No więc. Zapytam się samej siebie... "Kim, Czy jesteś zakochana w Jack'u Bruwer'ze?? Oj tak! Z ręką na sercu! Kocham go! Kocham."
W tym samym czasie...
Vanessa i Margaret były w teatrze. Vanessa nie była w stanie się skupić i spokojnie czekać na Jack'a więc po prosiła Margaret aby z nią potańczyła.
Przechodzący Jim widział całą akcje. Uważnie przyglądał się każdemu ruchowi Vanessy. Był w niej zakochany. Miał on 17 lat. Za specjalnie nie przepadał za teatrem. W ogóle nie znosił tam przebywać. Ale jego ojczym jest szefem Teatru i znalazł mu tam prace jako reżyser spektakli. Chłopak był wysoki i dobrze zbudowany. Miał piękne błękitne oczy i brązowe włosy.
Wpatrywał się w Vanessę jak w obrazek. Była ładna, zgrabna i to w niej zakochał się Jim. Może i za zewnątrz Jim wydawał się być miły to nie znaczy ,że w środku taki był. Idealnie pasował do Vanessy ,która z czyjegoś nie szczęścia się śmiała. Od pierwszego spotkania z Bruwer'em uważał go za wroga. Bo Van dostrzegała tylko Jack'a. I to właśnie przeszkadzało Jim'owi ,ze za dużo uwagi poświęca Bruwer'ow a nie jemu. Nagle do teatru wbiegł Jack i nawoływał... "Już jestem, Jestem przepraszam!" Jim dał mu chłodne powitanie dlatego ,że Van zbiegła ze sceny i zawiesiła się na Jack'u.
Jim - Jack.. To dopiero pierwszy dzień a ty już spóźniony! ładnie to tak? Już trzeba było nie przychodzić do zostało nam tylko 3 godziny próby... Niecałe 3 godziny..
Jack-No dobrze... Przepraszam ale chyba 5 min spóźnienia to nie jest tak dużo.
Van - Jim... Odpuść mu. Nie jest przyzwyczajony do punktualności. A 5 min to rzeczywiście nie jest tak dużo.
Jim - Dobra. Odpuszczę ale tylko dla tego ,że TY mnie oto prosisz.
Meg- A mogę wiedzieć kiedy mamy mieć premierę? Na plakatach pisze ,że dwa tygodnie ale czy to prawda? My na lega lu wyrobimy się w jeden. No przy najmniej Vanessa, Jack ,Ty (Jim) i Ja.Bo ty bierzesz udział prawda, Jim?
Jim-Tak, Tak ale ja postanowiłem ,że zmienię scenariusz dlatego potrzebujemy dwóch tygodni.
Jack- A jaki będzie temat przewodni?
Jim- Miło ,że pytasz. Tematem przewodnim będą lata 60'te. Fajnie co nie?
Van - Oj tak. Już mogę to sobie wyobrazić. Ja jako główna rola żeńska ty Jack jako główna rola męska wraz z Jim'em rzecz jasna no bo to w końcu jego tatuś rządzi w tym teatrze. A wszystko będzie zamknięte na ostatni guzik jeśli w grę wejdą gitary i taniec z krzesłami. Co wy na to?
Jack -Tak... To ,to może się udać ale ...
Jim - Ale co? Nie umiesz śpiewać? Tańczyć? o a może nie umiesz grać na gitarze? No jak nie umiesz tych 3 podstawowych umiejętności potrzebnych do tego aby być aktorem to już cie tu nie ma, Tarzanie..
Jack - Jak mnie nazwałeś?
Jim - Tarzan. Bo przez te burze włosów inaczej cię nazwać nie mogę.
Jack - A gdybym ja cie nazwał ...
Jim - Nawet nie próbuj oszczędź nam czasu. Na scenie tylko musimy udawać ,ze jesteśmy przyjaciólmi a w realu może być kompletnie na odwrót.
Van - Jim ogarnij się!
