Grace - To banalne. - powiedziała Grace po czym weszła do szkoły. Jerry i Eddie ruszyli za nią. Nie pozwolili by przyjaciółka sama chodziła po szkolnyhc korytarzach i to jeszcze taka nadąsana. W tym samym czasie Jerry zadzwonił do Jack'a.
Jerry- Yo! Stary gdzie wy jesteście? - powiedział szeptem
Jack-Jakto my? I czemu mówisz szeptem?
Jerry-Yy... Widziałem jak szedłeś z Kim.
Jack-Aha. No a gdzie mamy być? W drodze do szkoły.
Jerry-Ja na waszym mejscu bym nie szedł już do niej.
Jack-Jakto? Czemu niby? Zostały 2 tygodnie do wakacji. Jakoś przebolę te trudne momenty.
Jerry-Nie nie oto chodzi. Już jest lekcja.
Jack-Co?!? Jakto. Przecież na moim zegarku jest godzina ...
Jerry-Oł... Wczoraj jak na trening zdjołeś zegarek przestawiłem ci godzinę. Tak o 30 min. Do tyłu.
Jack-Czyli już 15 min. lekcji a ty nie raczyłeś do mnie wcześniej zadzwonić?
Jerry-Yo. Yy... Muszę kończyć bo Ee... Nauczyciel do mnie podchodzi. Pa!
Jack-Pa.
Narrator...
Gdy Jack włożył telefon do kieszeni wyjaśnił całą sprawe Kim.
Kim-No ale jak to? Ough... Trudno. Mi się nie chce już iść do szkoły. Jak mam już 1 godz. opuszczoną to nie opłaca się. Pzecież dziś mamy tylko 6 lekcji.
Jack No tak. Czy ty myslisz o tym samym co ja?
Kim-Jeśli chodzi o wagary to tak.
Jack-Wagary?!? Przecież jak nas złapia to będziemy mieli problemy
Kim- No niby tak. To chodz do szkoły. Będziemy mieli kozę.
Jack-Wolę być na wagarach.
Kim-Oo..., Taki byłeś jak cię poznałam. Niegrzeczny i...
Jack-Na tamtego Jack'a kazżdy się skarżył. A tego wszyscy lubią.
Kim-No a jak myśłisz dlaczego?
Jack- Nie wiem czemu? Powiedz mi Kim.
Kim-No przecież jesteś taki przy... Yy... Jeśteś taki, taki... nieważne.
Jack- Okey. To gdzie chcesz iść. Mi wszystko jednio.
Kim-Mam ochote iść do... Do parku mam ochotę iść.
Jack-Twoje życzenie jest dla mnie roz...
Kim-Przymknij się.
Jack-Wiem ,że cie to denerwuje.
Kim-To czemu to ciągle powtarzasz?
Jack- Żeby się z tobą droczyć.
Kim-Aa...
Oboje poszli w stronę parku. Park był niedaleko. Jakieś pół kilomerta. To połowa drogi do szkoły. Okok niego był scate-park gdzie dość często kiedyś chodził Jack. Nie chodził tam teraz gdyż musiał zająć się nauką. Jego tata chciał żeby miał dobre stopnie. No włąsnie "chciał". Tata Bruwera nie żyje od 2 lat. Wtedy to Jack musiał szybciej dorosnąć. Mieszka z babcią ,gdyż mama ciągle wyjeżdza za granicę. Na tym polega jej praca. Co miesiąc wysyła podatki na opłacenie rachunków.
Kim...
Jaca ja głupia jestem. O mało co nie powiedziałam , że Jack jest przystojny. Muszę się pilnować. Bo zaraz zdradzę mój sekret. On nie może wiedzieć ,że się w nim kocham od 2 lat. Jeszcze jedno... Nie mogę go trakgować jak kogoś więcej. Czyli... Nie mogę zbyt blisko niego stać. Przecież co on sobie pomysli. On mnie lubi. I tylko i wyłącznie lubi. Jest moim przyjacielem i nikim więcej muszę ciągle być przygotowana na tego typu styuacje. O Boże... Co on mógł wtedy sobie pomyśleć?
