****
Kim- Ty się przy mnie nie możesz wysłowić?! No proszę trzymajcie mnie. Zawsze byłeś przy mnie wyluzowany a nagle sobie razem wychodzimy i się spinasz?! Spokojnie. Ja nie gryzę!! - Zaśmiałam się. Widać ,że Jack się wtedy rozluźnił.
Potem spokojnie zaczęliśmy oglądać film. Był dość fajny. Ale widziałam ,że Jack umierał z nudów. To nie jego klimaty. I chyba tylko on na widowni był jedynym chłopakiem. Co minuta ziewał. Zauważyłam też ,ze ciągle zerka na zegarek. Chyba mu się nie podoba. Albo chce sprawdzić ,która godzina. Zostało 30 min do końca filmu. Postanowiłam zagadać.
Kim- Jak Ci się podoba film?
Jack- Jest... Dość fajny. Tak...
Kim- Widzę ,że ci się nie podoba.
Jack- Nie to ,że mi się nie podoba. Ale jest trochę bez sensu. No bo patrz ,Huanito jest zakochany w Burke ale czuje coś też do jej siostry. A potem kupuje kwiaty dala Valentine czyli siostry Burke. Kupuje białe róże i czekoladki pistacjowe a to są ulubione kwiaty Burke nie Valentine. Tak samo z Burke. Kupuje białe goździki dla Burke a do tego czekoladki z białej czekolady ,które powinien dać Valentinie aby była zachwycona bo to są jej ulubione kwiaty i czekoladki. Bez sensu..
Siedziałam tam i wpatrywałam się niego zdezoriętowanym spojrzeniem. On bardziej uważnie oglądał ten film ode mnie. A przecież dawał takie oznaki ,że mu się nie podoba. O ja cię! Ale mnie zaskakuje. Nie dość , że słodki to jeszcze skupia się na filmie zapewne dla mnie. Ciekawe czy ja mu się podobam?! Chyba nie... To nie jest randka. Chyba ,ze użyje tego określenia na nasze spotkanie. Randka. Jak to ładnie brzmi.
****
Siedziałam tak i strasznie się nudziłam. Dostrzegłam ,że Jack'a też nie specjalnie interesuje treść filmu.
Kim - Podoba ci się film?
Jack - Eh.. Może być. Ale myślałem ,że to będzie jakieś ciekawsze.
Kim - No ja tak samo. To jak?! Może się z tond wyrwiemy bo film jest beznadziejny!
Jack - Pewnie. Ale deszcz ciągle pada.
Kim - To pobiegniemy przez deszcz.. Co ty na to? Będzie fajnie.
Jack - A wiesz ,że to ja powinienem Cię namawiać a nie ty mnie..
Kim - Dobrze a wiec...
Jack - A więc... To pobiegniemy przez deszcz.. Co ty na to? Będzie fajnie.
Kim - No nie wiem...
Jack - Proszę.. Będzie fajnie! Będzie strasznie fajnie.
Kim - Niech Ci będzie. - powiedziałam w stałam ale zaczepiłam o coś i na szczęście Jack mnie złapał bo gdyby nie on to coś bym sobie zrobiła. Ja to mam jednak szczęście.. Byłam w ramionach Jack'a. W sensie przenośnym. Bo on był w pozycji : uklękniętej i trzymał mnie.
Spojrzałam w te jego boskie oczy i najnormalniej w świecie się w nich utopiłam. Odpłynęłam w tych jego czekoladowych oczętach.
Jack - Nic ci nie jest? - w jego głosie 'słychać' było zmartwienie. Boi się o mnie. Oo.. Jakie to słodkie!
Kim - Jak jestem z tobą to na 100% jestem bezpieczna.
Jack - To miłe ,że tak myślisz bo dla mnie jesteś bardzo ważna. Zawsze będę ci spieszył z pomocą. Jesteś wyjątkowa.
Kim - Ja myślę ,że nasza znajomość jest bardzo wyjątkowa. A nie tylko ja.
Jack - Myślisz ,że moglibyśmy być kimś więcej?
Kim - To zależy z punktu widzenia.
Jack - Z mojego?! Twojego? A może naszego? Kim ja już dłużej nie mogę..
Kim - Nie rozumiem.
Jack - Tu nie ma nić do rozumienia. Już parę razy próbowałem powiedzieć ci coś bardzo ważnego. Ale zawsze coś. Teraz w końcu razem wyszliśmy na spot... Na randkę. W końcu się odważę i powiem z,ę zależy mi na tobie jak na mało komu. Jesteś dla mnie bardzo ważna! Bardzo. Sam dziwię się z,ę dopiero teraz jestem w stanie ci to powiedzieć. A powinienem zrobić to wieki temu. Nie będę drążyć i powiem prosto z mostu. Kim... Kocham Cię.
