Kim - Nieważne! Tłumaczysz się bo coś między wami jest! A ja nic na to nie poradzę! Przyznam się! Jestem zazdrosna!
Jack - Co?!
Kim - Tak! Jestem zazdrosna o to ,że jak znajdziesz sobie dziewczynę to przestaniesz spędzać czas ze mną.
Jack - ... - Chwilę milczy. - Kim... - mówi podchodząc bliżej do dziewczyny - Między mną a Meg nic nie ma. Zapewniam cie ,że raczej nie będzie. A ja jestem zakochany w zupełnie innej dziewczynie. Nie ma ona brązowych włosów. Nie ma ona niebieskich oczu. Jest śliczną blondynką o pięknych brązowych oczach. Domyślasz się o kogo chodzi?
Kim - Nie a o kogo??
Jack -... Nikogo.- powiedział zawiedziony - Mam taki pomysł. Jak chcesz mnie zatrzymać tylko dla siebie to codziennie przychodź na do teatru i pooglądaj sobie nasze próby. Hm... Co ty na to?
Kim- Dobra... To jak? Idziemy.
Narrator..
Kim i Jack wyjaśnili sobie sprawę ze związkiem Jack'a ,który tak naprawdę nie jest w żadnym związku. Gdy tylko przekroczyli prób teatru zdążyli na pierwszą próbę. Tym razem nie dotyczyła ona lat 60'tych lecz te raźniejszych. Występ miał ten być za jakiś miesiąc. I Margaret ma główną role.
Gdy skończyła wszyscy bili brawo. Wszyscy oprócz Vanessy. Była zła na Meg bo zerwała ich przyjaźń na dodatek ma główną role w spektaklu ,który sprawił by ,że stała by się większa gwiazdą niż jest.
Dziewczyna gotowała się ze złości. gdy tylko Meg to dostrzegła uśmiechnęła się chytrze podnosząc jedną brew. Zeszła ze sceny i powędrowała prosto do Vanessy ,która chciała jej już nawtykać. Ale ona pokazała tylko palcem wskazującym aby zamilkła.
Van - Oj jaka ty był...
Meg - ..Cii.. Już nic nie mów! Bo doskonale wiesz gdzie mam te twoje opinie ,porady jak występować. To ja teraz jestem gwiazdą tego spektaklu. O ile mogę się nazwać gwiazdą.. Od teraz bo do tych czas to zawsze ty nią byłaś co było bardzo denerwujące. Nie mogłam pokazać mojego talentu. Ciągle mi powtarzałaś.. "Tylko mój talent się liczy... " Teraz zobaczymy ,kto lepiej zabłyśnie.
Van - Wiesz ty co? Be ze mnie to jesteś nikim! Żadna z ciebie gwiazda nawet najmniejsza gdy nie stoisz u mojego boku. Zjedz Snickersa bo zaczynasz strasznie...
Meg - ... Giwazdorzyć? To raczej ja powinnam powiedzieć to do ciebie! Ja nigdy nie chciałam być gwiazdą! Bo to był twój pomysł na te filmiki na YouTube a ,że ja wybyłam się lepiej to już nie moja wina. Nie moja wina ,że mój kanał był częściej odtwarzany od twojego. Masz talent! Ale nie umiesz go wykorzystać! Chcę ci powiedzieć ,że rezygnuje z brania udziału w sobotnim wywiadzie w "The World". Idź tam sama i ciesz się sławą. Tylko aby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy! Trzymaj się. Powodzenia. - powiedziała - a i... Jack nigdy się tobą nie za interesuje. Zobacz jak pięknie z Kim wyglądają! - powiedziała wskazując na Kim i jack'a stojących przy garderobie.
Van - Ty naprawdę myślisz ,że mówiąc takie rzeczy choć w 1 stopniu się przejmuje. Jack jeszcze będzie mój. Będzie mnie błagał na kolanach abyśmy zostali parą. I to w przeciągu tych wakacji. Powiem mu co myślę na jego temat. Powiem jak bardzo mnie kreci. Gdy o usłyszy nie będzie w stanie powiedzieć mi 'nie'. A i teraz szantażyk. Jeśli powiesz to Jack'owi albo Kim to ja wydam wszystkie twoje sekrety. Wpisze je wszystkie na twoich portalach społeczności owych. Hm.. Wybieraj.
Meg - Nic nie powiem.
Van - No ja myślę. A teraz idź! Nie chce cię widzieć!
Meg - Z wzajemności. - Margaret stanęły łzy w oczach. Była smutna ,że Vanessa ją szantażuje a ona nie może nic zrobić inaczej jej tajemnice wyjdą na jaw. Dziewczyna się pozbierała i podeszła do Kim i Jack'a
...
Meg - O czym tak gadacie?
Kim - Tłumacze mu ,że czerwona w prążki w prążki nie będzie pasować do żółtych jaskrawych spodni. Ale on twierdzi ,że jak na lata 60' to jest w sam raz. Przemów mu do rozsądku bo ja już nie umiem.
Jack - A.. A wcale nie! To ty twierdzisz ,że jaskrawo żółte spodnie pasują do czerwonej koszulki w prążki. A wcale nie! Bo do tego to albo czarną koszulkę albo biała. Każdy to wie.
Meg - Nie zgodzę się z żadnym z was! Sami rozwiążcie ten problem. To nic takiego. Zrobi jak uważa. A jak się zbłaźni to wtedy ty mu powiedz.. " A nie mówiłam, Jack?!". Tak ,że daj mu działać a będzie uczył się na własnych błędach... I daj mu więcej luzu. Przecież wiemy obie ,że zrobi po swojemu..