Meg - Właśnie Jack to nie Tarzan! A ty to możesz być rozczochraniec i co?? Przez tą twoja burze włosów! O Oł.. Czy ja to powiedziałam na głos?
Jim - Tak! Już cię tu nie ma Me.. Margaret. Twój czas się skończył. Choć byłaś bardzo dobra przez to ,że nazwałaś mnie rozczochrańcem wyrzucam cię z przedstawienia!
Meg - C..Co?! Nie nie możesz! Vanessa zrób coś! Proszę..
Van - Oj no weź dziś to nie twój dzień i tyle! A tak poza tym zawsze mnie przyćmiewałaś. Teraz mogę błyszczeć. Prawda Jim!
Jim - Jak najbardziej! A ty Jack jak też zechcesz odejść to proszę bardzo! Droga wolna!
Jack - A chce! Jak Meg odchodzi to ja też. - Jack wtedy podszedł do Margaret i oparł się ręką o ramie dziewczyny. Margaret się miło uśmiechnęła. Vanessa aż się gotowała ze złości!
Meg - Nie Jack! Ty zostań. Naj wyraźniej to nie miejsce dla mnie. A i Van..
Van - Tak?! - powiedziała z pogardą.
Meg - Już więcej nie będę tego potrzebowała. - Dziewczyna mówiła to bardzo poważnie. Wtedy Van zdała sobie sprawę z powagi sprawy. Meg zdjęła naszyjnik przyjaźni ,który dały sobie w wieku 6 lat. Normalnie 10 lat przyjaźni zniknęło w jedną minutę. I jedną z połowy naszyjnika ,którą dostała właśnie od niej rzuciła w przyjaciół kę.
Meg - To już nie jest ta sama Vannessa ,która tak mocno Kochałam! Jesteś teraz potworem! Nie zależy ci na niczym innym niż na tym aby Jack choć w jednym stopniu się tobą za interesował. Zrozum! Jack nie jest w tobie zakochany! Odpuść go sobie bo i tak nigdy nie będziecie razem! Rozumiesz?!? Mam może powtórzyć drugi raz?? Czy może zrozumiałaś? Jest tyle innych ładnych chłopaków na tej ziemi a ty wybrałaś Jack'a! On interesuje się inną dziewczyną. Nie tobą! Nie mną! Nie Izabell! I Nie Destany! On interesuje się Kim! - wtedy wzrokiem przepełnionym ciepła spojrzała na Bruwer'a i miło się do niego uśmiechnęła. - Widzimy jak na nią patrzysz. Jak się przy niej zachowujesz. Jak zmieniłeś się odkąd się poznaliście. Na pierwszy rzut oka wydawałeś się arogancki i zachłanny a jesteś kompletnym tego przeciwieństwem! Jesteś moim przyjacielem ,tak?
Jack - Tak! Miło ,że tak twierdzisz. Ale nie.. Jeśli Meg odchodzi to i ja! A uwierzcie mi ,że świetnie gram na gitarze! Każdy mi to mówi więc czemu by tego teraz nie powiedzieć.
Meg - O jaki skromny jesteś.
Jack - Bądź cicho. Próbuje cię wkręcić z powrotem do spektaklu. - powiedział przez zaciśnięte zęby ze sztucznym uśmiechem. - Więc wyrzucając tak świetna tancerkę jaka jest Margaret tracicie za równo mnie jako gitarzystę.
Meg - A tak przy okazji Jack świetnie śpiewa!
Jack - Meg tak samo. Poszperaj jej strony na YouTube.com i tam na pewno znajdziesz jej kanał wiele piosenek. Ten kanał przyniósł jej Sławę. Teraz jej kanał jest najczęściej odtwarzanym! A ty Jim chciałbyś mieć taką Gwiazdę w swoim teatrze prawda??
Jim - Oj no... Czemu by nie! Ale ma przeprosić! I ty też... Za to ,że chciałeś nas wszystkich zostawić całą ekipę ,która przygląda się całemu zajściu od momentu kiedy Meg oddała naszyjnik Van. Aż się popłakali. A teraz do roboty ale jeszcze dwa słowa i możemy zaczynać!
