wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 42

Jack...♥
Obudziłem się gdzieś tak około 7:40. Promienie słońca dobijały si do mojego pokoju. Przez co zaśnięcie było już niemożliwe. W brzuchu czułem jakiś dziwny ucisk. Czyżbym się stresował dzisiejszym występem? A może boję się, że zrobię z siebie idiotę przed tyloma ludźmi? Wstałem z łóżka i zacząłem się trochę rozciągać. Spojrzałem na telefon leżący obok poduszki. Od razu pomyślałem o Kimberly. Ale jeszcze wcześnie więc powinna smacznie spać. Zrobiłem parę pompek i brzuszków i rozciągnąłem kolana i łokcie. Nagle spojrzałem w lustro a na głowie miałem burzę! Zaśmiałem się pod nosem mrucząc - Tak.. Znowu czeka mnie 30 minutowa wizyta przed lusterkiem.-
Będę musiał je umyć rozczesać i w ogóle od podstaw. No ale opłaca się. Podeszłem do szafy i wybrałem ubranie. Pierwsze z brzegu jeansy, białą koszule w serek i jakąś koszulę w kratę. Czyli tradycyjny już dla mnie ubiór. Pokierowałem się do łazienki. Jak zawsze w domu nie było już mamy. Uprzedzałem ją wczoraj aby przyszła na dzisiejszy występ. I żeby to tylko wczoraj.. Cały tydzień jej tłukłem aby nie zapomniała. Szybko umyłem włosy i doprowadziłem do należytego porządku. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Na lodówce oczywiście już widniała karteczka od mamy. - To jakie dzisiaj będzie wytłumaczenie? - powiedziałem sam do siebie. Odkleiłem kartkę od lodówki i za czołem głośno czytać kartkę udając, że czytam ją jako mama. Czasem tak robię aby wyładować gniew bądź zbędne emocje.

Jack'ie.  
Wiem powinnam choć raz w tygodniu zjeść z tobą śniadanie. Ale ta moja praca... Ciągle przenoszą minie na poranną zmianę. A u mojego szefa nie mogę się spóźniać bo mnie zwolni. Postaram się przyjść na twój występ choć wiem, że i tak będziesz najlepszy z wszystkich. 
                                                             Całuję mama. <3 <3
P.S. Życzę smacznego śniadania <3

W połowie darowałem sobie naśladowanie i spoważniałem. Zjadłem śniadanie i usłyszałem, że mój telefon dzwoni. Pobiegłem szybko na górę aby odebrać. To była Kim.
Jack - Cześć.
Kim - No Hej gwiazdo! Stresujesz się?
Jack  Już teraz nie.
Kim - A wcześniej było inaczej?
Jack - Tak. Miałem zadzwonić wcześniej ale zapewne spałaś.
Kim - Tak.. Ja przed chwilą się obudziła. Mam do ciebie wpaść?
Jack - Nie trzeba. Jeżeli chcesz iść na próby generalne to zgarnę Cię po drodze.
Kim - Będę czekać.
Jack - Kim...
Kim - Tak?
Jack - Dziękuję.
Kim - Za co ty mi dziękujesz?
Jack - Za to, że jesteś. Strasznie Cię Kocham.
Kim - Ja ciebie też Kocham. Już chcę Cię przytulić.
Jack - Uwierz ja też tego chcę.
Kim - Czekam na ciebie. Pa całuję.
Jack - Ja bardziej!
Kim - A nie bo ja!
Jack - Okey ty.. Ja bardziej pa. - i rozłączyłem się.

Poszedłem po sobie posprzątać. Ogarnąłem wszystko w 10 min. Wtedy do kuchni przyszła babcia.
Babcia - Już wychodzisz? - zapytała sześćdzesięcio latka.
Jack - Tak bo umówiłem się z koleżanką i..
Babcia - To już ten wiek kiedy interesujesz się dziewczętami?
Jack - Em.. Babciu. 
Babcia - No co? Ja żyć wiecznie nie będę a dzieci swoich wnucząt chce zobaczyć.
Jack - Mam 16 lat.
Babcia - Wyglądasz na 20 latka.
Jack - Aj babciu ty jak coś powiesz.
Babcia - No dobra a teraz na poważnie. Dzisiaj masz ten występ i myślę, że mogę wpaść. Chyba, że się mnie wstydzisz.
Jack - No jasne, że chce byś przyszła. Będzie fajnie. Przedstawienie jest o 14:00. Więc zapraszam.
Babcia - A gdzie ono będzie?
Jack - Gdzie? W tatrze Seaford.
Babcia - Taksówkę zamówię i dojadę do swojego wnusia.
Jack - Super. A teraz wybacz ale się spieszę.
Babcia - No idź.
Jack - Pa.

I wyszedłem z domu. Wróciłem p 6 sekundach. - Zapomniałem deski. - I wyszedłem jak najszybciej aby babcia nie zaczęła nawijać o tym jaki to dorosły jestem i samodzielny i taki super. Trochę mnie to wkurza. Ale to babcia. Nie mogę nic na to poradzić. One już takie są. Nawet nie zauważyłem kiedy byłem pod posiadłością Kim. Daleko jechać nie musiałem. Mieszkała naprzeciwko. Podeszłem do drzwi i zadzwoniłem do nich. Otworzył mi je pan Crawford.
Pan C. - Witaj Jack. 
Jack - Dzień dobry. Zastałem Kim?
Pan C. - Jest u siebie. Zapraszam.
Jack - Dziękuję  - powiedziałem przekraczająC próg domu Crawford. Pokierowałem się do jej pokoju gdy zauważyłem siedzącą ją przy toaletce malującą się. Nie zauważyła, że wszedłem. Stojąc w futrynie zapukałem w drzwi. - Można?
Kim - Jack! Cześć.
Jack - Choć tu do mnie. - powiedziałem rozkładając ręce w jej stronę. Wstała i pokierowała się w moją stronę. Wtedy to dopiero zaniemówiłem. Wyglądała jak księżniczka. Miała na sobie miętową sukienkę z tiulem u spódnicy, białą kurteczkę, trampki z jakimiś wzorami, naszyjnik serduszko, kolczyki kwiatki, czarną bransoletkę , delikatne loki i dobrze pasujący make - up. - Śliczna jesteś. - powiedziałem przytulając ją.
Kim - Ale to ja mam najlepszego chłopaka pod słońcem.

C.D.N.
I JAK SIĘ PODOBA? MI ŚREDNIO. BRAKUJE CZEGOŚ.. ALE CZEGO? NO TALENTU! BO U MNIE GO BRAK. ALE I TAK PISZĘ BO TO LUBIĘ ROBIĆ. JUTRO POSTARAM SIĘ DODAĆ NOWY ROZDZIAŁ BO JUTRO NIE IDĘ DO SZKOŁY. CHOROBA MNIE PRZYGNĘBIA.
KOFFAM I CAŁUJĘ ♥♥♥

5 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdział. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział 😃 nie próbuj mówić ze nie potrafisz pisać bo potrafisz 😃 czekam na next 😃 ❤ wyzdrowieje szybko 😃 pozdrawiam 😍 😍 😍 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. No fajny, fajny ...❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ale jakbys dodała trochę dramatu to byłoby super :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skarbie supreowy! ❤ kocham kocham kocham ^^
    Awww Kick ♡.♡ jakie to mmmm 😍
    Babcia zawsze spoko! 👵 😍 😎 ❤
    Haha czekam na next kochana!
    Pozdrowionka słoneczko ^^

    OdpowiedzUsuń

Tylko dzieki Wam mam siłe do pisania rozdziałów!