Milton siedział u siebie w pokoju obliczając wymiary pokoju. Nudził się... Wiedział, że ma lekcje w dojo ale bolał go lewy nadgarstek. Nie chciał nikogo martwić więc ukrywał swój problem. Nawet jego mama i tata o niczym nie wiedzieli bo od razu zaczęli by panikować i traktować jak 5 letnie dziecko. Chłopak ma 15 lat ale w oczach rodziców jest uznawany za genialnego 5 latka.
Od rana nie widział się ze swoimi przyjaciółmi. Mówiąc szczerze nie minęły nawet 24 godziny a on odczuwał coś takiego jakby nie widział ich rzez miesiąc. Nadgarstek nie pozwalał Krupnikowi normalnie funkcjonować bo co jakiś czas ból się nasilał. Bolał go on od zeszłego dnia wieczorem gdy potknął się schodząc ze schodów i upadł na właśnie ten nadgarstek w wielką siłą.
Krupnik obliczał długość jednej ze ścian pokoju gdy nagle zdał sobie sprawę, że źle wykonał początkowe obliczenia. - To... To nie możliwe! Pomyliłem się?! Pierwszy raz w życiu pomyliłem się i to jeszcze w matematyce! Tak bardzo dobrze przeze mnie znanej dziedzinie! Nie wierzę?! To nie dzieje się naprawdę..? - Krupnik ze złości wyrzucił swój notatnik do kosza stojącego obok biurka. Chłopak był załamany nigdy jeszcze się nie pomylił w matematyce. Zawsze trudność sprawiała mu tylko i wyłącznie sprawność fizyczna ale gdy zapisał się do dojo nawet się poprawił. Teraz zdał sobie sprawę, że taki mały błąd może zmienić jego średnią ocen. Aj co tam ze średnią! Co będzie z jego marzeniami? Bardzo chciał się dostać na Harward lub do Otai w Nowym Jorku. Musiał się komuś wyżalić. Podszedł do łóżka i wyciągnął telefon komórkowy z pod poduszki. Odblokował go i jak najszybciej wybrał numer do Julii. Ona umiała go uspokoić. Dziewczyna odebrała po 2 sygnałach.
J - Cześć myszko. Co tam? Dlaczego Cię nie ma w dojo? Jesteś chory?
M - Nie, Znaczy tak. Nieważne. Masz chwilkę?
J - Coś się stało? - zapytała zmartwiona. Teraz bardzo się przestraszyła.
M - Stało się coś okropnego!
J - Nie straż mnie!
M - A mogła byś do mnie przyjść? To dość ważne.
J - Jasne. Już pędzę.
M - Dziękuję. Jesteś najlepsza.
J - Wiem, że jestem... Ale i tak czy siak ty jesteś lepszy! Masz najlepszą średnią w szkole i to nie bez powodów. Wymiatasz z wszystkich przedmiotów! I jesteś przewodniczącym kółka matematycznego. Jesteś istnym geniuszem. Przy okazji moim..
M - Em.. Z tą matmą to..
J - A co? Dokonałeś jakiegoś odkrycia w dziecinie matematyki?
M - Nie! Przychodź. Pa.
I Krupnik się rozłączył. Nie wiedział co ma robić. Nie dość, ze ręka bardzo go boli to jeszcze ten niewiarygodny skok w złą stronę. Zawsze był najlepszy z matematyki. A teraz to co się stało mogło wszystko zmienić. Mógł się nie dostać do koledżu swoich marzeń. Jeszcze się nie obejrzał w ktoś zapukał do jego pokoju. - Proszę. - powiedział. W futrynie stanęła ślicznie wyglądająca Julie. Miała na sobie śliczną sukienkę w paski od połowy, plecione klapki, plecak, kolczyki perły, zegarek i ślicznie zrobione włosy przyozdobione opaską a do tego lekki make up. Normalnie wtedy Milton zamarł.
***
Tym czasem w dojo. Julia bardzo szybko je opuściła. Dlatego Kim i Jack postanowili zrobić to samo. Na zajęcia do Rudiego tego dnia przyszło tylko 3 z 8 uczniów umówionych na tę godzinę. To było dość przykre dla 30-latka. Dwójka przeprosiła i powiedziała, ze na następne zajęcia przypilnują aby przyszli wszyscy. Bez wyjątku. Gdy Brewer i Crawford poszli się przebrać Gillespie poszedł do swojego gabinetu. Crawford przebranie zajęło 10 min. Natomiast Brewer'owi dużo krócej.
