Po rozdaniu świadectw wszyscy poszli się przebrać z tych poważnych
ciuchów w ciuchy bardziej młodzieżowe. Kim założyła sukienkę w błękitne kwiatki. białe skarpetki za kostkę tzn. stopki i różowe tenisówki. Kimberly złapała za frotkę leżącą na biurku i splotła włosy w warkocz. Zrobiła lekki makijaż. W jego skład należał błyszczyk o smaku brzoskwini, cień do powiek beżowy, puder, kredka do oczu i tusz do rzęs. Crawford była już gotowa. (Uwaga) Nagle... Do pokoju Kimberly wparowała jej młodsza siostrzyczka. Miała na imię Gachy (czytaj Gaszi) Miała zaledwie 4 lata a zachwycała się jakby miała już 10. Kim nikomu nie zdradzała swoich tajemnic. A Gachy to był miły wyjątek. Gachy to niziutka osóbka. nic dziwnego gdyż była jeszcze dzieckiem. Miała niebieskie oczy ,które mówiły jak mądrą osóbką jest. Mogła rozmawiać na każdy, każdy temat. Miała jasno brązowy kolor włosów. Co było sprzeczne gdyż cała rodzina była blądynami. Mama blądynka, tata blądyn, Kim blądynka a Gachy... brunetka. Więc gdy tylko weszła do pokoju Kim zobaczyła ją leżącą na łóżku w ubraniu trzymająca jakieś zdjęcie. Po cichu podeszła do łóżka na ,którym leżała Kimberly nie zauważona. Nagle...
Gachy-Co robisz?
Kim-Co?! Ja?! Nic nie robię... - po czym Kim szybko ukryła zdjęcie. Spojrzał na młodsza siostrę i uśmiechnęła się. To był wymuszony uśmiech. Taki trochę panikarski. - A ty co tu robisz?
Gachy-Nudzi mi się. A mamusia kazała abyś włączyła mi film na komputerze. A Mozie wolisz się przejść do wypożicialni?
Kim-Nie wolę. Jaki chcesz film? Włączę ci go na komputerze.
Gachy-Włąć mi.. Yyy... "Kopciuszka" albo "Zaplątanych".
Kim-Mogę się wtrącić? Jasne ,że tak... Te filmy oglądasz ciągle. Włączę ci coś bardziej nowego. Może "Małą Syrenkę" lub "Królewnę Śnieżę". To będzie coś nowego. Czego twoje oczęta jeszcze nie widziały. Co ty na to? - wiedziałam co od powie ale i tak spytałam...
Gachy- Ja na to... Włącz mi "Kopciuszka" albo "Zaplątanych".
Kim-No to włączę ci "Zaplątanych".
Gachy- A ty co taka wystrojona?
Kim-Mam spotkanie. - powiedziałam to bardzo przekonanie. Ale wiedziałam co ona na to od powie...
Gachy-Z Jacki'usiem?
Kim-Tak jakby...
Gachy-No powiedz po prostu ,że jesteście parą. Tak jak w "Zaplątanych".
Kim-Chciała bym powiedzieć tak ale... Nie.
Gachy-Czy z tego powodu ci przykro?
Kim-Trochę ale mną się nie przej mój.
Gachy-Jak mam się nie przejmować moją siostrzyczką. I to taką ,którą tak moćno Kocham!
Kim-Dzięki! Ja ciebie też...
Gachy-Kochasz! Tak wiem... Jestem urocza.
Kim- I tak bardzo skromna- powiedziałam z ironią ,którą dało się odczuć.Gachy-No..
Kim-Czemu ty jesteś taka mała... A za to taka mądra. Chyba masz to po siostrzyczce?!
Gachy-A mówisz ,że to ja jestem taka skromna... A ty to też.
Kim-No wiem. A w ogóle to ja już Muszę lecieć.
Gachy-A zaprosisz dzisiaj Jack'a aby ze mną pospędzał trochę czasu?
Kim-A co zakochałaś się w nim?
Gachy-Nie. Ale ty tak! I to widać. Bardzo wyraźnie.
