niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 8 cz. IV

Jack już przez tydzień uczęszczał do dojo Czarnych Smoków. Rudi go wcześniej uprzedzał ,że to mordęga. ale Jack go nie zbyt słuchał. Jack był bardzo zmęczony a nadal Musiał ćwiczyć. Najgorsze jest to ,że już dawno nie spędzał cennego czasu z przyjaciół mi. Chciał odejść ale jego dobre serduszko nie mogło na to pozwolić ponieważ miał mieć turniej. Nie mógł zawieść Ty'aja. ale mógł się obijać aby Ty go wyrzucił z dojo. Pomyślał ,że gdyby zrobił coś strasznie złego Ty go wyrzuci. Jack postanowił dorysować wąsy plakatowi ty'aja w ciele tygrysa. To wyglądało śmieszne. Jack jeszcze się podpisał. " To ja Jack ". Gdy ze swojego gabinetu wyszedł Ty był strasznie wściekły.

Ty- Jack! Jak mogłeś?
Jack - Ja? A co JA zrobiłem?
Ty- No przyj żyj się dokładnie.
Jack- A chodzi o to ,ze zniszczyłem ten jakże okropny plakat.
Ty- On jest piękny. Ale teraz masz racje przez to co zrobiłeś jest okropny. 
Jack- To co chcesz zrobić w tej sprawie?
Ty- Chyba nie mam wyjścia Jack. Muszę cię wyrzucić. Zabieraj tyłek w troki i zjeżdżaj!
Jack- Och... Och jaki to cios w plecy! Nie mogę w to uwierzyć! No ale dobrze. Odejdę w smutku.
Ty- Trzymaj się Jack!
Jack- Dzięki.

Gdy tylko wyszedł zaczął skakać ze szczęścia. Cieszył się i poszedł szukać przyjaciół. Swoich kumpli szukał wszędzie. W dojo ,które było zamknięte w parku. W domu u każdego z nich. Pomyślał ,że mógłby poszukać w scat-parku gdzie kiedyś on i Jerry spędzali tam cały dzień. Ale się mylił. Wszedł tylko na chwile a jego starzy wrogowie ,którzy zazdrościli mu talentu który kiedyś kochał czyli jazdę na deskorolce. Ta głupia banda S.C.R.L.D. ( pierwsze litery imion należących do nich ) wyśmiewała się z chłopaka. Jack głupio wysłuchiwał ignorując tych okropnych słów które gadała banda. Najbardziej zabolało go to...

Shell (imię najważniejszego członka bandy) - Wiem czemu zrezygnowałeś.
Jack- No niby czemu?
Shell - Twój Stary już w grobie leży. Zostały z niego kości. Bałeś się ,że spotka cię jakiś wypadek. Kiedyś byłeś królem deski. A teraz jesteś śmieciem. Czuj się jak on. 

Wtedy banda obrzuciła go puszkami. Jack się denerwował. Podszedł do Sherl'a złapał za koszule i podniósł lekko.

Jack- Masz coś do mnie? Tak myślałem.. 

Jack puścił go i odszedł śmiejąc się kpiąco. Postanowił ,że wróci do jazdy na desce. Ale te 2 lata rozłąki z nią może już nie nadrobić.  Jack poszedł do domu. Wyszedł na strych i poszukał w pudłach jego pięknej deskorolki. Znalazł ją. Miała czarny kolor. Była jedynie na środku  1 dużą naklejkę ,która przypominała płomień. Wyszedł na podwórko i na jezdnie. Staną na desce i lekko odepchną się nogą. Oczywiście nie zapomniał o kasku z czaszką. jack miał wszystko w małym paluszku próbował pojeździć na obręczy ale początkowo mu się nie udawało. Po 3 próbach nareszcie wszystko sobie przypomniał i zaczął szybciej jechać. Jechał drogą aż spotkał się z... Rudi'm

Rudi- Cześć Jack.
Jak- hej.
Rudi- Chciałem cię przeprosić. Powiedziałem to ale tak nie myślałem. Jest mi głupio.
Jack- Rozumiem. Nie musisz mnie długo przekonywać abym ci wybaczył.
Rudi- Czyli rozumiem ,że miedzy nami wszystko dobrze?
Jack- Tak.
Rudi- To dołączysz do dojo?
Jack- Będę jutro o 14 na zajęciach
Rudi- Super. Jeszcze raz przepraszam. A i.. zajęcia nie będą o 14 a o 11. Taki mały szczegół.
Jack- Okey. A gdzie Kim?
Rudi- Kim? Chyba w parku.
Jack- Dzięki. Na razie.
Rudi - Pa!


Jack odjechał . Szukał Kim. Znalazł ją dopiero po 15 min.
 
Jack-  Kim! Kim. oo.. Cześć.
Kim- Cześć.  Widzę ,że znów jeździsz.
Jack- Tak. A ty. Co u ciebie?
Kim- U mnie? Dobrze. Dzięki. Siadaj.
Jack- Okey. To jak przyjdziesz z resztą dzisiaj do mnie?
Kim- Z cała ekipą?
Jack- Z calutką. Tylko o sobie nie zapomnij.
Kim- Hahaha. Nie martw się. Ja sobie dam radę ale Jerry. Wątpię.
Jack- heh.

Oboje rozmawiali jeszcze tak z 30 min. Jack zapytał czy Kim chce się nauczyć jeździć na desce.

Kim- Bardzo chętnie. A nauczysz mnie?
Jack- Jasne. 

Kim wstała. Stanęła na Desce i lekko popchnęła się nogą. Nie mogła złapać równowagi.  Gdyby nie Jack juz leżała by na ziemi. Ale Jack ją złapał. Byli bardzo blisko siebie. Do pocałunku dzieliło ich zaledwie Parę milimetrów. Już stykali się nosami gdyby nie... Telefon Kim.

                                                                          ♥♥♥♥
I jak? Mi zakończenia bardziej się podoba. No jeszcze pare rozdziałów i nastąpi... ♥
 

5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Dobrze ,że często dodajesz rozdziały. Bo bez n ich zanudziła bym sie na śmierć. Mama ciągle mi powtarza ,że mało czytam. Gdyby tylko widziała ile już przeczytałam. Śmiało jak dorośniesz możesz książke pisać. Ta opowieść... Bezcenna jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się ta historia! A rozdział oczywiście jest cudowny...
    Przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale postanowił, że wszystkie nadrobię w tym jednym komentarzu. No to tak... wstrzymam patelnię, przynajmniej na razie. Masz szczęście, że te 3 wspaniałe rozdziały dodałaś w tak krótkim odstępie czasu, bo inaczej kto wie, jakby to się skończyło.
    Kocham i czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Nie żartuj.
      Twoje opowiadania są wiele , wiele razy lepsze niż moje wypociny.

      Usuń
  3. "Zabieraj D**e w troki i zjerzdzaj" - tekst z Kevin sam w Nowym Yorku.
    Swietny rozdział.

    //Galaretka

    OdpowiedzUsuń

Tylko dzieki Wam mam siłe do pisania rozdziałów!