Jack czekał przed szatnią dziewczyn na Kim. Powinna już być gotowa. Gdy wyszła wyglądała prześlicznie. Idealnie zrobione loki, kolczyki perły, lekki make - up idealnie pasował do kreacji dziewczyny, miała na sobie białą koszulkę z nadrukiem #SOS, dżinsową kurteczkę i różowe rurki a do tego botki na koturnie. Gdyby nie fakt, że się ściemnia Jack mógłby patrzeć na swoja dziewczynę godzinami.
Jack - Wyglądasz śliczne.
Kim - Dziękuję. Ale wyglądam tak samo jak wcześniej.
Jack - Wiem.. Po prostu lubię komplementować swoją dziewczynę.
Kim - Jack.. Jakiś ty szarmandzki.
Jack - A co to znaczy?
Kim - Nie mam pojęcia ale fajnie brzmi. - powiedział Kimberly łapiąc rękę Jack'a. - Teraz mnie odprowadzisz a ja w nagrodę Cię przytulę. Jutro po mnie przyjdziesz i oboje pójdziemy Cię przygotować na twój występ.
Jack - Okey. Chodźmy. - powiedział jack i oboje ruszyli w stronę domu. Idąc śmiali się i rozmawiali. Nic pomiędzy nimi się nie zmieniło poza tym, że zmienił się ich status. Ciągle byli najlepszymi przyjaciółmi. Znaleźli się tuż pod domem Crawford.
Kim -Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.
Jack - A miałem wybór - powiedział żartobliwie.
Kim - Tak miałeś. I .. Nie psuj ten chwili. Mam Ci teraz dać nagrodę.
Jack - Było by miło. - Kim podeszła do niego u wtuliła się w jego tors. Chłopak ją objął. Kim czuła motylki w brzuchu. Jeszcze nigdy nie czuła, że jest tak blisko Jack'a. To uczucie bardzo się jej spodobało. Czuła, że przy Jack'u może wszystko.
***
Jack..♥
Gdy przytuliliśmy się z Kim poczułem coś czego nigdy wcześniej nie czułem. Było to super uczucie. Czułem się jak.. Jak nie wiem kto bo nie umiem opisać tego uczucia. Chciałem aby ta chwila była wieczna. W końcu się odważyłem i się opłaciło. Kocham Kim. Nie wiem co bym zrobił gdybym ją stracił. Chyba bym się zabił!!
Jack - Kim..
Kim - Tak?
Jack - Kocham Cię wiesz.
Kim - Wiem. Ja ciebie też.
Jack - Ty mnie też co...
Kim - Heh.. Kocham Cię Jack.
Jack - Tego mi było trzeba.
Kim- Dobra.. Musze już lecieć.. Pa.
Jack - Na razie. A raczej do jutra. Zadzwonię.
Kim - Okey.
***
Kim.. ♥
Byłam już pod drzwiami. Właściwie trzymałam już klamkę. Ale coś mnie powstrzymało aby je otworzyć. Nie coś ale raczej ktoś. Zapomniałam pocałować Jack'a. A chciałam to zrobić.
Kim - Jack.. - powiedziałam po czym się zatrzymał i spojrzał w moją stronę. Podbiegłam do niego.
Jack - Hm..
Kim - O czymś zapomniałam.
Jack - O czym?
Kim - Trochę głupio mi teraz.. Ale nie powinnam się bać. A raczej. Powinnam się tym cieszyć, że mam tak wspaniałego chłopaka. Którego bardzo kocham i chce byś wiedział, że bardzo mi na tobie zależy. Powinnam to częściej okazywa...... - i wtedy pocałował mnie w policzek. Zamilkłam. Ma na mnie tak dobrzy wpływ.
Jack - Żebyś się zamknęła. Kocham Cię. - powiedział ponownie mnie całując w drugi policzek. - Do jutra.
Kim - Pa.
***
Jack..♥
Gdy przytuliliśmy się z Kim poczułem coś czego nigdy wcześniej nie czułem. Było to super uczucie. Czułem się jak.. Jak nie wiem kto bo nie umiem opisać tego uczucia. Chciałem aby ta chwila była wieczna. W końcu się odważyłem i się opłaciło. Kocham Kim. Nie wiem co bym zrobił gdybym ją stracił. Chyba bym się zabił!!
