sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 24

Wybiegłam od razu za Jack'iem. Nie wierzę ,że on umie traktować ludzi w ten sposób. Ale rozumiem go. On Van nienawidzi z całego serca. Ciągle nie daje mus spokój. W szkole puszcza jakieś zmontowane filmiki z nią i Jack'iem w roli głównej. To może być denerwujące ale... Nie zostawia się ludzi w potrzebie. Jack'a jeden występ nie zbawi. Ja już się oto postaram. Przyżegam. Ja Kim Crawford.  W Końcu dogoniłam Jack'a.

Kim- Ja ty się zachowujesz Jack? Nigdy byś się tak nie zachował. Co z tobą?
Jack- Wiem ,że nie ale trochę mam dość tego ,że Vanessa miesza się w moje życie.
Kim- Musisz jej powiedzieć aby przestała. Wyjaśnij jej całą tą sytuacje. Powiedz ,że jej nie kochasz. Chyba ,że kochasz...
Jack- ...Yyy.. że niby co?! Ja i Ona?! Wolne żarty!
Kim- Nie okłamuj mnie! Wiem ,że ci się podoba. Jest śliczna! Tańczy też dobrze. Czego więcej chcieć? No czego, Jack!?
Jack- Innym może się podobać... Ale ja jestem zakochany tylko w jednej osobie.- powiedział powili zbliżając się do Kim 
Kim- A w kim? - powiedziałam trochę zestresowana
Jack- Jak myślisz?- Jack był wtedy bardzo blisko mnie. Dzieliły nas centym enty.  Złapał mnie w tali i przyciagna bliżej siebie dzieliły nam jedynie 2 centymetry potem jeden...Następnie tylko milimetry. Słyszałam bicie serca Jack'a. Nie biło jak oszalałe. Biło wolno. Widać było ,że był pewien tego co robi. Ja też chciałam aby wiedział ,że chce tego pocałunku. Zawiesiłam mu ręce na szyi. Wtedy dzieliły nas już tylko 4 milimetry. 3... 2... i.. Wtedy z góry spadła na nas fala wody. ktoś z ona wylał na nas wiadro zimnej wody. Byliśmy cali mokrzy. Ja nie miałam powodu do śmiechu ale za to Jack śmiał się w niebo głosy. Wszyscy patrzyli na nas jak na nienormalnych.

Jack- Choć się osuszymy.
Kim- Pójdziemy jak powiesz ,że weźmiesz udział w tym durnym przedstawieniu.
Jack- Skoro jest durne to niewarto co kol...
Kim- Nie obracaj kota ogonem.. Weźmiesz udział i koniec kropka!
Jack- Nie wezmę...
Kim- Tak! Weźmiesz!
Jack- Nie!
Kim- Tak!
Jack- Nie!
Kim- Tak!
Jack- Nie!
Kim- Nie!
Jack- Tak! Osz kurde!
Kim-  Świetna zmyłka nieprawdasz...
Jack- Wiesz... Znam lepsze.
Kim- He he.  No ale dałeś się złapać więc mi wyszło i...
Jack- Tym razem... Następnym nie pójdzie ci tak łatwo. To ci mówię z góry abyś potem zawiedziona nie była.
Kim- Ja zawiedziona?
Jack- Tak. A teraz choć idziemy się osuszyć. Jestem cały mok..
Kim- A co z obietnicą?
Jack- Jaką?!
Kim- Nie udawaj Jerry'ego! Dobrze wiesz jaką. I nie wymigasz się od tego! Już mi obiecałeś!. A sam kiedyś to mówiłeś zacytuje "Nigdy nie odmowie osobom w potrzebie". I co?!
Jack- No co?
Kim- Nauczyło cię to coś?
Jack-Tak... Nauczyło.
Kim-A czego...?
Jack- Tego aby nigdy więcej, nigdy nic podobnego nie mówić. He he..
Kim-Jack! Powtórzę się... NIE UDAWAJ JERRY' EGO!!!
Jack-Dobra.. Miejmy to z głowy. - po tych słowach Jack pokierował się prosto w stronę teatru gdzie prawdo podobnie teraz Milton i Julia wysłuchują głupich wyjaśnień Van. Ja oczywiście poczłapałam prosto za szatynem. Chciałam to zobaczyć na własne oczy. Oczywiście byłam świadoma tego ,że Jack będzie ustalał warunki ,których Vanessa będzie musiał przestrzegac. Nie taki diabeł jak go malują.  Jack właśnie był takim "diabłem" a raczej "aniołkiem" i zmienił się zachowanie. Czyli Diabeł to Jack i wydawał się on być dobrym, grzecznym chłopcem. No ale z czasem zaczął pokazywać swoje różki diabła. I wyszło ,że nie znam Jack'a tak dobrze jak powinnam. Jack wszedł do teatru, a ja od razu za nim... Pierwsze pytanie jakie nasunęło się na język Julii i Milton'owi to: "Czemu wy do diabła jesteście cali mokrzy?

