Jack..♥
Jestem tak wściekły! Po Kim mogłem spodziewać się wszystkiego to szalona dziewczyna ale czegoś takiego? Skoro jest zakochana w tym kretynie to po co marnowała czas ze mną? Skoro to on zawsze się jej podobał dlaczego użerała się z kimś takim jak ja? Wiedziała, że go nie na widzę i nie chciała mi tego tak po prostu powiedzieć? Może czekała na odpowiednią chwilę? Albo po prostu chciała mi zrobić na złość! Kurde! Czemu mam takiego pecha? W mojej głowie co chwila przychodziły nowe myśli. Co raz to bardziej niemiłe. Dlaczego? Dlaczego akurat ja?! Co takiego zrobiłem? Przecież staram się być jak najlepszym człowiekiem. Najwyraźniej mi nie wychodzi. A jeszcze przed dwoma godzinami trzymaliśmy się za ręce, przytulali. Chciałem ją dzisiaj zabrać na kolację. Ale aha... Zawsze coś pójdzie na tak. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie krople deszczu które zaczęły na mnie kapać. Nie zważałem na to. Jedyne co w tym momencie chciałem to zapomnieć... Szedłem chodnikiem a deszcz stawał się bardziej natarczywy. Jakby chciał mi dokuczyć. W końcu dzisiaj mam pechowy dzień. Ta sprawa z Kim.. Występ.. A właśnie! Moja mama chyba się nie zjawiła. Obiecywała! Zaczęło mocniej padać. Wiec zacząłem biec. W domu byłem po 3 minutach mojego biegu. Zamknąłem za sobą drzwi i zrzuciłem z siebie mokrą bluzę. Zajrzałem do kuchni. Była tam. Siedziała i patrzyła na mnie tym przepraszającym wzrokiem. Ciekawe jak mi się tym razem będzie tłumaczyć. " Oj wybacz Jack następnym razem będę.. ; Jack'ie, skarbie przepraszam ale szef mnie dłużej przytrzymał, ; Jack kotku.. Kocham Cię ale mam dużo obowiązków z których muszę się wywiązać." .
Jack - Słucham. - powiedziałem oschle. - Co tym razem? Szef dłużej Cię przytrzymał?
Pani B. - To nie to.. - zaczęła
Jack - Czy może po prostu masz mnie dość? Prosiłem Cie wczoraj.. Abyś chociaż ten jeden jedyny raz przyszła i mnie wspierała. A ty co?
Pani B. - Przecież ty już mnie nie potrzebujesz aż tak. Zawsze byłeś samodzielny... Nie potrzebowałeś nad opiekuńczej mamusi która na każdym kroku by Ci pomagała.
Jack - Ale to Cię nie usprawiedliwia. - jak ona śmie się w taki sposób tłumaczyć. Niech powie to głupią prawdę, że zapomniała albo nie miała ochoty przyjść, mnie zobaczyć. - Zapomniałaś?
Pani B. - Wybacz Jack. Była już przed domem gdy uświadomiłam sobie, że miałam przyjechać na twój występ. - Zaczęła się tłumaczyć. - Ale mi wybaczysz?
Jack - Nie wybaczył bym Ci ale.. W końcu jesteś moją mamą. - Nie chcę kolejnej kłótni. Jedna mi już wystarczy. Nagle w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka od drzwi. Spojrzałem w ich stronę. Raczej wiedziałem kto to jest.
Pani B. - Mógłbyś otworzyć?
Jack - Tak. Już idę.- powiedziała i niepewnie podszedłem do drzwi. W szybie od drzwi ujrzałem, że to Kim. Rany.. - Ująłem klamkę w dłoni i nacisnąłem po czym drzwi się otworzyły.
Kim - Cześć. Masz chwilkę?
Jack - Mam nawet dwie. - powiedziałem - Ale teraz mam bardzo ważną rzecz do załatwienia, Kim.