Jack - Kim..
Kim - Tak?
Jack - Kocham Cię wiesz.
Kim - Wiem. Ja ciebie też.
Jack - Ty mnie też co...
Kim - Heh.. Kocham Cię Jack.
Jack - Tego mi było trzeba.
Kim- Dobra.. Musze już lecieć.. Pa.
Jack - Na razie. A raczej do jutra. Zadzwonię.
Kim - Okey.
***
Kim.. ♥
Byłam już pod drzwiami. Właściwie trzymałam już klamkę. Ale coś mnie powstrzymało aby je otworzyć. Nie coś ale raczej ktoś. Zapomniałam pocałować Jack'a. A chciałam to zrobić.
Kim - Jack.. - powiedziałam po czym się zatrzymał i spojrzał w moją stronę. Podbiegłam do niego.
Jack - Hm..
Kim - O czymś zapomniałam.
Jack - O czym?
Kim - Trochę głupio mi teraz.. Ale nie powinnam się bać. A raczej. Powinnam się tym cieszyć, że mam tak wspaniałego chłopaka. Którego bardzo kocham i chce byś wiedział, że bardzo mi na tobie zależy. Powinnam to częściej okazywa...... - i wtedy pocałował mnie w policzek. Zamilkłam. Ma na mnie tak dobrzy wpływ.
Jack - Żebyś się zamknęła. Kocham Cię. - powiedział ponownie mnie całując w drugi policzek. - Do jutra.
Kim - Pa.
C.D.N.
W końcu! Myślałam, że padnę! Pisałam go tak ze 3 godziny. Z przerwą.. Do tego rozdziału się przyłożyłam. To taki Wielkanocny prezent.
A z okazji tego rocznych Świąt Wielkanocnych życzę wszystkiego co najlepsze. Smacznego jajka, mokrego śmigusa - digusa. Abyście spełniali marzenia. I cieszyli się z każdej chwili. Tej dobrej i tej złej. Bo życie jest tylko jedno.
Bardzo KOCHAM ♥♥
Uuu nom skarbie! Widzę duże postępy! Brawo 😤 👏 ❤
OdpowiedzUsuńJestem z ciebie zadowolona.
Dużo opisów i razem z dialogami się fajnie połączyło wszystko. Pięknie!
Mmm jaka słodka scena... ❤
Kocham cię!
Pozdr. ^^
Naprawdę przełożyłaś się do tego rozdziału ❤ jest genialny tak jak ty czekam na next 😃 😃 😃 życzę ci wszystkiego najlepszego i mokrej koszulki hehe żebyś spełniała swoje marzenia i żebyś zawsze miał wenę ❤ 🎊 🎊 🎊😃
OdpowiedzUsuńRozdział jest nieziemski.! ❤❤❤
OdpowiedzUsuńWidać, że długo go pisałaś bo do krótkich nie należy.
Powtarzałam, powtarzam i będę powtarzać...
MASZ TALENT!!
Milton biedaczek. Co mu się stało? �� �
Niech zdrowieje. Zaniemówił na widok Julii.
Słodko ❤❤
Co do Kick'a brak mi słów. Słodko ich urządziłaś.
Tylko teraz aby się nie kłócili. Bo u ciebie wszystko możliwie..
❤❤ I Love You ❤❤
Jack dał buzi Kim chociaż Kim miała dać buzi Jack'owi. ❤❤❤❤❤❤
Ciągle nic tylko powtarzałam "Aww..❤ "
Jesteś wielka!.
Kiedy dodasz nowy? ������
Wszystkiego naj z okazji Wielkanocy! ❤❤❤ I mokrego poniedziałku!. ❤❤❤ Dużo weny ❤❤❤ Spełnienia wszystkich marzeń ❤❤❤ Wszystkiego Najlepszego Kochana <3
Super wielkanocny prezent JAK NAJBARDZIEJ UDANY!!!! :) :***** dużo dialogów i te słodkie sceny Julii i Miltona oraz Jacka i Kim poprostu ekstra!! Czekam z niecierpliwością na następny pod !!!!!!:* kocham :* <3
OdpowiedzUsuń