Kim - Jesteś wielka! - powiedział blondynka i przytuliła Meg.
Meg - Dzięki.
Kim - Musimy się przyjaźnić!
Meg - Naprawdę możemy??
Kim - Możemy!
Meg - Nareszcie będę miała przyjaciół kę idealną!! Już cię KOCHAM!
Jack - O.. Jakie to słodkie... A pro po ładnie wyszłaś na próbie. Czy to próba generalna?
Meg - Tak bo jutro jadę na konkurs i myślę ,że z tą piosenką z chorografią zajmę co najmniej 3 miejsce. Tak , że trzymajcie kciuki!
Jack - Na lega lu zajmiesz 1 miejsce. Chorografia jest świetna! Tańczysz genialnie! Śpiewasz cudownie! Masz 1 miejsce jak w banku.
Kim - A na dodatek twoja sukienka jest bardzo urocza a fryzura śliczna! Bosko i tyle.
Meg - Dziękuję wam pięknie.
Kim - Co ty na to abyś dołączyła do naszej paczki?!
Jack - Właśnie. Było by świetnie!
Meg - Chętnie ale... Co Vanessa powie?!
Jack - A co cie Vanessa obchodzi??
Kim - Teraz jesteś wolna od Vanessy. Nie podlegasz już jej działaniu. Możesz robić co chcesz! A z nami na pewno nie będziesz się nudzić.
Meg - To bardzo miłe z waszej strony. Ale nie wiem jak reszta mnie za akceptuje?! Mogą mnie polubić ale może być przeciwnie.
Jack - Spokojnie. Jerry będzie skakać ze szczęścia! Eddie.. No jemu to wszystko jedno. A ..
Kim - .. A Grace to będzie się uśmiechać od ucha do ucha! - Kim oczywiście skłamała. Grace nie przepada za Margaret. A to dlatego ,że w 6 klasie nalała jej jogurtu brzoskwini owego do szafki i miała całe książki w jogurcie. - Zmieńmy temat proszę... Co wy na to abyśmy poszli na zakupy po próbie? Hm..
Meg - Oj tak! Tak! Kocham zakupy!
Kim - To tak jak ja.. Tak j a Grace. Macie tyle wspólnego.
Meg - Musze ją przeprosić za ten jogurt po przecież to przez Vanessę to zrobiłam. Strasznie mi potem głupio było.
Kim - Świetnie!
Meg - Kiedy idziemy?
Kim - Po próbie.
Jack - Tak...
Kim/Meg -A ty z czego się tak cieszysz?- Kiedy to powiedziały wszyscy troje wybuchli śmiechem
Jack- Cieszę się bo ty Meg już próbę skończyłaś a moja skończy się dopiero za jakąś godzinę. Oo... Jak przykro.
Kim- Spokojne.. Poczekamy na ciebie.
Jack- Juhu. - powiedział z kompletnym brakiem zaangażowania
Meg- No nieważne, może wyrwiesz się wcześniej? Poprosisz Jim'a aby cię pościł wcześniej bo .. Bo nie wiem. Na przykład twoja babcia wylądowała w szpitalu. Albo źle się czujesz.
Kim- Oj ja bym wybrała z tym złym samo poczuciem..
Jack- Czemu?
Kim- Pamiętasz lekcje muzyki? Jak zawsze udawałeś ,że coś ci się dzieje bo nigdy nie chciałeś śpiewać. Nie mogę uwierzyć ,że to ten sam Jack ,który za jakieś 2 tygodnie wystąpisz przed bardzo dużą publicznością. Wielki postęp, Jack. Ukrywałeś talent przez tyle lat a tu teraz 'nareszcie' pokażesz go całemu światu...
Meg - ..Tylko Seaford...
Kim -.. Tylko Seaford!
Jack - A poco ja tam Wam będę potrzebny na tych zakupach??
Kim - No właściwie to.. To do towarzystwa.
Meg - No i do.. - nie dokończyła gdyż dostała SMS'a. - To moja mama. - powiedziała czytając treść wiadomości. - Pisze abym się stawiła teraz w domu gdyż moja babcia trafiła do szpitala. O Matko! Muszę lecieć! Pa. na zakupy pójdziemy kiedy indziej. Kocham.♥
Kim- Co za zbieg okoliczności. Pa.
Jack - No więc... No więc nie musimy iść?
Kim - No coś ty. Zbierzemy paczkę i pójdziemy wszyscy. No może nie całą gdyż Julia i Milton są teraz w bibliotece publicznej i czytają lektury na przyszły rok. a Eddie jest na zajęciach lekcji tańca. Jedynie Grace siedzi w domu i ogląda telewizję a Jerry.. Jerry może być wszędzie.
Jack - Tam jest. -powiedział szatyn wskazując za ostatnie miejsce na widowni.
Kim - Co on tu robi?
Jack - Nie mam pojęcia. Ale trochę się go boje.
Kim - Co? Czemu?
Jack - No bo widzisz. Ty wymówiłaś jego imię a on gwałtownie się pokazuje. Z kolei wczoraj chciałem do niego zadzwonić i już wybierałem numer a tu.. A tu on do mnie zadzwonił. Abo jeszcze w szkole. Jerry się spóżnil i gdy se o nim pomyślałem czemu go nie ma on wszedł co klasy z takim tekstem" Przepraszam, Już się tłumacze czemu mnie nie było... I myślę z,ę klub Jerry'ego jeszcze nie jest pełen?"
