem rozgrzana a do tego mokra. Powiewa dość mocny wiatr. Jack oczywiście nie dał mi iść samej i dotrzymał mi toważystwa aż do samego domu. Ja jedynie spoglądałam na niego i się uśmiechałam. Szedł z lekko spuszczoną głową i rękoma w kieszeni. też spoglądał na mnie ukradkiem. Słodkie... Początkowo szliśmy w ciszy. Ale ja głupia się odezwałam. I zadałam pytanie ,które mnie dręczyło. Może i jest banalne ale.. Nie dawało moim myślom spokoju.
Kim- Jack?!
Jack - Hm...- powiedział spoglądając w moją stronę
Kim - Jesteś na mnie zły?
Jack - ... - chłopak nic nie powiedział tylko się uśmiechną
Kim - Czyli jesteś. - Wtedy czułam ,że walczę z emocjami. W moich oczach zagościły łzy. - W pełni cie rozumiem. Zapędziłam Cię w kozi róg! Nie znosisz Vanessy a ja każę Ci z nią spędzać czas. Jestem  potworem.
Jack - Kim... 
Kim - Co?! Co KIM?!
Jack-  Cii... Nie musisz wrzeszczeć.
Kim-Wiem! Ale nie mogę znieść tej ciszy ,którą w sobie chowałam. Rozumiesz? Teraz możesz pomyśleć ,że robię z igły widły ale ja tego nie robię. Zależy mi na tobie jak na nikim innym! Bardzo Cie lubię! A teraz... Ty mnie nie znosisz bo każe ci spędzać czas ze swoim 'dręczycielem' - Jak to powiedziałam od razu zaczęłam biec. Jack jak szalony zaczął mnie gonić mówiąc coś do mnie. Ale nic do mnie nie docierało . Jack nie dawał za wygraną i ciągle gonił... Ale tym razem dałam z siebie wszystko. Zdążyłam mu uciec. W ostatniej sekundzie zamknęłam drzwi od mojego domu tuż przed nosem Bruwer'a. Oparłam o drzwi i opadłam na ziemie zmieszana. Oblałam się łzami. Żałowałam ,że nie dałam mu dojść do słowa. Mógł mi wszystko wytłumaczyć! Teraz na pewno mnie nie znosi. Pomyśli sobie "O jaka dziwaczka! "  Jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Najlepiej jak zerwę z nim kontakt. To będzie najlepszy sposób.Muszę się pozbierać. Wróciłam do pokoju i założyłam za dużą na siebie bluzę. Była bardzo duża. Dosięgała mi przed kolana. Do tego sportowe ,krótkie spodenki. Włosy spięłam w kucyka. Już zabierałam się za zmycie makijażu ale usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Oczywiście drzwi otworzyła mama. Po sekundzie jednak mnie zawołała. Byłam pewna ,że to Jack przyszedł ze mną porozmawiać. Ale to co zobaczyłam zdziwiło mnie. Pełna entuzjazmu zeszłam na dół ale to co zobaczyłam spowolniło mój krok. W drzwiach stał... Kurier i trzymał ogromny bukiet kwiatów. Bukiet był śliczne nie mogłam oderwać od niego wzroku.


Kurier uśmiechnął się lekko i zrobił duże oczy bo zobaczył ,że kwiaty są dla mnie. A ja wyglądam bardzo dziecinnie.
Kurier- Czy pani to Kimberly Crawford?
Kim-Tak. To ja... We własnej osobie.
Kurier-Ten bukiet jest dla pani. W środku jest kartka proszę ją potem przeczytać a teraz proszę się podpisać. - Mężczyzna wyciągną teczkę i długopis. Wskazał miejsce gdzie miałam się podpisać. Złożyłam podpis a on dał mi kwiaty i podziękował i życzył miłego dnia. Gdy tylko zamknęłam drzwi i się odwróciłam zobaczyłam chytre spojrzenie mojej mamy.
Kim-Co?!
Pani C. - Od kogo te kwiaty? Czy ja o czymś nie wiem?
Kim-Co?! Nie... No bo widzisz.. Ja i Grace wysyłamy sobie kwiaty od roku 3 dni przed urodzinami. Ja też jej wyślę ale ona ma urodziny w styczniu. Więc jeszcze poczekam -powiedziałam to bardzo sztucznie. Byłam bardzo spęta. Jękałam się. Ruszyłam na górę ale postanowiłam wziąć dzban na kwiaty. Wlałam do niego wody i ruszyłam na górę. Oczywiście nie obyło się od szeptu mamy gdy obok niej przechodziłam... "Cichy wielbiciel..." Ja na to miast  miałam szczere nadzieje ,że to był Jack. Jedynie na nią spojrzałam i przy śpieszyłam krok. Byłam w swoim pokoju. Kwiaty położyłam przy swoim łużku na szawce nocnej. Prezentowały się ślicznie. Bałam się sprawdzić od kogo je dostałam. No bo Jack raczej by nie przysłał mi kwiatów. Chyba bym śniła gdyby to okazał się Jack. Pokłóciliśmy się... Nie chce mnie widzieć. Rozumiem to. Wyjęłam karteczkę. Pachniała jakimiś ładnymi perfumami. Otworzyłam karteczkę i zaczęłam czytać.