Kim- Czasami myślę ,że jestem w nim szaleńczo zakochana i ,że on też. A czasami ,że tylko ja jestem! Czuje się wtedy okropnie.
Gachy-Musisz mu powiedzieć co czujesz. bo sprzątnie Ci go inna z przed nosa. A w tedy już nic nie zrobisz.
Kim- Zrobię to ale nie dzisiaj. Dzisiaj cała paczka się spotyka. Przy nich na pewno tego nie zrobię!
Gachy-No to weź Jack'iego na randkę albo do mnie na herbatkę. Dam mu Koronę księżniczki i boo...
Jak myślisz?. Będzie wolał różowe czy niebieskie?
Kim-Chyba żadnego... Chłopacy już tacy są.
Gachy- To co ja teraz zrobię?
Kim-Zaproś swoje lalki na twoją imprezę. Co ty na to?
Gachy-To bardzo dobry pomysł. Ale Randka twoja i Jack'a na przyjęciu to lepszy pomysł.
Kim-A może na imprezie? Donna Milthson urządza Imprezę. Jest czirliderką. I nie jest zakochana w Jack'u co ułatwia moją sprawę. Dzięki Gachy! Jesteś genialna! Fanta styczna. -w tym czasie spojrzałam na elektryczny zegarek stojący na biurku -Spóźniona!
Gachy-Ja? Nigdzie się nie sp....
Kim- Ale ja tak! O.M.G! Myślę ,że mnie zrozumią. Powiem ,że zagadałam się z siostrą.
Gachy-A zaprosisz Jack'a na wieczór? Prosze. bardzo go lubię. Ty też!
Kim-Jak zechce przyjść to tak. Pa!
Gachy-Pa. Powodzenia! Ale hej!
Kim-Co?
Gachy-A czy włączysz mi?
Kim- Ooo.. Tak. Poczekaj minutę.
Podeszłam do komputera. Włączyłam go i za jakieś 4 min film był już w połowie załadowany. Wystarczy nacisnąć Play. Nagle spojrzałam na zegarek. 11:36. Straciłam wyczucie czasu. Gdy zauroczona Gachy oglądała film ja wyszłam do kumpli na umówione spotkanie. Miałam już 6 min spóźnienia. Wzięłam nogi za pas i pobiegłam do Phila Phallafela. Tam moja paczka co poniedziałek miała różne wypady. Czyli:
-Kino
-Pizza
-Skate Park
-Galeria
Przyjaciele już na nią czekali. Jedyne co zauważyła to to ,że Jack wyglądał jakoś inaczej niż zwykle... I to ,że za kasą stała koza!Wracając do Jack'a... Wydawało się ,że Jack ubrał się na luzie a jednak nie... Och to coś z włosami. Ułożył je w inną stronę. I wyglądał cudnie. Taki młody Leo Di Cabrio. ( to tylko metafora ) jak zwykle jego gatka sprawiała ,że dziewczynom robiło się gorąco. A nawet za bardzo się nie starał. Miał bardzo przekonujący do siebie głos. Był taki miły i uprzejmy. Był bardzo dobrze wychowany. Co podobało się mamie Kim. Jej mama wiedziała ,że Kim podkochuje się w Jack'u. Jack Bardzo dobrze znał sztuki walki. A w środę ma turniej. Ma go obserwować jeden z nauczycieli z uniwerku gdzie uczą się sami najlepsi. Po zazdrościć... Jak ten mężczyzna uzna ,ze Jack jest dobry w te klocki otrzyma stypendium. To byłby taki urodzinowy prezent. Bo w ten czwartek ma urodziny. Już szesnaste. A ja miesiąc po nim. Będę mieć już 16 lat. Randki!♥♥♥♥
Kim...♥
W końcu byłam na miejscu. pierwsze co żuciło mi się w oczy to to ,że Tutsi stała za kasą i przyjmowała klijętów. Czyżby Phil miał robotę w kuchni a Tutsi go zastąpiła? Nieważne. OO... To Jack. Jest jakiś inny. Jack wyglądał jakoś inaczej niż zwykle.Wydawało się ,że Jack ubrał się na luzie a jednak nie... Och to coś z włosami. Ułożył je w inną stronę. I wyglądał cudnie. Taki młody Leo Di Cabrio. Jak zwykle jego gatka sprawiała ,że dziewczynom robiło się gorąco. Ja należałam do tych dziewczyn! A nawet za bardzo się nie starał. Miał bardzo przekonujący do siebie głos. Był taki miły i uprzejmy. Był bardzo dobrze wychowany. W końcu podeszłam do stolika gdzie siedzieli moi kumple. Miałam zamiar prze straszyć Grace i zajść ją od tyłu. Ale to ona mnie prze straszyła.