Jack... O co wtedy chodziło kim. Mówiła coś ,ze jestem taki , taki... Ogh... Taki jakis. Ona to tylko przyjaciółka. Nic szczególnego do mnie nie czuje. Szkoda... To się nazywa nieodwzajemnione uczucie. Boję się ,że gdy powiem co mi na sercu leży to ją strace. Że stracę tak dobry kontakt. Ale muszę się do niej zbliżyć. Wtedy too na 100 pro coś z tego by było. Ale... Ciągle ta obawa. Ona nie jest taka zwykła, pierwsza lepsza dziewczyna. Ma wyjątkową osobowość. Co ja mam robić? A własciwie czy powinienem co kolwiek w tej sprawie robić. Musze się poradzić komuś mi bliskiemu. Dziś wieczorem pogadam z mamą na scaypie.
Narrator...
Oboje siedzieli w parku i rozmawialu na różne tematy. Kim odsówała się powoli od chłopaka gdy nie widział, a ten znów powoli gdy ona nie widziała przysówał się do niej. Wkońcu Jack poruszył temat związków.
Jack- A co to właściwie ci nie pasuje?
Kim-Ty możesz robić co chcesz. Mama mi pozwala na wiele rzeczy ale ma umier. A tata... Nic kompletnie.
Jack-Tu się ciesz ,że twoi rodzice się kochają. I co najważnejsze ,że masz ich oboje co dziennie rano. Wieczorem też...
Kim-Nie gadajmy o tym ok. Nie chcę abyć się żle przeze mnie czuł.
Jack- Kiedy ja się żle nie czuję. Jestem przyzwyczajony do tego ,żę już nie ma go przy mnie. Ale mam ciebie.
Kim zaniewóiła. Usmiechnęła się i spojrzała w piękne czekoladowe oczy chłopaka. Nieomal co by w nich odpłynęła. Powoli zaczeli się do siebie zbliżać. Juz ich twarze dzieliły tylko centymetry. Zaledwie 3 czy 4 cm. Już mieli się pocałować ale przypadłość losu to jednak coś. Gdyby wtedy nie zagrzmiało. I gdyby nie zerwał się dość silny wiatr to by było okey. Oboje gwałtownie wstali podbiegi pod dość grube drewno oparli się o nie i usiedli obok niego. Zaczeli się głosno śmiać. W wtedy zaczął padać deszcz. Postanowili wrócic do domu. Była już godz. 13:12. Jeszcze powinni mieć 1 lekcje. Ale w domu coś tam nazmyślają i cacy stuk stuk. Wyszliz pod korony dzewa a Jack zdjął bluzę i przyodział ją Kim. Ta uśmiechneł sie czule do chłopaka i zachihotała pod nosem. Jack obja reką Kim i oboje wtuleni w siebie poszli do domu. Jack odprowadził Kim pod dom. Zajeło im to 41 min. Nie spieszyli się zbytnio.
Kim-To jestesmy. Dzięki za bluze. Ale teraz ty cały jesteś mokry.
Jack- Nic się nie stało. Ubrania sie wysuszy i w ogóle.
Kim- To może wpdniesz teraz do mnie?
Jack-Nie. Chetnie ale teraz wracam do momu. Pa!
Kim- Pa.
Kim pocichu wyszeptała Kocham Cię i zamknęła dżwi.
♥♥♥♥
I JAK? PODOBA SIĘ? MI SIĘ NAWET NAWET PODOBA. JUŻ MAM 100 ODWIEDZAJĄCYCH A TO MÓJ 2 DZIEŃ. NO TO W KOMENTARZACH PISZCIE CZY SIE PODOBA CZY NIE.
POZDRAWIAM I CAŁUJĘ TAMARA '' ♥ ''
Wow!
OdpowiedzUsuńPrawie się pocałowali!
No prawie...
Kiedy bedzie Kick?
Wyczuwam Kicka...
OdpowiedzUsuńRozdział genialny <3
Kick zaraz wkroczy!
OdpowiedzUsuńale będę najarana!
Czekam na nn>>>>
Thank you!!
UsuńOMG!!!
OdpowiedzUsuńNiedługo Kick, co nie?
Piekny rozdział.
OdpowiedzUsuńKick zaraz wkroczy?!
Oby tak!
//Galaretka
Cudny że normalnie OMG ♡.♡
OdpowiedzUsuńKocham cię. ❤