Kochana ,Kim!
Jest mi strasznie głupio z powodu tego co się stało. Chcę 
abyś mi wybaczyła. Bardzo mi głupio. Przepraszam ,
że wtedy nic nie powiedziałem. Byłem zamyślony. 
Myślałem akurat o..O nas!  Znaczy o tym co powonieniem do 
ciebie powiedzieć. Bo bardzo mi na tobie zależy. Bardzo 
cie lubię. Mówię szczerze. Zamiast Vanessy to ty powinnaś 
wystąpić. Przecierz dobrze tańczysz. Ślicznie byś się 
prezentowała. No bo przecież ty cała jesteś śliczna. ♥
Nie będę się rozpisywać niewiadomo jak ale chce Ci wszystko 
wytłumaczyć. Jeśli będziesz chciała ze mną zerwać kontakt to
w 100 % cię popieram. Sam bym przestał ze sobą rozmawiać 
gdyby zdarzyła się podobna sytuacja. Czemu przede mną 
uciekałaś?Zrobiłem coś nie tak? Jeśli tak to szczerze 
Przepraszam. Mam prośbę... 
Mogła byś się ze mną spotkać? Najlepiej dziś . Oczywiście jeśli nie 
sprawię ci problemu. Jeśli przyjdziesz to proszę bądź w parku o 
17:15 na naszej ławeczce, dobrze? A jeśli jutro to też o 17:15 w parku.
    Przepraszam, pozdrawiam                                       
                                                                               Jack ☺


              
 Przecież to niemożliwe! Jak on mógł mi przysłać kwiaty. Jest wspaniały. Czuje z,ę coraz bardziej go Kocham!♥ Uważa ,ze jestem śliczna. Że dobrze tańczę... Ale czemu skreślił te słowa     O nas!      Uważam z,e miło było gdyby o mnie myślał. Ja też dużo o nim myślę. Chce się spotkać dziś w parku o 17:15. o rany! Nie zdążę... Jest?! O Nie! 16:23 mam mało czasu! Muszę się szybko w coś ładnego ubrać! Ale jak ja się  skupię? No przecież na pewno będę myśleć o... O nim.... O kwiatach! O liściku!♥ O.M.G. postawił serduszko! Dopiero teraz zauważyłam! Śliczne ma pismo. Bardzo żadki rodzaj pisma. Z takim to się jeszcze nie spotkałam. Kocham Go! Powiem mu to dzisiaj jak tylko się spotkamy. Podejdę do niego i powiem ,że się w nim zakochałam.   I Love Jack!♥♥ 

Jack...
Muszę jej powiedzieć co czuję. Przecież Kocham ją nad życie. Czuje ,że to ta jedyna. Nigdy więcej się nie zakocham. To z nią chce iść przez całe życie. Jest śliczna, bystra, mądra w moim typie. Czego chcieć więcej?! Uwielbiam ją! Kocham ją!♥ Ciekawe czy Kwiaty dostała? Czy liścik przeczytała? Myślę ,że tak. Bo gdyby nie to na marne straciłem kupę forsy. A co jak się jej nie... Zaraz. Jest we mnie zakochana. Przecież kiedyś przeczytałem jej wpisy w jej pamiętniku. Dopiero tera o tym pamiętam. Przecież próbowała mi kiedyś piosenkę podłożyć.. Ciągle ja mam. Leży grzecznie w biurku. Teraz wyciągnę ten temat. W końcu Kim Crawford dowie się ,że ją Kocham!