Kim - Proszę porozmawiaj ze mną. To bardzo ważne. - powiedziała z łzami w oczach. Jakoś mi się głupio zrobiło. Otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając Kimberly do środka. Uśmiechnęła się lekko. Kocham jej uśmiech. Ale teraz to już nie istotne... Wskazałem wzrokiem na mój pokój. Pokiwała twierdząco głową i pokierowaliśmy się do niego. Weszliśmy do środka. Spojrzałem na nią i włożyłem ręce do tylnich kieszeni moich dżinsów. - Na początku chcę Cię przeprosić. Za to, że byłeś świadkiem tego wszystkiego. Przepraszam.
Jack - Okey.. To wszystko?
Kim - Dlaczego mnie tak traktujesz?
Jack - Dziwisz mi się?
Kim - Nie! Ale ja na twoim miejscu chociaż próbowała bym Cię wysłuchać!. Daj mi to wytłumaczyć.. - Powiedziała z łzami w oczach. Chciał bym ja teraz przytulić. Powiedzieć, że wszystko jest okey. Ale nie jest.
Jack - Więc słucham.. Jak mi się będziesz tłumaczyć.
Kim - Kocham tylko ciebie! Ja tego typka nawet nie znam. Jedynie z widzenia. Nigdy z nim nie rozmawiałam. A tym bardziej nie całowałam ani na randki nie chodziłam!
Jack - Czemu mam Ci wierzyć?
Kim - Bo mówię prawdę! - Proszę Cię, Jack.. - powiedziała przez łzy -.. Ja i ten kretyn nas.. Nas nie ma! Jestem ja i ty. A chyba raczej byliśmy.. Byliśmy? Czy nadal jesteśmy?
Jack- ...
Kim - Rozumiem. - Spojrzała na podłogę. Znów na mnie spojrzała. Te jej piękne oczy.. Teraz całe w łzach. Następnie podeszła do mnie. - Kocham Cię. - Wyszeptała mi do ucha i pocałowała w policzek. Trwałem w bez ruchu. Podeszła do drzwi. Ostatni raz na mnie spojrzała i wyszła.
***
Tydzień później..
Kim i Jack nie utrzymują żadnego kontaktu. Gdy na siebie wpadają mówią zwykłe cześć, hej. Jedynie co musieli się oglądać w dojo. Kiedyś kochane przez nich miejsce teraz pełne nieprzyjemnej atmosfery.
Ostatnie dwa tygodnie wakacji mieli wszyscy razem spędzić na koloniach gdzie mieli wyjechać aby konkurować z innymi siedlówkami karate. Ale ta napięta sytuacja napierała na wszystkich. Nikt nie wiedział po czyjej stronie stanąć w danym momencie. Wszyscy byli pewni, że kim nie była by zdolna zrobić tak wielkiej krzywdy Jack'owi. To była na pewno intryga Jim'a. Cała paczka prócz zakochańców usiłowała ich pogodzić. Próbowali udowodnić, że to nie jest wina Kim.
Grace - Mam! - krzyknęła podekscytowana.
Julia - Co masz?
Grace - Teraz będziemy mogli dowiedzieć się czy Jim jest zdolny do takich czynów. - wszyscy zrobili duże oczy i uśmiechnęli się. - Na jego Twitterze zostało ostatnio udostępnione zdjęcie przez nie jaką Kate Blok (Kasia kloc - Tak jak obiecałam. ☺ Coś specjalnego) gdzie widzimy 6 letniego Jim'a. On to skomentował. Cytuję : "Oj siorka XP Narobiłaś sobie kłopotów :P Oszczędziła byś mi.."
Milton - Wychodzi na to, że teraz trzeba będzie odnaleźć Kate.
Jerry - Yo, A jak my to do jasnej ciasnej zrobimy? - I przy tym pytaniu nawet taki Milton nie wiedział co odpowiedzieć.
***
Gdy Jack przekroczył próg dojo krzykną głośno "Cześć". Jedyną osobą w dojo był Rudi. Uśmiechnął się do niego.
Rudi - Witaj mój powodzie dlaczego nie jedziemy na kolonie. - Ciągle wypomina to Kim i Jack'owi.
Jack - Daruj sobie. - Wywrócił oczami - Teraz będziesz się cieszył...
Rudi - Pogodziłeś się z Kim?
Jack - Nie jesteśmy pokłóceni..