Jack/Meg - Przepraszamy!
Jim - Jack, myślę ,że masz dobrą pamięć bo więcej razy niż raz układu nie pokażę. teraz nie będzie łatwo i... O! Mam pomysł. Udowodnij nam wszystkim ,że wyuczysz się piosenki na glanc, chorografii i rytmu gry na gitarze ,którą będziesz musiał pokonać w tydzień łącznie z dzisiejszym dniem!
Van - No ale to mało prawdo podobne aby mój Jack'uś się tego nauczył w tak małym odstępie czasu.
Meg - Oj Van to.. To znaczy Vanesso ,że nie dotarły do ciebie moje wcześniejsze słowa tak w ogóle to ja wierze ,że da sobie rade! A jak wy nie to już wasz problem prawda?!
Jack - Tak. Miło ,że we mnie wierzysz. No ale ja sam wątpię w to ,że sobie dam rade.
Meg - Dasz rade, Nie bój żaby bo żaba się ciebie nie boi. Jak coś to ja ci pomogę z układem i z piosenką ale z gitarą powinieneś dać sobie rade bezbłędnie bo nie umiem grać na gitarze!
Jack - Dziękuje. - Wtedy Meg i Jack się przytulili. Gdy oderwali się od siebie zdali sobie sprawę jak przez ten dzień się do siebie zbliżyli. Gdy Meg spojrzała w swoją prawą zobaczyła zapłakaną Kim. "O nie.." - powiedział . Wtedy Jack spojrzał w stronę Kim i poszedł do niej a ta jedynie uciekła. Jack zaczął ją gonić. Chciał wyjaśnić to zajście. Tylko jeszcze nie wiedział jak. Wiedział ,że bardzo zranił Kim. Ale czemu Kim tak zareagowała?
Jack - Kim! Kim ,proszę zaczekaj! To nie tak jak...
Kim - ...Jak myślę?! - powiedziała przez łzy - A co tu dużo myśleć? Jesteście śliczną parą! Gratulacje... Tylko poco bawisz się moim kosztem? Poco wysyłasz mi kwiaty?! Piszesz strasznie romantyczny liścik?! Poco to wszystko. To powinieneś wysłać Meg. No bo... Tak słodko razem wyglądacie. Powodzenia życzę. Bo reakcja Vanessy nie będzie łagodną reakcją. Wybuchnie! Jak wulkan! No ale rozumiem dziewczynę.Jack - Nie Kim! Zaczekaj. To nie jest tak jak myślisz. Ona Mi bardzo pomaga. Pomaga mi w tańcu, w śpiewie i w ogóle pomaga mi się przyzwyczaić do nowego otoczenia w teatrze. Mnie i Meg nic nie łączy! Zasługuje na lepszego chłopaka niż ja!
Kim - A ja? Na jakiego chłopaka zasługuje??
Jack - Na takiego ,który będzie cię bezgranicznie Kochał!
Kim - Podaj przykład..
Jack - No.. Na przykład... Na przykład. No nikt mi nie przychodzi do głowy!
Kim - Nieważne! Tłumaczysz się bo coś między wami jest! A ja nic na to nie poradzę! Przyznam się! Jestem zazdrosna!
Jack - Co?!
Kim - Tak! Jestem zazdrosna o to ,że jak znajdziesz sobie dziewczynę to przestaniesz spędzać czas ze mną.
***
W tym samym czasie...
Vanessa i Margaret były w teatrze. Vanessa nie była w stanie się skupić i spokojnie czekać na Jack'a więc po prosiła Margaret aby z nią potańczyła.
Przechodzący Jim widział całą akcje. Uważnie przyglądał się każdemu ruchowi Vanessy. Był w niej zakochany. Miał on 17 lat. Za specjalnie nie przepadał za teatrem. W ogóle nie znosił tam przebywać. Ale jego ojczym jest szefem Teatru i znalazł mu tam prace jako reżyser spektakli. Chłopak był wysoki i dobrze zbudowany. Miał piękne błękitne oczy i brązowe włosy.