Kim...
W co ja się ubiorę? No bo przecież tak ubrana nie pójdę. Lecę się na szybko pomalować. Na szybkiego wbiegłam do łazienki i złapałam za lokówkę i kosmetyczkę. Pobiegłam do swojego pokoju. Przy okazji otworzyłam szafę i wyciągnęłam swoje najładniejsze sukienki, koszulki, spodnie, spódniczki. Złapałam za lusterko leżące na szafce dokładnie obok bukietu. Bukiet zajmował 3/4 szafki. Zmieściło by się tam tylko telefon kom. ii lusterko ,które nie jest takie wielkie. Złapałam za tusz do rzęs i dokąłdnie pomalowałam rzęsy następnie złapałam za kredkę i podkreśliłam oczy. Upudrowałam nosek i policzki a następnie złapałam za błyszczyk o smaku brzostkiniowym. Jack uwielbia te owoce. Brzoskwinie - jego ulubione. A ja chce być jego ulubioną przyjaciół ką, koleżanką, kumpelą dziew... Dziewczyną?! Kim opanuj się! Nie oczekuj cudów! Już się pomalowałam. Teraz wystarczy podkręcić włosy. Zajęło mi to 11 minut. Ale wyglądałam bardzo ładnie. O jaka ja skromna jestem... Czyli co? Włosy?! Gotowe! make up?! Gotowy! Strój?! Brak! Myślę nad tym aby wziąć tą białą sukienkę w granatowe grochy. Albo tą w kolorze brzoskwini. Oj tak! ta sukienka brzoskwini owa będzie idealna! ( ładna ,zwiewna sukienka na grubych ramionkach. Sukienka posiada czarny pasek przeplatający talię) Jack Kocha te owoce więc kolor też powinien mu odpowiadać. Do tego te buty. (Czarne buty na obcasie. Niezbyt wysokim. Na zatrzask -w sensie ,że jest but i takie coś w stylu gumki przełożone przez niego rozumiecie??- a w rogu beżowa kokardka w czarne kropki)
Naszyjnik serduszko i bransoletka wraz z kolczykami do kompletu. Jestem już gotowa! A która godzina? Och nie! Straciłam poczucie czasu! Już 17:20 ! Muszę jak najszybciej dostać się w parku. Ale jak? Pobiegnę? Tak! Czemu nie? Będę tam w jakieś 5 min. Powinnam zdążyć a jak nie to... Spotkam Jack'a po drodze gdyby myślał ,że się nie zjawię. A co jeśli się na mnie obrazi? Co jeśli pomyśli ,że nie doceniłam tego miłego gestu jakim był bukiet kwiatów? Będę strasznie smutna. I Zła... Na siebie! I na swoją głupią stratę panowania nad czasem.

Jack... 
Kim powinna tu być już 5 min temu. A jeśli się nie zjawi? Jeśli nie przeczytała liściku w bukiecie? Może nie przychodzi specjalnie. Nie chce się ze mną spotkać. A no tak... Napisałem jej ,że jak będzie chciała zerwać kontakt to może to zrobić. Mówię za dużo! Ocho. A kto to tam tak biegnie? To Kim! Nie wystawiła mnie! Jak strasznie się ciesze! Gdy była bliżej mnie wstałem.

