Randka nadal trwała. Wszystko szło po myśli Jerry'ego. Grace była w niebo wzięta. W tym samym czasie Jack szedł ulicą do domu. Zauważył Kim siedzącą w parku na ławce. Bruwer postanowił do niej podejść ale od tyłu. Bruwer ruszył w stronę Crawford. Niczego nie świadoma dziewczyna tylko siedziała na ławce wgapiając się bezczynnie w fotografię gdzie była cała ich paczka. Kim nie słyszała niczyich kroków. Jack bardzo dobrze się skradał. Był już na tyle blisko aby zasłonić jej oczy dłońmi.
Jack-Zgadnij kto to?!
Kim-Hm.. Jack?
Jack-Tak. Skąd wiedziałaś?
Kim-Poznałam po głosie.
Jack-To następnym razem tylko zasłonie ci oczy!
Kim-heh... Dobra.
Jack-Co robisz?
Kim-A siedzę, wspominam, myślę.
Jack-Ty myślisz.. W wakacje?Co nie wierzę.
Kim-A co? Niewolno?
Jack-Wolno. A o czym tak myślisz?
Kim-Oo...
Jack-No powiedz!
Kim-Musze się ciebie tego zapytać więc zapytam teraz.
Jack-No wieź teraz to trochę się boję.
Kim- Czemu nie pojechałeś do Japonii?
W zamian za odpowiedź Kim dostała jedynie spojrzenie Jack'a ,które mówiło wiesz czemu.
Kim-No czemu? Mów! - wtedy Kim spojrzała na Jack'a podejrzyliwym spojrzeniem.
Jack-Zgadnij kto to?!
Kim-Hm.. Jack?
Jack-Tak. Skąd wiedziałaś?
Kim-Poznałam po głosie.
Jack-To następnym razem tylko zasłonie ci oczy!
Kim-heh... Dobra.
Jack-Co robisz?
Kim-A siedzę, wspominam, myślę.
Jack-Ty myślisz.. W wakacje?Co nie wierzę.
Kim-A co? Niewolno?
Jack-Wolno. A o czym tak myślisz?
Kim-Oo...
Jack-No powiedz!
Kim-Musze się ciebie tego zapytać więc zapytam teraz.
Jack-No wieź teraz to trochę się boję.
Kim- Czemu nie pojechałeś do Japonii?
W zamian za odpowiedź Kim dostała jedynie spojrzenie Jack'a ,które mówiło wiesz czemu.
Kim-No czemu? Mów! - wtedy Kim spojrzała na Jack'a podejrzyliwym spojrzeniem.
Kim- Halo! Jack!
Jack-Co?!-powiedział niepewnie
Kim-Zadałam Ci pytanie. Chce na nie odpowiedzi! No dalej... Od powiedz czemu nie pojechałeś do Japonii?!
Jack-No bo... Ja... Yyy... Ten no.. Nie pojechałem... Bo... Bo bym tam bez Was nie wytrzymał?! -powiedział niepewnie kończąc zdanie tak jakby się pytał Kim
Kim-Ty się mnie pytasz czy odpowiadasz?
Jack-Od powiadam!
Kim-Czyli zostawiłeś szansę na karierę dla nas! Oo... To takie urocze. Jesteś wielki. Wtedy podeszła i pocałowała go w policzek. Pożegnała się z nim i poszła w stronę swojego domu.
Jack siedział jak osłupiały. W końcu powiedział sam do siebie..
Jack- Co niby miałem powiedzieć? Że nie po jechałem dla niej?!
Wtedy ruszył w stronę domu. Postanowił dogonić Crawford aby się z nią poszwę dać. Dogonił ją gdyż on biegł a ona powili zmierzała w stronę swojego domu. Jack znów zaszedł Crawford od tyłu i złapał w tali i podniósł. Kim histerycznie zaczęła się śmiać. Jack w końcu postawił swoja ukochaną na ziemi gdzie ta mogla na niego na wrzeszczeć. Dziwo obyło się bez wrzasków ,którymi Kim zawsze obsypywała Jack'a. Po prostu uśmiechnęła się do szatyna i razem poszli w stronę domu kim. Mieli zamiar iść do Kim ale Jack za proponował aby tym razem poszli do niego. Kim przytaknęła głową na znak gdyż się zgadza. Szli dość krótko. Nie milczeli. Wręcz przeciwnie... Ciągle coś mówili. Byli już przy drodze prowadzące do domu chłopaka. Wtedy Jack zauważył ,że Kim buja w obłokach i go nie słucha. Wyszedł na przód i szedł tyłem. Twarzą do Kim ,która zauważyła ,że Jack stanowiło przygląda się jej twarzy.