Odwróciła głowę i powiedziała...
Grace-Spóźniona!
Kim-Tak wiem. Przepraszam. No bo ja.. ten no... Musiałam na chwilę zająć się siostrą. No wiesz musiałam włączyć jej bajkę na komputerze. Chyba rozumiesz?
Martinez posłusznie się zamknął ujął znów dłoń Grace aby obdażyć swoją wybrankę wyjątkowym prezentem. Grace nie mogła przestać się uśmiechać. W końcu wstała i wtuliła się w chłopaka. Spojrzała w jego oczy i pocałowała. W tedy wszyscy zaczęli bić brawo. Cały lokal bił brawo. Oczywiście my wstaliśmy. Potajemnie Ja i Jack wyszliśmy. I to nie była moja zasługa. Chciał zostawić ich samych więc wyszedł... Ale czemu tylko ze mną? No nieważne. Pewnie chciał pospędzać czas ze swoją przyjaciół ką. Niestety tylko przyjaciół ką. Mogło to być coś więcej. Otwierając drzwi aby wyjść oboje przybyliśmy sobie piątkę. To nie była nasza zasługa ale trochę się do tego przyczyniliśmy. No Jack się przyczynił. Ale powiedział ,ze to ja go natchnęłam do kupna bransoletki aby Martinez dał ją Grace.
Kim- A to niby w jaki sposób to też moja zasługa?
ciuchów w ciuchy bardziej młodzieżowe. Kim założyła sukienkę w błękitne kwiatki. białe skarpetki za kostkę tzn. stopki i różowe tenisówki. Kimberly złapała za frotkę leżącą na biurku i splotła włosy w warkocz. Zrobiła lekki makijaż. W jego skład należał błyszczyk o smaku brzoskwini, cień do powiek beżowy, puder, kredka do oczu i tusz do rzęs. Crawford była już gotowa. (Uwaga) Nagle... Do pokoju Kimberly wparowała jej młodsza siostrzyczka. Miała na imię Gachy (czytaj Gaszi) Miała zaledwie 4 lata a zachwycała się jakby miała już 10. Kim nikomu nie zdradzała swoich tajemnic. A Gachy to był miły wyjątek. Gachy to niziutka osóbka. nic dziwnego gdyż była jeszcze dzieckiem. Miała niebieskie oczy ,które mówiły jak mądrą osóbką jest. Mogła rozmawiać na każdy, każdy temat. Miała jasno brązowy kolor włosów. Co było sprzeczne gdyż cała rodzina była blądynami. Mama blądynka, tata blądyn, Kim blądynka a Gachy... brunetka. Więc gdy tylko weszła do pokoju Kim zobaczyła ją leżącą na łóżku w ubraniu trzymająca jakieś zdjęcie. Po cichu podeszła do łóżka na ,którym leżała Kimberly nie zauważona. Nagle...
Gachy-Co robisz?
Kim-Co?! Ja?! Nic nie robię... - po czym Kim szybko ukryła zdjęcie. Spojrzał na młodsza siostrę i uśmiechnęła się. To był wymuszony uśmiech. Taki trochę panikarski. - A ty co tu robisz?
Gachy-Nudzi mi się. A mamusia kazała abyś włączyła mi film na komputerze. A Mozie wolisz się przejść do wypożicialni?