Jack - Cześć. Miło ,że przyszłaś. Ślicznie wyglądasz.
Kim - Cześć. Dzięki... Nie wystawiam ludzi , wiesz to doskonale. - wtedy usiedliśmy na ławce - Dzięki za kwiaty. To było... Słodkie.
Jack - Nie ma za co. A podobały się?
Kim - Nie podobały mi się! Były cudowne! Śliczne są...
Jack - Miło ,że się podobają.
Kim - A komu by się niby nie spodobały. Skoro są... Są... świetne!
Jack - heh...
Kim - O czym chciałeś pogadać?
Jack- Chciałem pogadać o tym co powiedziałaś. O tym co ja napisałem. Bardzo się lubimy. A to raczej dobrze co nie?
Kim - Bardzo dobrze. ;)
Jack - I kiedyś to... Zrobiłem coś za co mnie zabijesz...
Kim - A co czytałeś mój pamiętnik? - powiedziała żartobliwie, ja wiedziałem swoje. Na tą odpowiedź tylko lekko pokiwałem głową na tak - Co?! To żart! Kazałeś mi się tu zjawić tylko po to aby mi powiedzieć ,że czytałeś moje prywatne rzeczy?!
Jack - Oj no Kim... Nie gniewaj się. Czy mówiłem Ci już ,że ślicznie wyglądasz?
Kim - Tak mówiłeś!!
Jack - Ale czy teraz będziesz na mnie zła?
Kim - Nie... Wiesz powinnam panować nad złością.
Jack - No co ty?! - powiedziałem z ironią
Kim - A co tam przeczytałeś?
Jack - Ja?! Ja tam... Przeczytałem.. Yyy... To znaczy. Ja... Przeczytałem to ,że ty... Że ty.. Się Kochasz .. We mnie. To prawda?
Kim - Yyy... To znaczy. 
Jack - A pamiętasz te sytuacje z rozpiętym plecakiem? próbowałaś podżucić mi tę kartkę - wtedy wyciagnołem z kieszeni piosenkę - I co mi teraz  powiesz?!
Kim - .. Ja? Co ja ci teraz powiem?! Ja... Yyy... Ja ci powiem ,że...
Jack - Kocham Cię! - Wocho. Nareszcie to powiedziałem. Jakby kamień spadł mi z serca.
Kim-Co?
Jack- Kim... - ująłem wtedy dłoń dziewczyny i powiedziałem... - Czy sprawisz mnie naj szcześliwszym chłopakiem na świecie i zgodzisz się zostać moją dziewczyną?
Kim - Ale ty mówisz poważne?! Chcesz chodzić z taką niedołęgą jaką jestem ja?
Jack-Jaką niedołęgą? Ja Cię ubóstwiam! Dla mnie jesteś najlepsza! Najładnijsza! Najmądrzej sza! Więc... Zgodzisz się?
Kim-Tak! - wtedy zawiesiła mi ręce na szyi. Byliśmy na maksa blisko siebie. I to stało się tak nagle...


C.D.N.
I JAK? JEST KICK! ZADOWOLONE?♥♥ Jednakże Kick miał się pojawić dopiero w 28 rozdziale. Ja skróciłam wasze oczekiwanie i chyba to lepiej. Rozdział dedykuje wszystkim czytelniczkom! Kocham Was dziewczyny! Na razie piszą (komentują) tylko 4 z nich no ewentualne 5. Ale może jest Was więcej i nie komentujecie. Czyli ten rozdział dedykuje:
- Anusi Howard
- Jess K.
- Martynie Sosnówce
Anonimkom:
- Galaretce
-Melodii
I...
Innym nie komentującym czytelniczkom! Kocham Was!♥♥♥

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 24

Wybiegłam od razu za Jack'iem. Nie wierzę ,że on umie traktować ludzi w ten sposób. Ale rozumiem go. On Van nienawidzi z całego serca. Ciągle nie daje mus spokój. W szkole puszcza jakieś zmontowane filmiki z nią i Jack'iem w roli głównej. To może być denerwujące ale... Nie zostawia się ludzi w potrzebie. Jack'a jeden występ nie zbawi. Ja już się oto postaram. Przyżegam. Ja Kim Crawford.  W Końcu dogoniłam Jack'a.