To jest Jim. Ładny co nie??♥
Wpatrywał się w Vanessę jak w obrazek. Była ładna, zgrabna i to w niej zakochał się Jim. Może i za zewnątrz Jim wydawał się być miły to nie znaczy ,że w środku taki był. Idealnie pasował do Vanessy ,która z czyjegoś nie szczęścia się śmiała. Od pierwszego spotkania z Bruwer'em uważał go za wroga. Bo Van dostrzegała tylko Jack'a. I to właśnie przeszkadzało Jim'owi ,ze za dużo uwagi poświęca Bruwer'ow a nie jemu. Nagle do teatru wbiegł Jack i nawoływał... "Już jestem, Jestem przepraszam!" Jim dał mu chłodne powitanie dlatego ,że Van zbiegła ze sceny i zawiesiła się na Jack'u.
Jim - Jack.. To dopiero pierwszy dzień a ty już spóźniony! ładnie to tak? Już trzeba było nie przychodzić do zostało nam tylko 3 godziny próby... Niecałe 3 godziny..
Jack-No dobrze... Przepraszam ale chyba 5 min spóźnienia to nie jest tak dużo.
Van - Jim... Odpuść mu. Nie jest przyzwyczajony do punktualności. A 5 min to rzeczywiście nie jest tak dużo.
Jim - Dobra. Odpuszczę ale tylko dla tego ,że TY mnie oto prosisz.
Meg- A mogę wiedzieć kiedy mamy mieć premierę? Na plakatach pisze ,że dwa tygodnie ale czy to prawda? My na lega lu wyrobimy się w jeden. No przy najmniej Vanessa, Jack ,Ty (Jim) i Ja.Bo ty bierzesz udział prawda, Jim?
Jim-Tak, Tak ale ja postanowiłem ,że zmienię scenariusz dlatego potrzebujemy dwóch tygodni.
Jack- A jaki będzie temat przewodni?
Jim- Miło ,że pytasz. Tematem przewodnim będą lata 60'te. Fajnie co nie?
Van - Oj tak. Już mogę to sobie wyobrazić. Ja jako główna rola żeńska ty Jack jako główna rola męska wraz z Jim'em rzecz jasna no bo to w końcu jego tatuś rządzi w tym teatrze. A wszystko będzie zamknięte na ostatni guzik jeśli w grę wejdą gitary i taniec z krzesłami. Co wy na to?
Jack -Tak... To ,to może się udać ale ...
Jim - Ale co? Nie umiesz śpiewać? Tańczyć? o a może nie umiesz grać na gitarze? No jak nie umiesz tych 3 podstawowych umiejętności potrzebnych do tego aby być aktorem to już cie tu nie ma, Tarzanie..
Jack - Jak mnie nazwałeś?
Jim - Tarzan. Bo przez te burze włosów inaczej cię nazwać nie mogę.
Jack - A gdybym ja cie nazwał ...
Jim - Nawet nie próbuj oszczędź nam czasu. Na scenie tylko musimy udawać ,ze jesteśmy przyjaciólmi a w realu może być kompletnie na odwrót.
Van - Jim ogarnij się!
Meg - Właśnie Jack to nie Tarzan! A ty to możesz być rozczochraniec i co?? Przez tą twoja burze włosów! O Oł.. Czy ja to powiedziałam na głos?
Jim - Tak! Już cię tu nie ma Me.. Margaret. Twój czas się skończył. Choć byłaś bardzo dobra przez to ,że nazwałaś mnie rozczochrańcem wyrzucam cię z przedstawienia!
Meg - C..Co?! Nie nie możesz! Vanessa zrób coś! Proszę..
Van - Oj no weź dziś to nie twój dzień i tyle! A tak poza tym zawsze mnie przyćmiewałaś. Teraz mogę błyszczeć. Prawda Jim!