Kim - Jack.. To takie słodkie. Ja też cie Kocham! - Nie wiedziałam co mam myśleć! Byłam taka uradowana. Pierwsze co zrobiłam to zawiesiłam się na szyi chłopaka. Mocno go do siebie przytuliłam. On mnie też przytulił. Wtedy nawet gdybym chciała to nie miałam szans na to by mnie puścił. Spojrzałam w jego oczy..ZNOWU. I uświadomiłam sobie jakie ja mam wielkie szczęście ,że go mam! Zawsze marzyłam o tej chwili. Spojrzeliśmy na siebie i powili zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Zamknęłam oczy. A Jack zrobił to samo. W końcu nic nam nie prze szkodzi. Ale czy na pewno?! Film się zakończył a my zdaliśmy sobie sprawę ,że nie byliśmy na sali sami. Wszyscy widzieli już tylko napisy końcowe. Wstali i zaczęli klaskać. Na co my z prędkośćią światła odskoczyliśmy od siebie i usiedliśmy na swoich miejscach. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy. Jack wyciągnął w moją stronę swoją rękę. Złapałam jego rękę bez wahania i uroczo się uśmiechnęłam. Wyszliśmy z kina i pokierowali w stronę dojo. Przez cała drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu usłyszałam to pytania na które czekałam.
Jack- Kimi... Będziesz moją dziewczyną?
Kim- Z przyjemnością! Jack'ie!
Jack- A zrobisz coś dla mnie?
Kim- Pewnie.
Jack- Pocałuj mnie..
Kim- Z miła chęcią.
Zawiesiłam mu ręce na szyi. On objął mnie w tali. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i...
Kim- Ty się przy mnie nie możesz wysłowić?! No proszę trzymajcie mnie. Zawsze byłeś przy mnie wyluzowany a nagle sobie razem wychodzimy i się spinasz?! Spokojnie. Ja nie gryzę!! - Zaśmiałam się. Widać ,że Jack się wtedy rozluźnił.
Potem spokojnie zaczęliśmy oglądać film. Był dość fajny. Ale widziałam ,że Jack umierał z nudów. To nie jego klimaty. I chyba tylko on na widowni był jedynym chłopakiem. Co minuta ziewał. Zauważyłam też ,ze ciągle zerka na zegarek. Chyba mu się nie podoba. Albo chce sprawdzić ,która godzina. Zostało 30 min do końca filmu. Postanowiłam zagadać.
Kim- Jak Ci się podoba film?
Jack- Jest... Dość fajny. Tak...
Kim- Widzę ,że ci się nie podoba.
Jack- Nie to ,że mi się nie podoba. Ale jest trochę bez sensu. No bo patrz ,Huanito jest zakochany w Burke ale czuje coś też do jej siostry. A potem kupuje kwiaty dala Valentine czyli siostry Burke. Kupuje białe róże i czekoladki pistacjowe a to są ulubione kwiaty Burke nie Valentine. Tak samo z Burke. Kupuje białe goździki dla Burke a do tego czekoladki z białej czekolady ,które powinien dać Valentinie aby była zachwycona bo to są jej ulubione kwiaty i czekoladki. Bez sensu..
Siedziałam tam i wpatrywałam się niego zdezoriętowanym spojrzeniem. On bardziej uważnie oglądał ten film ode mnie. A przecież dawał takie oznaki ,że mu się nie podoba. O ja cię! Ale mnie zaskakuje. Nie dość , że słodki to jeszcze skupia się na filmie zapewne dla mnie. Ciekawe czy ja mu się podobam?! Chyba nie... To nie jest randka. Chyba ,ze użyje tego określenia na nasze spotkanie. Randka. Jak to ładnie brzmi.
****
Siedziałam tak i strasznie się nudziłam. Dostrzegłam ,że Jack'a też nie specjalnie interesuje treść filmu.
Kim - Podoba ci się film?
Jack - Eh.. Może być. Ale myślałem ,że to będzie jakieś ciekawsze.
Kim - No ja tak samo. To jak?! Może się z tond wyrwiemy bo film jest beznadziejny!
Jack - Pewnie. Ale deszcz ciągle pada.
Kim - To pobiegniemy przez deszcz.. Co ty na to? Będzie fajnie.