Kim - Wow. Trochę dziwne. No ale każdy jest w czymś dobry. A on w tym..
Jack - Chyba masz racje... - Wtedy Jim wyszedł na scenę i powiedział ,że ma ważną sprawę do załatwienia i próby są odwołane.
Kim - Coś los dzisiaj się do mnie nic tylko uśmiecha. Choć. - dziewczyna złapała chłopaka za rękę i razem wyszli szybko z teatru. Kim zadzwoniła do grace a Jerry po drodze zgarną Jerry'ego.
Grace była po 15 minutach. Na miejscu umówienia czyli galeria w Seaford czekała już reszta. Czyli Jack, Kim i Jerry. Grace idąc w kierunku przyjaciół uśmiechnełas ie do nich ciepło. Reszta to odwzajemniła. Podeszła do Jerry'ego i Lekko musnęła jego usta. Po prostu się pocałowali. Jak na idealną parę przystało. Jerry odwzajemnił pocałunek. Był on delikatny ale pełny miłości. Gdy tylko się od siebie oderwali Jerry miał zamiar coś powiedzieć ale spojrzał na Jack'a ,który miał minę "nie powiedz czegoś głupiego"Jerry - Piękne dziś wyglądasz, skarbie.- powiedział Martinez i puścił oczko do ukochanej.
Grace - ... - Nie da się opisać Jak Grace była uradowana. Cieszyła się ,że jej chłopak nareszcie powiedział coś tak miłego. Coś co sprawiło z,e Grace stała tam jak osłupiała i tak uroczo parzyła na Chłopaka. W końcu wydusiła z siebie słodkie -Dziękuję
Kim - Oni są tacy słodcy. Co nie ,Jack?!
Jack - Nom.. Choć . Nie przerywajmy im tej sielanki.
Kim - Dobrze ale.. Ale mieliśmy iść na zakupy.
Jack - A do czego ja i Jerry jesteśmy wam potrzebni? Bo na pewno nie do towarzystwa..
Kim - No.. Przepraszam ale to jakoś samo wyszło. No bo wy jesteście nam potrzebni do .. Do noszenia naszych zakupów.
Jack - Tak myślałem.
Kim - Zrekompensuje ci to.
Jack - Jak?
Kim - Możemy... Na przykład pójść cała paczka do kina na jakiś film.
Jack - Całą paczką?
Kim - Jeśli chcesz to tylko we dwoje.
Jack - Chce.
Kim - Ale we dwoje czy cała paczką.
Jack - We dwoje Kim, we dwoje.
Kim - Okey. - powiedziała przygryzając dolną wargę - A kiedy?
Jack - Może jutro?
Kim - Dobrze. Nie mam żadnych planów. To może o 16:30 ?
Jack - O 16:30 będzie okey.
Kim - To ...
Jack -.. Jesteśmy umówieni. - wtedy posłał jej zabójczo uwodzicielski uśmiech. Kim wtedy odpłynęła w tych jego pięknych oczach. - Patrz. Oni ciągle się na siebie gapią i słodko uśmiechają. - powiedział szatyn wskazując na Grace i Jerry'ego.
Kim - To słodkie. Ale przerwijmy to bo robi mi się niedobrze.
Jack- Halo! Koniec tej dobroci. Chodźcie. Musimy się śpieszyć zaraz 17:00 a my nie mamy żadnych zakupów. Chyba jako jedyni z całej galerii. No ruchy, ruchy!
Latynos złapał Grace za rękę i oboje po maszerowali do pierwszego lepszego sklepu ,w którym była śliczna różowa sukienka .
Grace - Musze ją przymierzyć.
Jack - Tylko tą?
Grace- Chciał byś.
Kim- O.. Oo.. Mam pomysł. Aby było ciekawej wylosujmy jakiś kolor i szukajmy sukienek tylko w tym odcieniu.
Jerry- Yo! Stara ty to masz przebłyski. WHO!!
Grace- Oho.. I wrócił stary Jerry! Za co??
Jack- No to moze być fajny pomysł. Wylosujecie kolory.
Grace- Dobra. A jakie?
Jack- Żeby było trudniej ja wybiore kolory. Dwa. Różowy i niebieski. W którejś ręce będzie niebieska bransoletka a w ,którejś różowa. ta dziewczyna ,która wylosuje po szczególny kolor musi kupić co najmniej 1 z 4 wybranych sukienek. Co wy na to??
Kim/Grace- Dobra.
Jerry- Która z Was losuje jako pierwsza. Bo ,któraś musi.
Kim- Kto urodził się wcześniej?! Hm..
Jack- Albo ,kto jest niższy lub wyższy.
Grace- Można by też zagrać 'kamieć ,papier ,nozyce' .
Jerry- Można też wybrać ładniejszą ,zgrabniej sza i bardziej mrr... Z was. Przykro mi Kim. Grace losuje jako pierwsza.
Kim- O nie! NIE POZWOLĘ SOBIE AN TAKIE COŚ! - Po tych słowach Kimberly rzuciła się na Jerry'ego. Ten z kolei piszczał jak mała dziewczynka.
Jerry- Aaa... Jack ratuj! Twoja dziewczyna chce mnie zabić!
Kim- Co?! Kto? Ja i Jack? O nie żyjesz gościu!!! - wtedy złapała za jego koszulkę i zaczeła nim szarpać. Jack zachodził się do śmiechu a Grace mówiła tylko " Och nie Kim! Zabijesz mi chłopaka. Nie tak mocno go wal! Wyluzuj!"