Kim-Nie wolę. Jaki chcesz film? Włączę ci go na komputerze.
Gachy-Włąć mi.. Yyy... "Kopciuszka" albo "Zaplątanych".
Kim-Mogę się wtrącić? Jasne ,że tak... Te filmy oglądasz ciągle. Włączę ci coś bardziej nowego. Może "Małą Syrenkę" lub "Królewnę Śnieżę". To będzie coś nowego. Czego twoje oczęta jeszcze nie widziały. Co ty na to? - wiedziałam co od powie ale i tak spytałam...
Gachy- Ja na to... Włącz mi "Kopciuszka" albo "Zaplątanych".
Kim-No to włączę ci "Zaplątanych".
Gachy- A ty co taka wystrojona?
Kim-Mam spotkanie. - powiedziałam to bardzo przekonanie. Ale wiedziałam co ona na to od powie...
Gachy-Z Jacki'usiem?
Kim-Tak jakby...
Gachy-No powiedz po prostu ,że jesteście parą. Tak jak w "Zaplątanych".
Kim-Chciała bym powiedzieć tak ale... Nie.
Gachy-Czy z tego powodu ci przykro?
Kim-Trochę ale mną się nie przej mój.
Gachy-Jak mam się nie przejmować moją siostrzyczką. I to taką ,którą tak moćno Kocham!
Kim-Dzięki! Ja ciebie też...
Gachy-Kochasz! Tak wiem... Jestem urocza.
Kim- I tak bardzo skromna- powiedziałam z ironią ,którą dało się odczuć.Gachy-No..
Kim-Czemu ty jesteś taka mała... A za to taka mądra. Chyba masz to po siostrzyczce?!
Gachy-A mówisz ,że to ja jestem taka skromna... A ty to też.
Kim-No wiem. A w ogóle to ja już Muszę lecieć.
Gachy-A zaprosisz dzisiaj Jack'a aby ze mną pospędzał trochę czasu?
Kim-A co zakochałaś się w nim?
Gachy-Nie. Ale ty tak! I to widać. Bardzo wyraźnie.
Kim- Czasami myślę ,że jestem w nim szaleńczo zakochana i ,że on też. A czasami ,że tylko ja jestem! Czuje się wtedy okropnie.
Gachy-Musisz mu powiedzieć co czujesz. bo sprzątnie Ci go inna z przed nosa. A w tedy już nic nie zrobisz.
Kim- Zrobię to ale nie dzisiaj. Dzisiaj cała paczka się spotyka. Przy nich na pewno tego nie zrobię!
Gachy-No to weź Jack'iego na randkę albo do mnie na herbatkę. Dam mu Koronę księżniczki i boo...
Jak myślisz?. Będzie wolał różowe czy niebieskie?
Kim-Chyba żadnego... Chłopacy już tacy są.
Gachy- To co ja teraz zrobię?
Kim-Zaproś swoje lalki na twoją imprezę. Co ty na to?
Gachy-To bardzo dobry pomysł. Ale Randka twoja i Jack'a na przyjęciu to lepszy pomysł.
Kim-A może na imprezie? Donna Milthson urządza Imprezę. Jest czirliderką. I nie jest zakochana w Jack'u co ułatwia moją sprawę. Dzięki Gachy! Jesteś genialna! Fanta styczna. -w tym czasie spojrzałam na elektryczny zegarek stojący na biurku -Spóźniona!
Gachy-Ja? Nigdzie się nie sp....
Kim- Ale ja tak! O.M.G! Myślę ,że mnie zrozumią. Powiem ,że zagadałam się z siostrą.
Gachy-A zaprosisz Jack'a na wieczór? Prosze. bardzo go lubię. Ty też!
Kim-Jak zechce przyjść to tak. Pa!
Gachy-Pa. Powodzenia! Ale hej!
Kim-Co?
Gachy-A czy włączysz mi?
Kim- Ooo.. Tak. Poczekaj minutę.