Kim-Co się tak patrzysz? Rozmazał mi się make up? - wtedy wskazała twarz
Jack-Nie.
Kim-Mam coś w zębie?-powiedziała zakrywając sobie usta
Jack-Nie.
Kim-To co ja mam na twarzy? Rozczochrałam się?
Jack-Nie.
Kim-To co ja mam z twarzą?
Jack-Nic! Twoja twarz jak jak zawsze śliczna.
Kim wtedy spojrzała na chłopaka i się zarumieniła. Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała w ziemię.
Kim-Co się tak patrzysz? Rozmazał mi się make up? - wtedy wskazała twarz
Jack-Nie.
Kim-Mam coś w zębie?-powiedziała zakrywając sobie usta
Jack-Nie.
Kim-To co ja mam na twarzy? Rozczochrałam się?
Jack-Nie.
Kim-To co ja mam z twarzą?
Jack-Nic! Twoja twarz jak jak zawsze śliczna.
Kim wtedy spojrzała na chłopaka i się zarumieniła. Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała w ziemię.
Kim-Ty uwarzasz ,że jestem śliczna?
Jack-Nie... Nie tylko ja tak uważam.
Kim-Dzięki.
Jack-A za co mi dziękujesz? Za to ,że jesteś liczna? Oj no jak tak to nie ma za co!
Kim-Dzięki.
Jack-A za co mi dziękujesz? Za to ,że jesteś liczna? Oj no jak tak to nie ma za co!
Kim-Nie! Głuptasie dziękuję ci za to ,że tak o mnie myślisz!
Jack-Heh... Idziemy?
Kim-Tak!
Wtedy Jack i Kim byli już pod domem Bruwer'a. Jack zachował się jak Dżentelmen i otworzył drzwi do jego domu.
Jack-Panie przodem. - pokazał ładnie ręką w ,którą stronę powinni się udać. Pokazał tak jak kelner w restauracji pokazuje stolik. "Para" pokierowała się w stronę pokoju chłopaka. Gdzie potem postanowili robić sobie żarty z innych ludzi. Dzwonili do obcych ludzi i opowiadali o chorej małpie (tekst z rodzinka.pl). Nie obyło się bez masy śmiechów. Nikt nie myślał nawet o tym ,że Jack miał wyjechać. Że tej chwili by nie było gdyby nie to ,ze postanowił zostać. Ta sprawa była już zamknięta. Kolejny telefon był do Rudi'ego. Robiony z anonima. Czyli #31# i numer...
Jack-Halo-powiedział bardzo niskim głosem.
Rudi-Halo? Z Kim mam przyjemność rozmawiać?
Jack-Yyy... Tutaj Tadeusz Bączonos.
Rudi- Dzień dobry panie Bączonos. W czym problem?
Jack-Chodzi o to ,że dzwonimy dziś do każdego i mówimy o tym ,że chętni mogą się dorzucić w leczeniu chorej małpki ,która ma na imię Prucia.
Rudi-Prucia? To dla tego ,ze często puszcza bąki i imię powstało od prutania?
Jack-Nie?! Po prostu prucia materiału. - Kim nie mogła po wstrzymywać śmiechu. Wtedy Jack złapał za poduszkę i podał Kim aby ta śmiała się w poduszkę.
Rudi-Aha. To przepraszam. Jaka jest kwota aby pomóc tej małpce?
Jack-Cena wynosi 20 $.
Rudi-O rany! Tyle kasy! Za tyle śmiało ma 2 pizzy! Szkoda mojego cennego czasu. Daj se pan spokój. Kto niby da panu tyle kasy?
Jack-No dobrze. Ale jeszcze jedno...
Rudi-Słucham.
Jack-To wszystko to ukryta kamera leci ta rozmowa w radiu!
Rudi- O wy małe szczyl... Zaraz. Jestem w radiu? Jestem w radiu. Jestem w radiu! Jupi! - wtedy Rudi skakał ze szczęścia.
Jack-Przepraszamy za problemy i za stracenie czasu. Ale musimy. To nasza praca!Dziękuję przepraszam!
Rozmowa się skończyła.
Kim- I jak tu się z tobą nudzić?!
Jack-Jak to jak? Ze mną się nie da!'
Kim- O jaki skromny...
Jack- Zaraziłem się od ciebie.