Jerry- Dobra! Skończ! Przeprasza! To, słyszysz?! Sorry.
Kim- I żeby się to zdarzyło ostatni raz!
Jerry- Obiecuje.
Jack- Skończyliście? No więc kamień, papier, nożyce Start.
Dziewczyny grały tak ze 2 minuty. W końcu wygrała Kim i miała prawo wyboru. Wybrała kolor niebieski. I szybko ruszyła szukać coś w niebieskim odcieniu. Grace chciała kolor różowy i go dostała. Cała w skowronkach tak jak Kim poszła szukać odpowiednich strojów.
KIM
GRACE
Jakieś 40 min później dziewczyny miały rękach po 4 sukienki. Były one bardzo dziewczęce i śliczne.
Jack- I co już po wszystkim? Wybrały sukienki? Możemy oceniać? Bo za raz dostanę depresji jeśli jeszcze trochę tu posiedzę!
Kim- Spokojnie jeszcze musimy przymierzyć i wybrać. Ale wybór należy do was.
Jerry- Yo, stara przypomnij jaki miałaś kolor.
Kim- Niebieski.
Jerry- Aaa... Dobra dzięki.
Grace- Spokojnie chłopaki zajmie nam to tylko 30 min.
Jack/Jerry- Aż pół godziny?!
Kim- Chyba tylko 30 min to bardzo mało czasu.
15 min pożniej z przymierz alni wyszła Kimberly. Jack gdy tylko dostrzegł 'przyjaciółkę' zaniemówił z wrażenia.
Kim - Co?! Az tak źle?!
Jack - Zwariowałaś?!
Kim - No powiedz!
Jack - Wy... Wyglądasz jak milion dolców!
Kim - Za niebiesko? - powiedziała zmieszana
Jack - Co? Wyglądasz prześlicznie. Naprawdę ślicznie!
Kim - Dziękuję. - powiezdiała czule się do niego uśmiechając. - To na ile mnie oceszniasz? ... Halo! - powiedziała podchodzac do niegi i machając mu reką przed twarzą.
Jack - C..Co?!
Kim - Mówilam coś do ciebie. Czemu nie słuchasz?
Jack - Przepraszam. Zapatrzyłem się w moją śliczną przyjaciołkę.
Kim - Serio tak myślisz?
Jack - Tak.
Kim - Dzięki.. To jak. Ile mi dajesz punktów?
Jack - W skali od 1/10 ?
Kim - Tak.
Jack - W skali od 1/10 daje ci 10 000 000.../10
Kim- nie no na powżnie. tylko od 1/10. Nie na większych liczbach.
Jack- No dobra... 10/10 ale ja bym przekrroczył ten limit. Wyglądasz pięknie.
Jack - Co?!
Kim - Tak! Jestem zazdrosna o to ,że jak znajdziesz sobie dziewczynę to przestaniesz spędzać czas ze mną.
Jack - ... - Chwilę milczy. - Kim... - mówi podchodząc bliżej do dziewczyny - Między mną a Meg nic nie ma. Zapewniam cie ,że raczej nie będzie. A ja jestem zakochany w zupełnie innej dziewczynie. Nie ma ona brązowych włosów. Nie ma ona niebieskich oczu. Jest śliczną blondynką o pięknych brązowych oczach. Domyślasz się o kogo chodzi?
Kim - Nie a o kogo??
Jack -... Nikogo.- powiedział zawiedziony - Mam taki pomysł. Jak chcesz mnie zatrzymać tylko dla siebie to codziennie przychodź na do teatru i pooglądaj sobie nasze próby. Hm... Co ty na to?
Kim- Dobra... To jak? Idziemy.
Narrator..
Kim i Jack wyjaśnili sobie sprawę ze związkiem Jack'a ,który tak naprawdę nie jest w żadnym związku. Gdy tylko przekroczyli prób teatru zdążyli na pierwszą próbę. Tym razem nie dotyczyła ona lat 60'tych lecz te raźniejszych. Występ miał ten być za jakiś miesiąc. I Margaret ma główną role.
Gdy skończyła wszyscy bili brawo. Wszyscy oprócz Vanessy. Była zła na Meg bo zerwała ich przyjaźń na dodatek ma główną role w spektaklu ,który sprawił by ,że stała by się większa gwiazdą niż jest.
Dziewczyna gotowała się ze złości. gdy tylko Meg to dostrzegła uśmiechnęła się chytrze podnosząc jedną brew. Zeszła ze sceny i powędrowała prosto do Vanessy ,która chciała jej już nawtykać. Ale ona pokazała tylko palcem wskazującym aby zamilkła.
Van - Oj jaka ty był...
Meg - ..Cii.. Już nic nie mów! Bo doskonale wiesz gdzie mam te twoje opinie ,porady jak występować. To ja teraz jestem gwiazdą tego spektaklu. O ile mogę się nazwać gwiazdą.. Od teraz bo do tych czas to zawsze ty nią byłaś co było bardzo denerwujące. Nie mogłam pokazać mojego talentu. Ciągle mi powtarzałaś.. "Tylko mój talent się liczy... " Teraz zobaczymy ,kto lepiej zabłyśnie.
Van - Wiesz ty co? Be ze mnie to jesteś nikim! Żadna z ciebie gwiazda nawet najmniejsza gdy nie stoisz u mojego boku. Zjedz Snickersa bo zaczynasz strasznie...