Jim - Jak najbardziej! A ty Jack jak też zechcesz odejść to proszę bardzo! Droga wolna!
Jack - A chce! Jak Meg odchodzi to ja też. - Jack wtedy podszedł do Margaret i oparł się ręką o ramie dziewczyny. Margaret się miło uśmiechnęła. Vanessa aż się gotowała ze złości!
Meg - Nie Jack! Ty zostań. Naj wyraźniej to nie miejsce dla mnie. A i Van..
Van - Tak?! - powiedziała z pogardą.
Meg - Już więcej nie będę tego potrzebowała. - Dziewczyna mówiła to bardzo poważnie. Wtedy Van zdała sobie sprawę z powagi sprawy. Meg zdjęła naszyjnik przyjaźni ,który dały sobie w wieku 6 lat. Normalnie 10 lat przyjaźni zniknęło w jedną minutę. I jedną z połowy naszyjnika ,którą dostała właśnie od niej rzuciła w przyjaciół kę.
Meg - To już nie jest ta sama Vannessa ,która tak mocno Kochałam! Jesteś teraz potworem! Nie zależy ci na niczym innym niż na tym aby Jack choć w jednym stopniu się tobą za interesował. Zrozum! Jack nie jest w tobie zakochany! Odpuść go sobie bo i tak nigdy nie będziecie razem! Rozumiesz?!? Mam może powtórzyć drugi raz?? Czy może zrozumiałaś? Jest tyle innych ładnych chłopaków na tej ziemi a ty wybrałaś Jack'a! On interesuje się inną dziewczyną. Nie tobą! Nie mną! Nie Izabell! I Nie Destany! On interesuje się Kim! - wtedy wzrokiem przepełnionym ciepła spojrzała na Bruwer'a i miło się do niego uśmiechnęła. - Widzimy jak na nią patrzysz. Jak się przy niej zachowujesz. Jak zmieniłeś się odkąd się poznaliście. Na pierwszy rzut oka wydawałeś się arogancki i zachłanny a jesteś kompletnym tego przeciwieństwem! Jesteś moim przyjacielem ,tak?
Jack - Tak! Miło ,że tak twierdzisz. Ale nie.. Jeśli Meg odchodzi to i ja! A uwierzcie mi ,że świetnie gram na gitarze! Każdy mi to mówi więc czemu by tego teraz nie powiedzieć.
Meg - O jaki skromny jesteś.
Jack - Bądź cicho. Próbuje cię wkręcić z powrotem do spektaklu. - powiedział przez zaciśnięte zęby ze sztucznym uśmiechem. - Więc wyrzucając tak świetna tancerkę jaka jest Margaret tracicie za równo mnie jako gitarzystę.
Meg - A tak przy okazji Jack świetnie śpiewa!
Jack - Meg tak samo. Poszperaj jej strony na YouTube.com i tam na pewno znajdziesz jej kanał wiele piosenek. Ten kanał przyniósł jej Sławę. Teraz jej kanał jest najczęściej odtwarzanym! A ty Jim chciałbyś mieć taką Gwiazdę w swoim teatrze prawda??
Jim - Oj no... Czemu by nie! Ale ma przeprosić! I ty też... Za to ,że chciałeś nas wszystkich zostawić całą ekipę ,która przygląda się całemu zajściu od momentu kiedy Meg oddała naszyjnik Van. Aż się popłakali. A teraz do roboty ale jeszcze dwa słowa i możemy zaczynać!
Jack/Meg - Przepraszamy!
Jim - Jack, myślę ,że masz dobrą pamięć bo więcej razy niż raz układu nie pokażę. teraz nie będzie łatwo i... O! Mam pomysł. Udowodnij nam wszystkim ,że wyuczysz się piosenki na glanc, chorografii i rytmu gry na gitarze ,którą będziesz musiał pokonać w tydzień łącznie z dzisiejszym dniem!