Kim- Ja ty się zachowujesz Jack? Nigdy byś się tak nie zachował. Co z tobą?
Jack- Wiem ,że nie ale trochę mam dość tego ,że Vanessa miesza się w moje życie.
Kim- Musisz jej powiedzieć aby przestała. Wyjaśnij jej całą tą sytuacje. Powiedz ,że jej nie kochasz. Chyba ,że kochasz...
Jack- ...Yyy.. że niby co?! Ja i Ona?! Wolne żarty!
Kim- Nie okłamuj mnie! Wiem ,że ci się podoba. Jest śliczna! Tańczy też dobrze. Czego więcej chcieć? No czego, Jack!?
Jack- Innym może się podobać... Ale ja jestem zakochany tylko w jednej osobie.- powiedział powili zbliżając się do Kim 
Kim- A w kim? - powiedziałam trochę zestresowana
Jack- Jak myślisz?- Jack był wtedy bardzo blisko mnie. Dzieliły nas centym enty.  Złapał mnie w tali i przyciagna bliżej siebie dzieliły nam jedynie 2 centymetry potem jeden...Następnie tylko milimetry. Słyszałam bicie serca Jack'a. Nie biło jak oszalałe. Biło wolno. Widać było ,że był pewien tego co robi. Ja też chciałam aby wiedział ,że chce tego pocałunku. Zawiesiłam mu ręce na szyi. Wtedy dzieliły nas już tylko 4 milimetry. 3... 2... i.. Wtedy z góry spadła na nas fala wody. ktoś z ona wylał na nas wiadro zimnej wody. Byliśmy cali mokrzy. Ja nie miałam powodu do śmiechu ale za to Jack śmiał się w niebo głosy. Wszyscy patrzyli na nas jak na nienormalnych.

Jack- Choć się osuszymy.
Kim- Pójdziemy jak powiesz ,że weźmiesz udział w tym durnym przedstawieniu.
Jack- Skoro jest durne to niewarto co kol...
Kim- Nie obracaj kota ogonem.. Weźmiesz udział i koniec kropka!
Jack- Nie wezmę...
Kim- Tak! Weźmiesz!
Jack- Nie!
Kim- Tak!
Jack- Nie!
Kim- Tak!
Jack- Nie!
Kim- Nie!
Jack- Tak! Osz kurde!
Kim-  Świetna zmyłka nieprawdasz...
Jack- Wiesz... Znam lepsze.
Kim- He he.  No ale dałeś się złapać więc mi wyszło i...
Jack- Tym razem... Następnym nie pójdzie ci tak łatwo. To ci mówię z góry abyś potem zawiedziona nie była.
Kim- Ja zawiedziona?
Jack- Tak. A teraz choć idziemy się osuszyć. Jestem cały mok..
Kim- A co z obietnicą?
Jack- Jaką?!
Kim- Nie udawaj Jerry'ego! Dobrze wiesz jaką. I nie wymigasz się od tego! Już mi obiecałeś!. A sam kiedyś to mówiłeś zacytuje "Nigdy nie odmowie osobom w potrzebie". I co?!
Jack- No co?
Kim- Nauczyło cię to coś?
Jack-Tak... Nauczyło.
Kim-A czego...?
Jack- Tego aby nigdy więcej, nigdy nic podobnego nie mówić. He he..
Kim-Jack! Powtórzę się... NIE UDAWAJ JERRY' EGO!!!
Jack-Dobra.. Miejmy to z głowy. - po tych słowach Jack pokierował się prosto w stronę teatru gdzie prawdo podobnie teraz Milton i Julia wysłuchują głupich wyjaśnień Van. Ja oczywiście poczłapałam prosto za szatynem. Chciałam to zobaczyć na własne oczy. Oczywiście byłam świadoma tego ,że Jack będzie ustalał warunki ,których Vanessa będzie musiał przestrzegac. Nie taki diabeł jak go malują.  Jack właśnie był takim "diabłem" a raczej "aniołkiem" i zmienił się zachowanie. Czyli Diabeł to Jack i wydawał się on być dobrym, grzecznym chłopcem. No ale z czasem zaczął pokazywać swoje różki diabła. I wyszło ,że nie znam Jack'a tak dobrze jak powinnam. Jack wszedł do teatru, a ja od razu za nim... Pierwsze pytanie jakie nasunęło się na język Julii i Milton'owi to: "Czemu wy do diabła jesteście cali mokrzy?