Meg - ... Giwazdorzyć? To raczej ja powinnam powiedzieć to do ciebie! Ja nigdy nie chciałam być gwiazdą! Bo to był twój pomysł na te filmiki na YouTube a ,że ja wybyłam się lepiej to już nie moja wina. Nie moja wina ,że mój kanał był częściej odtwarzany od twojego. Masz talent! Ale nie umiesz go wykorzystać! Chcę ci powiedzieć ,że rezygnuje z brania udziału w sobotnim wywiadzie w "The World". Idź tam sama i ciesz się sławą. Tylko aby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy! Trzymaj się. Powodzenia. - powiedziała - a i... Jack nigdy się tobą nie za interesuje. Zobacz jak pięknie z Kim wyglądają! - powiedziała wskazując na Kim i jack'a stojących przy garderobie.
Van - Ty naprawdę myślisz ,że mówiąc takie rzeczy choć w 1 stopniu się przejmuje. Jack jeszcze będzie mój. Będzie mnie błagał na kolanach abyśmy zostali parą. I to w przeciągu tych wakacji. Powiem mu co myślę na jego temat. Powiem jak bardzo mnie kreci. Gdy o usłyszy nie będzie w stanie powiedzieć mi 'nie'. A i teraz szantażyk. Jeśli powiesz to Jack'owi albo Kim to ja wydam wszystkie twoje sekrety. Wpisze je wszystkie na twoich portalach społeczności owych. Hm.. Wybieraj.
Meg - Nic nie powiem.
Van - No ja myślę. A teraz idź! Nie chce cię widzieć!
Meg - Z wzajemności. - Margaret stanęły łzy w oczach. Była smutna ,że Vanessa ją szantażuje a ona nie może nic zrobić inaczej jej tajemnice wyjdą na jaw. Dziewczyna się pozbierała i podeszła do Kim i Jack'a
...
Meg - O czym tak gadacie?
Kim - Tłumacze mu ,że czerwona w prążki w prążki nie będzie pasować do żółtych jaskrawych spodni. Ale on twierdzi ,że jak na lata 60' to jest w sam raz. Przemów mu do rozsądku bo ja już nie umiem.
Jack - A.. A wcale nie! To ty twierdzisz ,że jaskrawo żółte spodnie pasują do czerwonej koszulki w prążki. A wcale nie! Bo do tego to albo czarną koszulkę albo biała. Każdy to wie.
Meg - Nie zgodzę się z żadnym z was! Sami rozwiążcie ten problem. To nic takiego. Zrobi jak uważa. A jak się zbłaźni to wtedy ty mu powiedz.. " A nie mówiłam, Jack?!". Tak ,że daj mu działać a będzie uczył się na własnych błędach... I daj mu więcej luzu. Przecież wiemy obie ,że zrobi po swojemu..
Kim - Jesteś wielka! - powiedział blondynka i przytuliła Meg.
Meg - Dzięki.
Kim - Musimy się przyjaźnić!
Meg - Naprawdę możemy??
Kim - Możemy!
Meg - Nareszcie będę miała przyjaciół kę idealną!! Już cię KOCHAM!
Jack - O.. Jakie to słodkie... A pro po ładnie wyszłaś na próbie. Czy to próba generalna?
Meg - Tak bo jutro jadę na konkurs i myślę ,że z tą piosenką z chorografią zajmę co najmniej 3 miejsce. Tak , że trzymajcie kciuki!
Jack - Na lega lu zajmiesz 1 miejsce. Chorografia jest świetna! Tańczysz genialnie! Śpiewasz cudownie! Masz 1 miejsce jak w banku.
Kim - A na dodatek twoja sukienka jest bardzo urocza a fryzura śliczna! Bosko i tyle.
Meg - Dziękuję wam pięknie.
Kim - Co ty na to abyś dołączyła do naszej paczki?!
Jack - Właśnie. Było by świetnie!
Meg - Chętnie ale... Co Vanessa powie?!
Jack - A co cie Vanessa obchodzi??
Kim - Teraz jesteś wolna od Vanessy. Nie podlegasz już jej działaniu. Możesz robić co chcesz! A z nami na pewno nie będziesz się nudzić.
Meg - To bardzo miłe z waszej strony. Ale nie wiem jak reszta mnie za akceptuje?! Mogą mnie polubić ale może być przeciwnie.
Jack - Spokojnie. Jerry będzie skakać ze szczęścia! Eddie.. No jemu to wszystko jedno. A ..
Kim - .. A Grace to będzie się uśmiechać od ucha do ucha! - Kim oczywiście skłamała. Grace nie przepada za Margaret. A to dlatego ,że w 6 klasie nalała jej jogurtu brzoskwini owego do szafki i miała całe książki w jogurcie. - Zmieńmy temat proszę... Co wy na to abyśmy poszli na zakupy po próbie? Hm..
Meg - Oj tak! Tak! Kocham zakupy!
Kim - To tak jak ja.. Tak j a Grace. Macie tyle wspólnego.
Meg - Musze ją przeprosić za ten jogurt po przecież to przez Vanessę to zrobiłam. Strasznie mi potem głupio było.
Kim - Świetnie!
Meg - Kiedy idziemy?
Kim - Po próbie.
Jack - Tak...
Kim/Meg -A ty z czego się tak cieszysz?- Kiedy to powiedziały wszyscy troje wybuchli śmiechem
Jack- Cieszę się bo ty Meg już próbę skończyłaś a moja skończy się dopiero za jakąś godzinę. Oo... Jak przykro.