Van - No ale to mało prawdo podobne aby mój Jack'uś się tego nauczył w tak małym odstępie czasu.
Meg - Oj Van to.. To znaczy Vanesso ,że nie dotarły do ciebie moje wcześniejsze słowa tak w ogóle to ja wierze ,że da sobie rade! A jak wy nie to już wasz problem prawda?!
Jack - Tak. Miło ,że we mnie wierzysz. No ale ja sam wątpię w to ,że sobie dam rade.
Meg - Dasz rade, Nie bój żaby bo żaba się ciebie nie boi. Jak coś to ja ci pomogę z układem i z piosenką ale z gitarą powinieneś dać sobie rade bezbłędnie bo nie umiem grać na gitarze!
Jack - Dziękuje. - Wtedy Meg i Jack się przytulili. Gdy oderwali się od siebie zdali sobie sprawę jak przez ten dzień się do siebie zbliżyli. Gdy Meg spojrzała w swoją prawą zobaczyła zapłakaną Kim. "O nie.." - powiedział . Wtedy Jack spojrzał w stronę Kim i poszedł do niej a ta jedynie uciekła. Jack zaczął ją gonić. Chciał wyjaśnić to zajście. Tylko jeszcze nie wiedział jak. Wiedział ,że bardzo zranił Kim. Ale czemu Kim tak zareagowała?
Jack - Kim! Kim ,proszę zaczekaj! To nie tak jak...
Kim - ...Jak myślę?! - powiedziała przez łzy - A co tu dużo myśleć? Jesteście śliczną parą! Gratulacje... Tylko poco bawisz się moim kosztem? Poco wysyłasz mi kwiaty?! Piszesz strasznie romantyczny liścik?! Poco to wszystko. To powinieneś wysłać Meg. No bo... Tak słodko razem wyglądacie. Powodzenia życzę. Bo reakcja Vanessy nie będzie łagodną reakcją. Wybuchnie! Jak wulkan! No ale rozumiem dziewczynę.Jack - Nie Kim! Zaczekaj. To nie jest tak jak myślisz. Ona Mi bardzo pomaga. Pomaga mi w tańcu, w śpiewie i w ogóle pomaga mi się przyzwyczaić do nowego otoczenia w teatrze. Mnie i Meg nic nie łączy! Zasługuje na lepszego chłopaka niż ja!
Kim - A ja? Na jakiego chłopaka zasługuje??
Jack - Na takiego ,który będzie cię bezgranicznie Kochał!
Kim - Podaj przykład..
Jack - No.. Na przykład... Na przykład. No nikt mi nie przychodzi do głowy!
Kim - Nieważne! Tłumaczysz się bo coś między wami jest! A ja nic na to nie poradzę! Przyznam się! Jestem zazdrosna!
Jack - Co?!
Kim - Tak! Jestem zazdrosna o to ,że jak znajdziesz sobie dziewczynę to przestaniesz spędzać czas ze mną.
***
Przpepraszam za błedy.
C.D.N.
No i tak prezentuje się rozdział 29. Nie spodziewałyście się takiego obrotu sprawy? Ja też nie! Mimo to ciągle myślę nad tym czy nie połączyć Meg i Jack'a?! Co wy na to? Posypia się hej ty oj tak... Ale jestem na to gotowa. Trzeba jakoś orzywić te moje opowiadania.
Rozdział dedykuje Galaretce i Melodii. Kocham Was!
Ale nie zapomnę przecież o Anusi i Lilly! Was też Kocham! Chyba tylko wy cztery jesteście stałymi czytelniczkami. Kocham!!
Rozdział dedykuje Galaretce i Melodii. Kocham Was!
Ale nie zapomnę przecież o Anusi i Lilly! Was też Kocham! Chyba tylko wy cztery jesteście stałymi czytelniczkami. Kocham!!
♥♥♥
Po pierwsze i najważniejsze!
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację! Jesteś wielka!
Rozdział jest fajny! ALE PO CO KŁUCISZ JACK'A I KIM??? NO JA SIĘ PYTAM POCO??!!