Rudi - To dlaczego jej nie traktujesz jak przyjaciółki?
Jack - Bo zmienię zdanie! - powiedział wskazując na niego palcem.
Rudi - No mów..
Jack - Mogę jechać na te kolonie. Teraz jest już wystarczająca liczba chętnych abście mogli pojechać.
Rudi - Naprawdę? - Uśmiechną się bardzo szeroko
Jack - Naprawdę.
Tak na prawdę Jack nie chciał jechać tak gdyż musiał by codziennie oglądać kim. Czuł się nieswojo w jej towarzystwie. Ciągle kochał ale nie potrafił wymazać z pamięci tej scenki jak całuje się z Jim'em.
Jestem tak wściekły! Po Kim mogłem spodziewać się wszystkiego to szalona dziewczyna ale czegoś takiego? Skoro jest zakochana w tym kretynie to po co marnowała czas ze mną? Skoro to on zawsze się jej podobał dlaczego użerała się z kimś takim jak ja? Wiedziała, że go nie na widzę i nie chciała mi tego tak po prostu powiedzieć? Może czekała na odpowiednią chwilę? Albo po prostu chciała mi zrobić na złość! Kurde! Czemu mam takiego pecha? W mojej głowie co chwila przychodziły nowe myśli. Co raz to bardziej niemiłe. Dlaczego? Dlaczego akurat ja?! Co takiego zrobiłem? Przecież staram się być jak najlepszym człowiekiem. Najwyraźniej mi nie wychodzi. A jeszcze przed dwoma godzinami trzymaliśmy się za ręce, przytulali. Chciałem ją dzisiaj zabrać na kolację. Ale aha... Zawsze coś pójdzie na tak. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie krople deszczu które zaczęły na mnie kapać. Nie zważałem na to. Jedyne co w tym momencie chciałem to zapomnieć... Szedłem chodnikiem a deszcz stawał się bardziej natarczywy. Jakby chciał mi dokuczyć. W końcu dzisiaj mam pechowy dzień. Ta sprawa z Kim.. Występ.. A właśnie! Moja mama chyba się nie zjawiła. Obiecywała! Zaczęło mocniej padać. Wiec zacząłem biec. W domu byłem po 3 minutach mojego biegu. Zamknąłem za sobą drzwi i zrzuciłem z siebie mokrą bluzę. Zajrzałem do kuchni. Była tam. Siedziała i patrzyła na mnie tym przepraszającym wzrokiem. Ciekawe jak mi się tym razem będzie tłumaczyć. " Oj wybacz Jack następnym razem będę.. ; Jack'ie, skarbie przepraszam ale szef mnie dłużej przytrzymał, ; Jack kotku.. Kocham Cię ale mam dużo obowiązków z których muszę się wywiązać." .
Jack - Słucham. - powiedziałem oschle. - Co tym razem? Szef dłużej Cię przytrzymał?
Pani B. - To nie to.. - zaczęła
Jack - Czy może po prostu masz mnie dość? Prosiłem Cie wczoraj.. Abyś chociaż ten jeden jedyny raz przyszła i mnie wspierała. A ty co?
Pani B. - Przecież ty już mnie nie potrzebujesz aż tak. Zawsze byłeś samodzielny... Nie potrzebowałeś nad opiekuńczej mamusi która na każdym kroku by Ci pomagała.
Jack - Ale to Cię nie usprawiedliwia. - jak ona śmie się w taki sposób tłumaczyć. Niech powie to głupią prawdę, że zapomniała albo nie miała ochoty przyjść, mnie zobaczyć. - Zapomniałaś?
Pani B. - Wybacz Jack. Była już przed domem gdy uświadomiłam sobie, że miałam przyjechać na twój występ. - Zaczęła się tłumaczyć. - Ale mi wybaczysz?
Jack - Nie wybaczył bym Ci ale.. W końcu jesteś moją mamą. - Nie chcę kolejnej kłótni. Jedna mi już wystarczy. Nagle w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka od drzwi. Spojrzałem w ich stronę. Raczej wiedziałem kto to jest.
Pani B. - Mógłbyś otworzyć?