Jack- Długo by opowiadać..
Kim- Van.. Vanesso, wiem ,że między nami nie jest dobrze ale to mi powinnaś dziękować ,że namówiłam Jack'a aby wystąpił z tobą. Ooo... Ależ ja jestem skromna!
Van- Dzięki Kim. Ale czy to prawda? Nie wierzę ,że Jack zrobi to o czym myślę.
Jack- To uwierz. Ale..
Van- Ocho... Się nacieszyłam.
Jack-...Ale masz działać na moich warunkach. Oto i one. Po pierwsze : Masz nikomu nie wmawiać ,że parą jesteśmy bo nie jesteśmy!                                        
Van-Okey.
Jack- Po drugie... Musisz  przestać się do mnie przytulać, uśmiechać , patrzeć..
Milton-Jack! Patrzeć, serio?!
Jack-No dobra... Patrzeć możesz. A po trzecie. Udawaj ,że mnie nie znasz, proszę.
Van-To wszystko mój ty...
Jack-...Mówiłem coś!
Julia- O pieszczotliwych ksywkach nie było ani słowa..
Jack-No to w takim razie : Po czwarte 0,0000000000... pieszczotliwych ksywek!
Milton-Teraz mrzesz być spokojny.
Van-Dobrze. To już wszystko. Ale czy rozmawiać możemy?
Jack-Tak ale nie za długo.
Van-Okey. Jestem cała... No... Powiem krótko! Jaram się ,że Jack wystąpi!
Julia/Milton/Kim- My wszyscy się Jaramy!
Van-IDE do Jima aby zatwierdził obecność Jack'a. No ja sama nie myślałam ,że się zgodzisz i byłeś wpisany awaryjnie. Ale teraz już wiem ,że mogę na ciebie liczyć, Jack. Dziękuję.
Jack-Nie ma sprawy.. - uśmiechną się sztucznie i podniósł kciuk do góry
Milton-A więc nie musiałeś występować. 
Julia- Ale tobą manipuluje!
Kim-Przepraszam... - wtedy wyszłam z teatru. Jack wyszedł za mną ale mu powiedziałam ,że chce iść sama.
Jack-Nie ma mowy ,że pójdziesz sama. Gdybyś nie zauważyła ja też cały mokry jestem. 
Kim-Widzę..
Jack- Odprowadzę Cię!
Kim-Jack! Nie musisz udawać!
Jack-Udawać, czego?!
Kim-A tego ,że nie jesteś zły. Widzę ,że kipi się w tobie! Jesteś zły na mnie! Nie musiałeś brać udziału na przymus! Byłeś wpisany awaryjnie... A ja cię zmusiłam i teraz co?!
Jack-Nie jestem na ciebie zły. trochę mi smutno ale widziałem ,że sprawiłem radość Vanessie tym ,że jednak wystąpię. - I co?! Jak tu go nie kochać? Ma rożne strony...♥ Jedna zła a druga dobra. No ok zła to trochę z a mocne słowo. Może jedynie niedobra. albo niegrzeczna, impulsywna? No nie wiem jakiego słowa dobrać i tyle a do tego...
Jack-Kim! KIM!
Kim-Tak?
Jack-Słuchasz mnie?
Kim-Tak.. Nie, Tak! Ugh.. Sama nie wiem. Zamyśliłam się.
Jack-Czyli nie...
Kim-Przepraszam... - odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Już trochę przeschłam ale czuję ,że będę chora! Zaczyna mnie boleć głowa. Jestem rozgrzana a do tego mokra. Powiewa dość mocny wiatr. Jack oczywiście nie dał mi iść samej i dotrzymał mi toważystwa aż do samego domu. Ja jedynie spoglądałam na niego i się uśmiechałam. Szedł z lekko spuszczoną głową i rękoma w kieszeni. też spoglądał na mnie ukradkiem. Słodkie...