Jack - A wiesz ,że to ja powinienem Cię namawiać a nie ty mnie..
Kim - Dobrze a wiec...
Jack - A więc... To pobiegniemy przez deszcz.. Co ty na to? Będzie fajnie.
Kim - No nie wiem...
Jack - Proszę.. Będzie fajnie! Będzie strasznie fajnie.
Kim - Niech Ci będzie. - powiedziałam w stałam ale zaczepiłam o coś i na szczęście Jack mnie złapał bo gdyby nie on to coś bym sobie zrobiła. Ja to mam jednak szczęście.. Byłam w ramionach Jack'a. W sensie przenośnym. Bo on był w pozycji : uklękniętej i trzymał mnie.
Spojrzałam w te jego boskie oczy i najnormalniej w świecie się w nich utopiłam. Odpłynęłam w tych jego czekoladowych oczętach.
Jack - Nic ci nie jest? - w jego głosie 'słychać' było zmartwienie. Boi się o mnie. Oo.. Jakie to słodkie!
Kim - Jak jestem z tobą to na 100% jestem bezpieczna.
Jack - To miłe ,że tak myślisz bo dla mnie jesteś bardzo ważna. Zawsze będę ci spieszył z pomocą. Jesteś wyjątkowa.
Kim - Ja myślę ,że nasza znajomość jest bardzo wyjątkowa. A nie tylko ja.
Jack - Myślisz ,że moglibyśmy być kimś więcej?
Kim - To zależy z punktu widzenia.
Jack - Z mojego?! Twojego? A może naszego? Kim ja już dłużej nie mogę..
Kim - Nie rozumiem.
Jack - Tu nie ma nić do rozumienia. Już parę razy próbowałem powiedzieć ci coś bardzo ważnego. Ale zawsze coś. Teraz w końcu razem wyszliśmy na spot... Na randkę. W końcu się odważę i powiem z,ę zależy mi na tobie jak na mało komu. Jesteś dla mnie bardzo ważna! Bardzo. Sam dziwię się z,ę dopiero teraz jestem w stanie ci to powiedzieć. A powinienem zrobić to wieki temu. Nie będę drążyć i powiem prosto z mostu. Kim... Kocham Cię.
Kim - Jack.. To takie słodkie. Ja też cie Kocham! - Nie wiedziałam co mam myśleć! Byłam taka uradowana. Pierwsze co zrobiłam to zawiesiłam się na szyi chłopaka. Mocno go do siebie przytuliłam. On mnie też przytulił. Wtedy nawet gdybym chciała to nie miałam szans na to by mnie puścił. Spojrzałam w jego oczy..ZNOWU. I uświadomiłam sobie jakie ja mam wielkie szczęście ,że go mam! Zawsze marzyłam o tej chwili. Spojrzeliśmy na siebie i powili zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Zamknęłam oczy. A Jack zrobił to samo. W końcu nic nam nie prze szkodzi. Ale czy na pewno?! Film się zakończył a my zdaliśmy sobie sprawę ,że nie byliśmy na sali sami. Wszyscy widzieli już tylko napisy końcowe. Wstali i zaczęli klaskać. Na co my z prędkośćią światła odskoczyliśmy od siebie i usiedliśmy na swoich miejscach. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy. Jack wyciągnął w moją stronę swoją rękę. Złapałam jego rękę bez wahania i uroczo się uśmiechnęłam. Wyszliśmy z kina i pokierowali w stronę dojo. Przez cała drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W końcu usłyszałam to pytania na które czekałam.
Jack- Kimi... Będziesz moją dziewczyną?
Kim- Z przyjemnością! Jack'ie!
Jack- A zrobisz coś dla mnie?
Kim- Pewnie.
Jack- Pocałuj mnie..
Kim- Z miła chęcią.
Zawiesiłam mu ręce na szyi. On objął mnie w tali. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i...
C.D.N.
I jak się podoba? W końcu macie to czego chciałyście! Jak Wam się podoba? Mi nawet nawet. Poza tym ,ze jest strasznie krótki i trochę bez sensu. Ale przy najmniej jest. A na dodatek zaczęła się Era Kick'a. Obiecałam przy jednym in formacyjnym poście ,że powiem coś fajnego o Kick'u. I teraz dotrzymuje obietnicy. Uwaga:
"Jest Kick!
Jest impreza!"
Rozdział dedykuje wszystkim czytelniczkom!
♥♥KOCHAM WAS DZIEWCZYNY!!♥♥
No wiec.. DO NASTĘPNEGO.
" ♥♥ "