Kim- Spokojne.. Poczekamy na ciebie.
Jack- Juhu. - powiedział z kompletnym brakiem zaangażowania
Meg- No nieważne, może wyrwiesz się wcześniej? Poprosisz Jim'a aby cię pościł wcześniej bo .. Bo nie wiem. Na przykład twoja babcia wylądowała w szpitalu. Albo źle się czujesz.
Kim- Oj ja bym wybrała z tym złym samo poczuciem..
Jack- Czemu?
Kim- Pamiętasz lekcje muzyki? Jak zawsze udawałeś ,że coś ci się dzieje bo nigdy nie chciałeś śpiewać. Nie mogę uwierzyć ,że to ten sam Jack ,który za jakieś 2 tygodnie wystąpisz przed bardzo dużą publicznością. Wielki postęp, Jack. Ukrywałeś talent przez tyle lat a tu teraz 'nareszcie' pokażesz go całemu światu...
Meg - ..Tylko Seaford...
Kim -.. Tylko Seaford!
Jack - A poco ja tam Wam będę potrzebny na tych zakupach??
Kim - No właściwie to.. To do towarzystwa.
Meg - No i do.. - nie dokończyła gdyż dostała SMS'a. - To moja mama. - powiedziała czytając treść wiadomości. - Pisze abym się stawiła teraz w domu gdyż moja babcia trafiła do szpitala. O Matko! Muszę lecieć! Pa. na zakupy pójdziemy kiedy indziej. Kocham.♥
Kim- Co za zbieg okoliczności. Pa.
Jack - No więc... No więc nie musimy iść?
Kim - No coś ty. Zbierzemy paczkę i pójdziemy wszyscy. No może nie całą gdyż Julia i Milton są teraz w bibliotece publicznej i czytają lektury na przyszły rok. a Eddie jest na zajęciach lekcji tańca. Jedynie Grace siedzi w domu i ogląda telewizję a Jerry.. Jerry może być wszędzie.
Jack - Tam jest. -powiedział szatyn wskazując za ostatnie miejsce na widowni.
Kim - Co on tu robi?
Jack - Nie mam pojęcia. Ale trochę się go boje.
Kim - Co? Czemu?
Jack - No bo widzisz. Ty wymówiłaś jego imię a on gwałtownie się pokazuje. Z kolei wczoraj chciałem do niego zadzwonić i już wybierałem numer a tu.. A tu on do mnie zadzwonił. Abo jeszcze w szkole. Jerry się spóżnil i gdy se o nim pomyślałem czemu go nie ma on wszedł co klasy z takim tekstem" Przepraszam, Już się tłumacze czemu mnie nie było... I myślę z,ę klub Jerry'ego jeszcze nie jest pełen?"
Kim - Wow. Trochę dziwne. No ale każdy jest w czymś dobry. A on w tym..
Jack - Chyba masz racje... - Wtedy Jim wyszedł na scenę i powiedział ,że ma ważną sprawę do załatwienia i próby są odwołane.
Kim - Coś los dzisiaj się do mnie nic tylko uśmiecha. Choć. - dziewczyna złapała chłopaka za rękę i razem wyszli szybko z teatru. Kim zadzwoniła do grace a Jerry po drodze zgarną Jerry'ego.
Grace była po 15 minutach. Na miejscu umówienia czyli galeria w Seaford czekała już reszta. Czyli Jack, Kim i Jerry. Grace idąc w kierunku przyjaciół uśmiechnełas ie do nich ciepło. Reszta to odwzajemniła. Podeszła do Jerry'ego i Lekko musnęła jego usta. Po prostu się pocałowali. Jak na idealną parę przystało. Jerry odwzajemnił pocałunek. Był on delikatny ale pełny miłości. Gdy tylko się od siebie oderwali Jerry miał zamiar coś powiedzieć ale spojrzał na Jack'a ,który miał minę "nie powiedz czegoś głupiego"Jerry - Piękne dziś wyglądasz, skarbie.- powiedział Martinez i puścił oczko do ukochanej.
Grace - ... - Nie da się opisać Jak Grace była uradowana. Cieszyła się ,że jej chłopak nareszcie powiedział coś tak miłego. Coś co sprawiło z,e Grace stała tam jak osłupiała i tak uroczo parzyła na Chłopaka. W końcu wydusiła z siebie słodkie -Dziękuję
Kim - Oni są tacy słodcy. Co nie ,Jack?!
Jack - Nom.. Choć . Nie przerywajmy im tej sielanki.
Kim - Dobrze ale.. Ale mieliśmy iść na zakupy.
Jack - A do czego ja i Jerry jesteśmy wam potrzebni? Bo na pewno nie do towarzystwa..
Kim - No.. Przepraszam ale to jakoś samo wyszło. No bo wy jesteście nam potrzebni do .. Do noszenia naszych zakupów.
Jack - Tak myślałem.
Kim - Zrekompensuje ci to.
Jack - Jak?
Kim - Możemy... Na przykład pójść cała paczka do kina na jakiś film.
Jack - Całą paczką?
Kim - Jeśli chcesz to tylko we dwoje.
Jack - Chce.
Kim - Ale we dwoje czy cała paczką.
Jack - We dwoje Kim, we dwoje.
Kim - Okey. - powiedziała przygryzając dolną wargę - A kiedy?
Jack - Może jutro?