Jack - Tak. Już idę.- powiedziała i niepewnie podszedłem do drzwi. W szybie od drzwi ujrzałem, że to Kim. Rany.. - Ująłem klamkę w dłoni i nacisnąłem po czym drzwi się otworzyły.
Kim - Cześć. Masz chwilkę?
Jack - Mam nawet dwie. - powiedziałem - Ale teraz mam bardzo ważną rzecz do załatwienia, Kim.
Kim - Proszę porozmawiaj ze mną. To bardzo ważne. - powiedziała z łzami w oczach. Jakoś mi się głupio zrobiło. Otworzyłem szerzej drzwi wpuszczając Kimberly do środka. Uśmiechnęła się lekko. Kocham jej uśmiech. Ale teraz to już nie istotne... Wskazałem wzrokiem na mój pokój. Pokiwała twierdząco głową i pokierowaliśmy się do niego. Weszliśmy do środka. Spojrzałem na nią i włożyłem ręce do tylnich kieszeni moich dżinsów. - Na początku chcę Cię przeprosić. Za to, że byłeś świadkiem tego wszystkiego. Przepraszam.
Jack - Okey.. To wszystko?
Kim - Dlaczego mnie tak traktujesz?
Jack - Dziwisz mi się?
Kim - Nie! Ale ja na twoim miejscu chociaż próbowała bym Cię wysłuchać!. Daj mi to wytłumaczyć.. - Powiedziała z łzami w oczach. Chciał bym ja teraz przytulić. Powiedzieć, że wszystko jest okey. Ale nie jest.
Jack - Więc słucham.. Jak mi się będziesz tłumaczyć.
Kim - Kocham tylko ciebie! Ja tego typka nawet nie znam. Jedynie z widzenia. Nigdy z nim nie rozmawiałam. A tym bardziej nie całowałam ani na randki nie chodziłam!
Jack - Czemu mam Ci wierzyć?
Kim - Bo mówię prawdę! - Proszę Cię, Jack.. - powiedziała przez łzy -.. Ja i ten kretyn nas.. Nas nie ma! Jestem ja i ty. A chyba raczej byliśmy.. Byliśmy? Czy nadal jesteśmy?
Jack- ...
Kim - Rozumiem. - Spojrzała na podłogę. Znów na mnie spojrzała. Te jej piękne oczy.. Teraz całe w łzach. Następnie podeszła do mnie. - Kocham Cię. - Wyszeptała mi do ucha i pocałowała w policzek. Trwałem w bez ruchu. Podeszła do drzwi. Ostatni raz na mnie spojrzała i wyszła.
***
Tydzień później..
Kim i Jack nie utrzymują żadnego kontaktu. Gdy na siebie wpadają mówią zwykłe cześć, hej. Jedynie co musieli się oglądać w dojo. Kiedyś kochane przez nich miejsce teraz pełne nieprzyjemnej atmosfery.
Ostatnie dwa tygodnie wakacji mieli wszyscy razem spędzić na koloniach gdzie mieli wyjechać aby konkurować z innymi siedlówkami karate. Ale ta napięta sytuacja napierała na wszystkich. Nikt nie wiedział po czyjej stronie stanąć w danym momencie. Wszyscy byli pewni, że kim nie była by zdolna zrobić tak wielkiej krzywdy Jack'owi. To była na pewno intryga Jim'a. Cała paczka prócz zakochańców usiłowała ich pogodzić. Próbowali udowodnić, że to nie jest wina Kim.
Grace - Mam! - krzyknęła podekscytowana.
Julia - Co masz?
Grace - Teraz będziemy mogli dowiedzieć się czy Jim jest zdolny do takich czynów. - wszyscy zrobili duże oczy i uśmiechnęli się. - Na jego Twitterze zostało ostatnio udostępnione zdjęcie przez nie jaką Kate Blok (Kasia kloc - Tak jak obiecałam. ☺ Coś specjalnego) gdzie widzimy 6 letniego Jim'a. On to skomentował. Cytuję : "Oj siorka XP Narobiłaś sobie kłopotów :P Oszczędziła byś mi.."
Milton - Wychodzi na to, że teraz trzeba będzie odnaleźć Kate.