Podeszłam do komputera. Włączyłam go i za jakieś 4 min film był już w połowie załadowany. Wystarczy nacisnąć Play. Nagle spojrzałam na zegarek. 11:36. Straciłam wyczucie czasu. Gdy zauroczona Gachy oglądała film ja wyszłam do kumpli na umówione spotkanie. Miałam już 6 min spóźnienia. Wzięłam nogi za pas i pobiegłam do Phila Phallafela. Tam moja paczka co poniedziałek miała różne wypady. Czyli:
-Kino
-Pizza
-Skate Park
-Galeria
Przyjaciele już na nią czekali. Jedyne co zauważyła to to ,że Jack wyglądał jakoś inaczej niż zwykle... I to ,że za kasą stała koza!Wracając do Jack'a... Wydawało się ,że Jack ubrał się na luzie a jednak nie... Och to coś z włosami. Ułożył je w inną stronę. I wyglądał cudnie. Taki młody Leo Di Cabrio. ( to tylko metafora ) jak zwykle jego gatka sprawiała ,że dziewczynom robiło się gorąco. A nawet za bardzo się nie starał. Miał bardzo przekonujący do siebie głos. Był taki miły i uprzejmy. Był bardzo dobrze wychowany. Co podobało się mamie Kim. Jej mama wiedziała ,że Kim podkochuje się w Jack'u. Jack Bardzo dobrze znał sztuki walki. A w środę ma turniej. Ma go obserwować jeden z nauczycieli z uniwerku gdzie uczą się sami najlepsi. Po zazdrościć... Jak ten mężczyzna uzna ,ze Jack jest dobry w te klocki otrzyma stypendium. To byłby taki urodzinowy prezent. Bo w ten czwartek ma urodziny. Już szesnaste. A ja miesiąc po nim. Będę mieć już 16 lat. Randki!♥♥♥♥
Kim...♥
W końcu byłam na miejscu. pierwsze co żuciło mi się w oczy to to ,że Tutsi stała za kasą i przyjmowała klijętów. Czyżby Phil miał robotę w kuchni a Tutsi go zastąpiła? Nieważne. OO... To Jack. Jest jakiś inny. Jack wyglądał jakoś inaczej niż zwykle.Wydawało się ,że Jack ubrał się na luzie a jednak nie... Och to coś z włosami. Ułożył je w inną stronę. I wyglądał cudnie. Taki młody Leo Di Cabrio. Jak zwykle jego gatka sprawiała ,że dziewczynom robiło się gorąco. Ja należałam do tych dziewczyn! A nawet za bardzo się nie starał. Miał bardzo przekonujący do siebie głos. Był taki miły i uprzejmy. Był bardzo dobrze wychowany. W końcu podeszłam do stolika gdzie siedzieli moi kumple. Miałam zamiar prze straszyć Grace i zajść ją od tyłu. Ale to ona mnie prze straszyła.
Odwróciła głowę i powiedziała...
Grace-Spóźniona!
Kim-Tak wiem. Przepraszam. No bo ja.. ten no... Musiałam na chwilę zająć się siostrą. No wiesz musiałam włączyć jej bajkę na komputerze. Chyba rozumiesz?
Milton-Dobra... Grace, oszczędź jej tych wytłumaczeń. Nie mam ochoty tego za bardzo słuchać.Grace- No dobra... Tym razem ci daruje. Tym razem... - powiedziała humory stycznie. - To jak możemy zaczynać nasze po niedziałkowe spotkanie trochę wcześniej niż zwykle gdyż mamy Wakacje!
Jerry- O jaka moja piękność spostrzegawcza jest! Kręci mnie to...
Jack- Jerry... Co ja właśnie usłyszałem.
Julia- OO... Jakie to słodkie! Co nie Milton?
Milton-Orzesz ja cię kręcę! Czy Grace i Jerry są parą?
Grace/Jerry- Nie/Tak!
Kim-To w końcu tak czy nie?