C.D.N.
I JAK? PODOBA SIĘ? MI TAK NAWET, NAWET. NAWET. NIE BĘDĘ SIĘ DŁUGO ROZPISYWAĆ WIĘC OD RAZU PRZEJDĘ DO DEDYKACJI. ROZDZIAŁ DEDYKUJE KOCHANEJ Anusi Howard ,która bardzo miło napisała w komentarzu na drugim blogu. Jesteś wielka. Dzięki tobie od razu poprawił mi się humor. Kocham! ♥

Następny rozdział prawdo podobnie jutro albo w przyszłym tygodniu. Nie wyrabiam się z terminami. Już zaplanowałam co będzie w następnym rozdziale. Zaplanowałam tez w ,którym rozdziale możemy się spodziewać ,że Kick będzie Kicki'iem! Poczekacie jeszcze cierpliwie parę rozdziałów i się doczekacie. Na dziś za dużo powiedziałam. Więc do jutra albo po jutra albo po, po...
KOCHAM, Pozdrawiam♥






4 komentarze:

  1. Kim ma rację... bardzo słodko ♥
    Zupełnie nie spodziewałam się listy awaryjnej. Mam tylko nadzieję, że Jack nie obrazi się na Kim jeśli okaże się, iż będzie musiał całować się z Vanessą. W takiej sytuacji zastanowię się oczywiście nad użyciem swojej patelni. Tym razem odpuszczę Ci z powodu tego niedoszłego pocałunku, bo cały czas cieszę się z tego, że w końcu dodałaś rozdział!
    Kochana, bardzo dziękuję Ci za dedykację :** I za to co napisałaś pod moim komentarzem na Twoim drugim blogu. Wciąż nie mogę uwierzyć, że moje opowiadanie zainspirowało Cię do napisania tego cuda. Chciałabym, żeby chociaż jedna z moich historii była w połowie tak dobra jak ten blog.
    Rozdział jest fenomenalny. Warto było czekać <3
    Kocham ♥ Twoja fanka nr 1 ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Bardzo! Kocham Cię! ♥
      Moja ty " Fanko nr 1! "
      Twoje blogi są 1000000 razy lepsze od moich! A może nawet więcej! KOCHAM♥

      Usuń
  2. Ana ma racje!
    Rozdział jest słodki.
    A jesli Jack będzie mmusiał pocałować Vanessę?! To wtedy do ciebie przyjedzie Ana... I pierwsze co zrobi to przywali ci patelnią. xD
    Rozdział bombowy. haha... Ktoś oblał ich wodą☺ I Kim nazwała Jack'a że zachowuje się jak Jerry! WowcikWow! Dawaj zybko nowy rozdział.

    //Galaretka

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybko przeczytałam rozdział bo nie mam czasu. Komentarz też dodam szybko. Jest on krótki i na temat. A więc... Rozdział cudowny! Boski! Świetny!

    //Melodia

    OdpowiedzUsuń

Tylko dzieki Wam mam siłe do pisania rozdziałów!