Meg i Jack?! Serio?! No rozumiem ,że Kim i Jack... Ale Meg! No daj ,że ty spokój. Jednak cigle myślę o tym co by powiedziała Kim gdyby Meg i Jack zostali parą. Załamała by się! Nie ona jedyna.
Tak poza tym rozdział super! Jim taki przystojny. Aw...♥♥
Dawaj szybko nowy rozdział! Kocham!
//Galaretka
Boże... Zmiłój się nad nimi!!!
OdpowiedzUsuńJak można zamieścić w sieci taki chłam? No ja się pytam jak?? Ten blog to dno! Szkda marnować choćby 1 minuty na czytanie tego badziewia!
Najlepiej zakończ tą historię! MIEJ GODNOŚĆ!!!
Anonimku powyzej jezeli ci sie nie podoba blog Tami i jezeli twierdzisz ze to dno TO PO CHOLERE NA NIEGO WCHODZISZ DO KURWY NEDZY nikt nie kaze ci ko czytac wiec wez sobie odpisc take glupie hejty bo to tylko glupota i zasmiecasz tylko internet !! Al cuz poczac na takich ludzi jak ty ktorzy nie potrafia uszanowac czyjejs pracy !! Wiec hejty pozostaw dla siebie nie rozumna ksiezniczko !!!
OdpowiedzUsuń............
A dla mnie rozdzial swietny tylko ani waz sie laczyc Meg z Jack'iem
Tak trzymaj kochana ;***
Z powazaniem Julka <33
Wiesz co... Nie bądz taka święta! Blog jest DUPNY i tyle! To jest moje zdanie. I na pewno wiele osób też tak myśli! Hejtu będe pokazywać bo mam taka raczej się jeszcz epokaże! Co tak lubisz tą całą Sramare?? Co ty jesteś jej przyjaciółką a może rodzina. Zapene nawet się nie znacie! BLOG JEST DUPNY! Chorelnie beznadziejny! I bez sensu... Nawet najmniejszego!
UsuńTo ty tak uwazasz a nie ja i tak nie znam jej ale mi to nie przeszkadza przed jej bronieniem a jak ci sie nie podoba TO PO CHOLERE NA NIEGO WCHODZISZ !!!!
OdpowiedzUsuńNikt ci nie kaze OK kazdy moze miec swoje danie ale moglabys opinie zachwac dla siebie bo tylko takimi gownianymi komentarzami ranisz niewinnych ludzi bo cos ci sie nie podoba !! I ja wcale nie uwazam ze jestem SWIETA to sa tylko twoje wielkie wyobrarzenia ale to nie juz moj problem tylko twoj !! Ciekae zy ty jetes taka modra i umiala bys pisac bloga ciekawiej niz ten bo skoro go oceniasz to powinas cos wiedziec o pisaniu blogow a jak nie masz problem Bo ja nie mam zamiaru ci tlumaczyc !! Widac ze jestes tchozem bo nawt podpisac sie nie umiesz co jest bardzo madre no ale niemam zamiaru klucisc sie z kims kogo nieznam i robic spamu na blogu a wiec wybacz koncze te glupia wymiane zadn !!!
Zegnam i sciskam Julka<33
Przepraszam, co? Ty sobie ze mnie żartujesz? Meg i Jack? Przecież on od samego początku opowiadania, jest przeznaczony Kim! To ją kocha, to jej wysłał kwiaty, to z nią się przyjaźni, to z nią spędza czas i to on napisał piosenkę, którą niczego nieświadoma Kim zagrała w swoim pokoju!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to, nie hejtuje Cię, ale musiałam to napisać. I głęboko wierzę w to, że ty zostawiłabyś u mnie podobny komentarz, gdybym postanowiła połączyć Jack'a ze Stellą, Donną albo Lindsay.
Rozdział bardzo mi się podobał. Po raz pierwszy od dawna autentycznie się poryczałam.
Kocham i czekam na nn^^