Kim - Dobrze. Nie mam żadnych planów. To może o 16:30 ?
Jack - O 16:30 będzie okey.
Kim - To ...
Jack -.. Jesteśmy umówieni. - wtedy posłał jej zabójczo uwodzicielski uśmiech. Kim wtedy odpłynęła w tych jego pięknych oczach. - Patrz. Oni ciągle się na siebie gapią i słodko uśmiechają. - powiedział szatyn wskazując na Grace i Jerry'ego.
Kim - To słodkie. Ale przerwijmy to bo robi mi się niedobrze.
Jack- Halo! Koniec tej dobroci. Chodźcie. Musimy się śpieszyć zaraz 17:00 a my nie mamy żadnych zakupów. Chyba jako jedyni z całej galerii. No ruchy, ruchy!
Latynos złapał Grace za rękę i oboje po maszerowali do pierwszego lepszego sklepu ,w którym była śliczna różowa sukienka .
Grace - Musze ją przymierzyć.
Jack - Tylko tą?
Grace- Chciał byś.
Kim- O.. Oo.. Mam pomysł. Aby było ciekawej wylosujmy jakiś kolor i szukajmy sukienek tylko w tym odcieniu.
Jerry- Yo! Stara ty to masz przebłyski. WHO!!
Grace- Oho.. I wrócił stary Jerry! Za co??
Jack- No to moze być fajny pomysł. Wylosujecie kolory.
Grace- Dobra. A jakie?
Jack- Żeby było trudniej ja wybiore kolory. Dwa. Różowy i niebieski. W którejś ręce będzie niebieska bransoletka a w ,którejś różowa. ta dziewczyna ,która wylosuje po szczególny kolor musi kupić co najmniej 1 z 4 wybranych sukienek. Co wy na to??
Kim/Grace- Dobra.
Jerry- Która z Was losuje jako pierwsza. Bo ,któraś musi.
Kim- Kto urodził się wcześniej?! Hm..
Jack- Albo ,kto jest niższy lub wyższy.
Grace- Można by też zagrać 'kamieć ,papier ,nozyce' .
Jerry- Można też wybrać ładniejszą ,zgrabniej sza i bardziej mrr... Z was. Przykro mi Kim. Grace losuje jako pierwsza.
Kim- O nie! NIE POZWOLĘ SOBIE AN TAKIE COŚ! - Po tych słowach Kimberly rzuciła się na Jerry'ego. Ten z kolei piszczał jak mała dziewczynka.
Jerry- Aaa... Jack ratuj! Twoja dziewczyna chce mnie zabić!
Kim- Co?! Kto? Ja i Jack? O nie żyjesz gościu!!! - wtedy złapała za jego koszulkę i zaczeła nim szarpać. Jack zachodził się do śmiechu a Grace mówiła tylko " Och nie Kim! Zabijesz mi chłopaka. Nie tak mocno go wal! Wyluzuj!"
Jerry- Dobra! Skończ! Przeprasza! To, słyszysz?! Sorry.
Kim- I żeby się to zdarzyło ostatni raz!
Jerry- Obiecuje.
Jack- Skończyliście? No więc kamień, papier, nożyce Start.
Dziewczyny grały tak ze 2 minuty. W końcu wygrała Kim i miała prawo wyboru. Wybrała kolor niebieski. I szybko ruszyła szukać coś w niebieskim odcieniu. Grace chciała kolor różowy i go dostała. Cała w skowronkach tak jak Kim poszła szukać odpowiednich strojów.
KIM
GRACE
Jakieś 40 min później dziewczyny miały rękach po 4 sukienki. Były one bardzo dziewczęce i śliczne.
Jack- I co już po wszystkim? Wybrały sukienki? Możemy oceniać? Bo za raz dostanę depresji jeśli jeszcze trochę tu posiedzę!
Kim- Spokojnie jeszcze musimy przymierzyć i wybrać. Ale wybór należy do was.
Jerry- Yo, stara przypomnij jaki miałaś kolor.
Kim- Niebieski.
Jerry- Aaa... Dobra dzięki.
Grace- Spokojnie chłopaki zajmie nam to tylko 30 min.
Jack/Jerry- Aż pół godziny?!
Kim- Chyba tylko 30 min to bardzo mało czasu.
15 min pożniej z przymierz alni wyszła Kimberly. Jack gdy tylko dostrzegł 'przyjaciółkę' zaniemówił z wrażenia.
Kim - Co?! Az tak źle?!
Jack - Zwariowałaś?!
Kim - No powiedz!
Jack - Wy... Wyglądasz jak milion dolców!
Kim - Za niebiesko? - powiedziała zmieszana
Jack - Co? Wyglądasz prześlicznie. Naprawdę ślicznie!
Kim - Dziękuję. - powiezdiała czule się do niego uśmiechając. - To na ile mnie oceszniasz? ... Halo! - powiedziała podchodzac do niegi i machając mu reką przed twarzą.
Jack - C..Co?!
Kim - Mówilam coś do ciebie. Czemu nie słuchasz?
Jack - Przepraszam. Zapatrzyłem się w moją śliczną przyjaciołkę.
Kim - Serio tak myślisz?
Jack - Tak.
Kim - Dzięki.. To jak. Ile mi dajesz punktów?
Jack - W skali od 1/10 ?
Kim - Tak.
Jack - W skali od 1/10 daje ci 10 000 000.../10
Kim- nie no na powżnie. tylko od 1/10. Nie na większych liczbach.