Jack- Długo by opowiadać..
Kim- Van.. Vanesso, wiem ,że między nami nie jest dobrze ale to mi powinnaś dziękować ,że namówiłam Jack'a aby wystąpił z tobą. Ooo... Ależ ja jestem skromna!
Van- Dzięki Kim. Ale czy to prawda? Nie wierzę ,że Jack zrobi to o czym myślę.
Jack- To uwierz. Ale..
Van- Ocho... Się nacieszyłam.
Jack-...Ale masz działać na moich warunkach. Oto i one. Po pierwsze : Masz nikomu nie wmawiać ,że parą jesteśmy bo nie jesteśmy!                                        
Van-Okey.
Jack- Po drugie... Musisz  przestać się do mnie przytulać, uśmiechać , patrzeć..
Milton-Jack! Patrzeć, serio?!
Jack-No dobra... Patrzeć możesz. A po trzecie. Udawaj ,że mnie nie znasz, proszę.
Van-To wszystko mój ty...
Jack-...Mówiłem coś!
Julia- O pieszczotliwych ksywkach nie było ani słowa..
Jack-No to w takim razie : Po czwarte 0,0000000000... pieszczotliwych ksywek!
Milton-Teraz mrzesz być spokojny.
Van-Dobrze. To już wszystko. Ale czy rozmawiać możemy?
Jack-Tak ale nie za długo.
Van-Okey. Jestem cała... No... Powiem krótko! Jaram się ,że Jack wystąpi!
Julia/Milton/Kim- My wszyscy się Jaramy!
Van-IDE do Jima aby zatwierdził obecność Jack'a. No ja sama nie myślałam ,że się zgodzisz i byłeś wpisany awaryjnie. Ale teraz już wiem ,że mogę na ciebie liczyć, Jack. Dziękuję.
Jack-Nie ma sprawy.. - uśmiechną się sztucznie i podniósł kciuk do góry
Milton-A więc nie musiałeś występować. 
Julia- Ale tobą manipuluje!
Kim-Przepraszam... - wtedy wyszłam z teatru. Jack wyszedł za mną ale mu powiedziałam ,że chce iść sama.
Jack-Nie ma mowy ,że pójdziesz sama. Gdybyś nie zauważyła ja też cały mokry jestem. 
Kim-Widzę..
Jack- Odprowadzę Cię!
Kim-Jack! Nie musisz udawać!
Jack-Udawać, czego?!
Kim-A tego ,że nie jesteś zły. Widzę ,że kipi się w tobie! Jesteś zły na mnie! Nie musiałeś brać udziału na przymus! Byłeś wpisany awaryjnie... A ja cię zmusiłam i teraz co?!
Jack-Nie jestem na ciebie zły. trochę mi smutno ale widziałem ,że sprawiłem radość Vanessie tym ,że jednak wystąpię. - I co?! Jak tu go nie kochać? Ma rożne strony...♥ Jedna zła a druga dobra. No ok zła to trochę z a mocne słowo. Może jedynie niedobra. albo niegrzeczna, impulsywna? No nie wiem jakiego słowa dobrać i tyle a do tego...
Jack-Kim! KIM!
Kim-Tak?
Jack-Słuchasz mnie?
Kim-Tak.. Nie, Tak! Ugh.. Sama nie wiem. Zamyśliłam się.
Jack-Czyli nie...
Kim-Przepraszam... - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Już trochę przeschłam ale czuję ,że będę chora! Zaczyna mnie boleć głowa. Jestem rozgrzana a do tego mokra. Powiewa dość mocny wiatr. Jack oczywiście nie dał mi iść samej i dotrzymał mi toważystwa aż do samego domu. Ja jedynie spoglądałam na niego i się uśmiechałam. Szedł z lekko spuszczoną głową i rękoma w kieszeni. też spoglądał na mnie ukradkiem. Słodkie...


C.D.N.
I JAK? PODOBA SIĘ? MI TAK NAWET, NAWET. NAWET. NIE BĘDĘ SIĘ DŁUGO ROZPISYWAĆ WIĘC OD RAZU PRZEJDĘ DO DEDYKACJI. ROZDZIAŁ DEDYKUJE KOCHANEJ Anusi Howard ,która bardzo miło napisała w komentarzu na drugim blogu. Jesteś wielka. Dzięki tobie od razu poprawił mi się humor. Kocham! ♥

Następny rozdział prawdo podobnie jutro albo w przyszłym tygodniu. Nie wyrabiam się z terminami. Już zaplanowałam co będzie w następnym rozdziale. Zaplanowałam tez w ,którym rozdziale możemy się spodziewać ,że Kick będzie Kicki'iem! Poczekacie jeszcze cierpliwie parę rozdziałów i się doczekacie. Na dziś za dużo powiedziałam. Więc do jutra albo po jutra albo po, po...
KOCHAM, Pozdrawiam♥