Jerry - Yo, A jak my to do jasnej ciasnej zrobimy? - I przy tym pytaniu nawet taki Milton nie wiedział co odpowiedzieć.
***
Gdy Jack przekroczył próg dojo krzykną głośno "Cześć". Jedyną osobą w dojo był Rudi. Uśmiechnął się do niego.
Rudi - Witaj mój powodzie dlaczego nie jedziemy na kolonie. - Ciągle wypomina to Kim i Jack'owi.
Jack - Daruj sobie. - Wywrócił oczami - Teraz będziesz się cieszył...
Rudi - Pogodziłeś się z Kim?
Jack - Nie jesteśmy pokłóceni..
Rudi - To dlaczego jej nie traktujesz jak przyjaciółki?
Jack - Bo zmienię zdanie! - powiedział wskazując na niego palcem.
Rudi - No mów..
Jack - Mogę jechać na te kolonie. Teraz jest już wystarczająca liczba chętnych abście mogli pojechać.
Rudi - Naprawdę? - Uśmiechną się bardzo szeroko
Jack - Naprawdę.
Tak na prawdę Jack nie chciał jechać tak gdyż musiał by codziennie oglądać kim. Czuł się nieswojo w jej towarzystwie. Ciągle kochał ale nie potrafił wymazać z pamięci tej scenki jak całuje się z Jim'em.
C.D.N.
I JEST! DŁUGO WYCZEKIWANY. JAKOŚ SIĘ NIE MOGŁAM W SOBIE ZEBRAĆ I NAPISAĆ. A JAK JUŻ PLANOWAŁAM TO ZROBIĆ ZAWSZE COŚ... ☺
Z ROZDZIAŁU NIE JESTEM ZADOWOLONA. SZCZERZE MÓWIĄC CHĘTNIE BYM GO SKASOWAŁA I NAPISAŁA OD POCZĄTKU ALE STRASZNY ZE MNIE LENIUCH. ☺
DEDYKUJĘ GO: Tori M♥ i SuperHero♥.
Awwww taki piękny dla mnie? Ojojo dziękuję kabanosie kochany. Kocham cię no!
OdpowiedzUsuńNo trochę szkoda, że się pokłócili ale coś się przynajmniej dzieje. Brawo, za tak bardzo świetny rozdział i nie mów, że jest zły bo ja cię znajdę. :* Masz taki talent, że nawet w jednej czwartej nie dorastam ci do pięt. Cóż taka prawda. ❤ Kocham ^^
Coś specjalnego dla mnie? Czy przypadkiem, to ja jestem wcieleniem Kate Blok? Czy mi się wydaje? ❤ Masz suuuper pomysły i tak cię kocham, że hej! ❤
Kocham, kocham i kocham całym sercem!!! :***
Pozdrawia faneczka twoja największa i najskromniejsza
~ SuperHero ❤
Cudo ❤ Kiedy next ??? ❤ Czekam ❤
OdpowiedzUsuń❤ Osz kurcze... No rozwaliłaś mnie! ❤❤ Rozdział jest świetny. ❤❤❤ Nie zaprzeczaj temu. Wiem, że teraz się uśmiechasz w ekran i bardzo dobrze bo twoja praca jest warta dobrej oceny. ❤ Niech Kim i jack się pogodzą. Nie lubię gdy są skłóceni. ☺☺
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent ❤ Nie przecz temu. Osoba która pisze opowiadania ma lepszy podgląd na świat. ❤❤❤
Słyszałam, że Paulina wyśmiała Cię bo przeczytała jakiś twój rozdział. ❤ Moim zdaniem to ona Ci zazdrości i dlatego tak postąpiła. Nie powinnaś się wstydzić tego, że masz talent do pisania. Nie ukrywaj się z tym. Nie zasmucaj się bo masz szeregi fanów. ❤❤
Bądź z siebie dumna. Nie przejmuj się tą pseudo koleżanką.❤❤ Wszystko się wyjaśni. Jeszcze do ciebie przyjdzie i będzie błagać o wybaczenie! ❤❤❤
~Twoja najwierniejsza fanka #1.