Jack- No dobra... 10/10 ale ja bym przekrroczył ten limit. Wyglądasz pięknie.
C.D.N.
I JAK? PODOBA SIĘ? MI NWET, NAWET SIE PODOBA. NO PRZEWERTUJĄC POPRZEDNIE ROZDZIAŁY TO TEN JEST LEPSZY OD ROZDZIAŁU 29. ALE NIE JEST IDEALNY. PO PRSOTU BRAK WENY ROBI SWOJE. SPECJALNIE NA WASZE ŻYCZENIE NIE MA I NIE BĘDZIE MEGCK'A (czyt. Megkk'a - Meg i Jack )
DO ANONIMKA ,KTÓRY NAZYWA TEN BLOG NIE POWIEM JAK.
mam w nosie te twoje komenarze anonimku. Skoro ci się nie podoba to po co czytasz?
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POKAŻE SIĘ W PRZYSZŁYM TYGODNIU ALBO MOZĘ JUTRO.
ROZDZIAŁ SPECJALNIE DŁUŻSZY BO POŁĄCZYŁAM DWA W JEDEN. MUSZE WAM DAĆ TROCHE WIECEJ CZYTANIA.
KOCHAM I POZDRAWIAM.♥♥
Rozdział jest Genialny!
OdpowiedzUsuńJak tak dobrze pisać??
Nareszce Margaret uwolniła się z pod wpływu Vanessy. Choć to było w poprzednim rozdziale byłam tej decyzji niepewna.
Dlaczego?
No bo przez tą głupią Vanessę Meg nie była w stanie być sobą. Wydaje się być słodką, miłą dziewczyną.
Myślałam tez że się pogodzą i wszystko będzie po staremu ale nie! I super! Niech ma za swoje!
Kim i Jack mieli taki słodki moment! Aww...♥
Idą na ich pierwszą randke. Myśle że nie skończy się na tej jednej i powędrują od razu na drugą.
Jerry jaki romantyczny jest. Ale wrócił do Starego Jerry'ego ,którego kochamy! Taki Nieogar jest chyba niewyleczalną chorobą.
Teraz pytanie.. Skąd Ty wziełaś takie fajne stylizacje?
Podaj mi link. Bo bym sobie po ogladała więcej.
Rozdział jest genialny, fantastyczny i bardzo ciekawy. A do do tego anonima to się nim nie przejmuj i powiedz mu to...
Zacytóje..
" 'Anonimku' zjedz snikersa bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć! " - zabójczy śmiech.
Rozdział jest fenomenalny! Poprosiła bym aby dedykowała rozdziały bo szkoda by takich fantastycznych rozdziałów nie dedykować.
Nie każę Ci dedykować ich dla mnie bo dla mnie nie warto... Bo tak skacze z jednego kwiatka na drugi.
Daj nam szybciutko nowy rozdział! Albo pare rozdziałów.
//Miodzik <3
fajny rozdzial dawaj szybko nowy bo zwarjuje jak nie dostane nowego rozdzialu w przeciagu dwuch dni
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu ZAJEBISTY!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuopcio ten rozdział! Nareszcie ich pierwsza randka! Oj będzie sie działo...
OdpowiedzUsuń:3 '' Jack - ... - Chwilę milczy. - Kim... - mówi podchodząc bliżej do dziewczyny - Między mną a Meg nic nie ma. Zapewniam cie ,że raczej nie będzie. A ja jestem zakochany w zupełnie innej dziewczynie. Nie ma ona brązowych włosów. Nie ma ona niebieskich oczu. Jest śliczną blondynką o pięknych brązowych oczach. Domyślasz się o kogo chodzi?
OdpowiedzUsuńKim - Nie a o kogo??
Jack -... Nikogo. '' Ugh...
Ale rozdział jest świetny :D
Hmmm.. trochę długo mnie nie było. CZAS TO NADROBIĆ!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te słodkie momenty miedzy Kim i Jack'iem. Takie urocze, że aż... Aww ♥ No właśnie, brakuje mi tych westchnień tłumu.
Bardzo się cieszę, że wszystko między nimi w porządku, a nawet jeszcze lepiej. Czuję, iż ten wspólny wypad do kina będzie początkiem wielkiej miłości... albo kłótni przez, którą nie będą się do siebie odzywać.
Jeszcze nigdy tego nie pisałam, ale Jerry zaczyna mnie intrygować. To wszystko co się dzieje w jego obecności jest naprawdę strasznie fascynujące! W pewnym momencie zaczęłam nawet myśleć, że czyta Jack'owi w myślach xD
Wiem, iż skupiasz się głównie na Kicku, ale liczę na kilka romantycznych scen z Grace i Jerry'm oraz Miltonem i Julią! Brakuje mi tej pary mózgowców ;c
Tak bardzo cieszę się, że nas posłuchałaś i Jack nie będzie myślał o Meg, jak o życiowej miłości, chociaż nie ukrywam, byłoby całkiem ciekawe.. lepiej już nic nie będę mówić, bo znając siebie za chwilę zacznę nalegać, żeby w opowiadaniu zaistniał Meck, a to raczej nie skończy się dobrze!
Nie przejmuj się tym anonimkiem ("zjedz snickersa, bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć" normalnie pół godziny turlałam się po podłodze ze śmiechu xD). Nie ma czym. Każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, ale sposób w jaki zrobił to on/ona jest raczej brakiem szacunku i dowodem niedojrzałości.
Rozdział fenomenalny. Nie mogę doczekać się następnego ;**