Kim-Osz ty!- Wtedy dziewczyna rzuciła się na chłopaka. Wskoczyła mu na plecy i zasłoniła rękami oczy aby nic nie widział i aby się przewrócił.Kim zachodziła się od śmiechu. Wtedy Jack złapał za ręce Kim i 'zdjał' je z twarzy. Wtedy... jack się potknął a Kim wpadła w jego ramiona. Gdyby nie on na pewno rozbiła by sobie głowę gdyż udeżyła by w róg biurka. "Kick" był bardzo blisko siebie. Już stykali się nosami. Brakowało tak niewiele i w końcu****
Jack-Heh... Idziemy?
Kim-Tak!
Wtedy Jack i Kim byli już pod domem Bruwer'a. Jack zachował się jak Dżentelmen i otworzył drzwi do jego domu.
Jack-Panie przodem. - pokazał ładnie ręką w ,którą stronę powinni się udać. Pokazał tak jak kelner w restauracji pokazuje stolik. "Para" pokierowała się w stronę pokoju chłopaka. Gdzie potem postanowili robić sobie żarty z innych ludzi. Dzwonili do obcych ludzi i opowiadali o chorej małpie (tekst z rodzinka.pl). Nie obyło się bez masy śmiechów. Nikt nie myślał nawet o tym ,że Jack miał wyjechać. Że tej chwili by nie było gdyby nie to ,ze postanowił zostać. Ta sprawa była już zamknięta. Kolejny telefon był do Rudi'ego. Robiony z anonima. Czyli #31# i numer...
Jack-Halo-powiedział bardzo niskim głosem.
Rudi-Halo? Z Kim mam przyjemność rozmawiać?
Jack-Yyy... Tutaj Tadeusz Bączonos.
Rudi- Dzień dobry panie Bączonos. W czym problem?
Jack-Chodzi o to ,że dzwonimy dziś do każdego i mówimy o tym ,że chętni mogą się dorzucić w leczeniu chorej małpki ,która ma na imię Prucia.
Rudi-Prucia? To dla tego ,ze często puszcza bąki i imię powstało od prutania?
Jack-Nie?! Po prostu prucia materiału. - Kim nie mogła po wstrzymywać śmiechu. Wtedy Jack złapał za poduszkę i podał Kim aby ta śmiała się w poduszkę.
Rudi-Aha. To przepraszam. Jaka jest kwota aby pomóc tej małpce?
Jack-Cena wynosi 20 $.
Rudi-O rany! Tyle kasy! Za tyle śmiało ma 2 pizzy! Szkoda mojego cennego czasu. Daj se pan spokój. Kto niby da panu tyle kasy?
Jack-No dobrze. Ale jeszcze jedno...
Rudi-Słucham.
Jack-To wszystko to ukryta kamera leci ta rozmowa w radiu!
Rudi- O wy małe szczyl... Zaraz. Jestem w radiu? Jestem w radiu. Jestem w radiu! Jupi! - wtedy Rudi skakał ze szczęścia.
Jack-Przepraszamy za problemy i za stracenie czasu. Ale musimy. To nasza praca!Dziękuję przepraszam!
Rozmowa się skończyła.
Kim- I jak tu się z tobą nudzić?!
Jack-Jak to jak? Ze mną się nie da!'
Kim- O jaki skromny...
Jack- Zaraziłem się od ciebie.
Kim-Osz ty!- Wtedy dziewczyna rzuciła się na chłopaka. Wskoczyła mu na plecy i zasłoniła rękami oczy aby nic nie widział i aby się przewrócił.Kim zachodziła się od śmiechu. Wtedy Jack złapał za ręce Kim i 'zdjał' je z twarzy. Wtedy... jack się potknął a Kim wpadła w jego ramiona. Gdyby nie on na pewno rozbiła by sobie głowę gdyż udeżyła by w róg biurka. "Kick" był bardzo blisko siebie. Już stykali się nosami. Brakowało tak niewiele i w końcu****
C.D.N.
I JAK SIĘ PODOBA/ W NASTĘPNYM ROZDZIALE POŁĄCZYMY MILTONA I JULIĘ. BĘDZIE SIĘ DZIAŁO. NASZ NIEDOSZŁY 'KICK' SPRAWI ,ŻE KOLEJNA PARA PRZYJACIÓŁ BĘDĄ KIMŚ WIĘCEJ NIŻ TYLKO PRZYJACIÓŁ MI. ROZDZIAŁ DEDYKUJE WSZYSTKIM ANONIMKOM!