Jerry- Dajcie mi wyjaśnić. - Jerry wtedy wstał i podszedł do grace. Z kieszeni wyciągnął podłużne czerwone pudełeczko gdzie zwykle trzyma się biżuterię. I to nie taką tanią... - Grace, - Martinez ujął dłoń Grace-Czy sprawisz mnie naj szęśliwszym chłopcem na ziemi i... Zostaniesz moją dziewczyną? - W tym momencie wszyscy zaniemówiliśmy! Grace Miała uśmiechniętą mnie. W tedy Jerry otworzył pudełeczko a w nim piękna bransoletka. Ze złota. Nie była tania. ;) Ale to raczej znaczy ,że Jerry'emu zależy. Miała złoty łańcuszek i taką plakietkę gdzie zostało wyprawowane " I Love You ". To było potwornie romantycznie. Wszyscy westchnęli Oo...
Grace- Nie wiem co powiedzieć ale... Chyba.. Tak! Zostanę twoją dziewczynę. I Ja Cię też I Love!
Jerry- Who! Jerry ma dziewczynę i to prędzej niż Jack! Największe ciacho w szkole!
Grace-Przymknij się... Nie psuj chwili.
Kim- A to niby w jaki sposób to też moja zasługa?
Jack- To ty zawsze masz jakieś ładne bransoletki na nadgarstku i pomyślałem z,ę Jerry mógł by dać Grace bransoletkę. Jak myślisz dobrze wybrał?
Kim- Nie żartuj. Bezbłędnie! Bransoletka śliczna. Ale to coś nie w stylu Jerry'ego.
Jack- No bo tak się składa ,że Jerry miał zamiar kupić zupełnie inną.
Kim- Jaką?
Jack- Taką z napisem "Gracorożecz Jerry'ego"
Kim- Dobrze ,że ty wybrałeś.
Jack- No... Choć mozę do Dojo. Hm.. Musze poćwiczyć. To może mały sparing?
Kim-Jasne... - powiedziałam przygryzając dolną wargę.
Wtedy weszliśmy do dojo a tam...
***
NA ROZDZIAŁ TEN CZEKALIŚCIE BARDZO DŁGO. NA SZCZĘŚCIE JEST DŁUGI I MOŻECCIE SIĘ NACZYTAĆ. JAK ZDOŁAM TO DODAM JESZCZE DZISIAJ JEDEN. W CO WĄTPIĘ BO NIE MAM ZA DUŻO CZASU. CAŁOŚĆ Z JERRAC (połączenie imienia Jerry i Grace) MIAŁ BYĆ ZUPEŁNIE INNA ALE... NO TAKIE ŻYCIE I POTOCZYŁO SIĘ W TEN A NIE INNY SPOSÓB. MUSIMY TO JAKOŚ PRZEBOLEĆ. A CO DO Kicka..♥ ZBLIŻA SIĘ DUŻYMI KROKAMI! JESLI MOŻNA POWIEDZIEĆ DUŻYMI.
Tegn post dedykuje :
- 2 anonimki :
-Galaretka
-Melodia
I jeszcze jednej takiej fajnej osobie.
Anie Howard
Dedykacja?...
OdpowiedzUsuńDla mnie?!
Czuję się zaszczycona!
Dziękuję za dedcykacje.
To takie milusińskie!
Tak samo jak ten moment z Jerrym i Grace.
Rozdział świetny! Super. :)
Piszesz tak dobrze...
Jeszcze raz Dzieki!
Super rozdział i w ogóle.
Dawaj szybko następny!
//Melodia
Dzikuje Melodyjko ♥
UsuńDziękuję za dedykacje! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Ogromnie mi się podoba.
Czekam na nn^^
//Galaretka
Dziękuje >3
UsuńJa fajna? Ta jasne.. ale dziękuję za dedykację <3 Zupełnie się nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście cudowny!
Jerry jaki romantyk xD Niech tylko nigdy nie wybiera prezentów.
Kocham ♥
Tak! Ty fajna! Amerykę odkryłaś... Wszyscy wiedzą że wspaniale piszesz!
UsuńNie musisz być taka skromna....☺
Masz racje! Jerry romantycznym chłopakiem jest ale smykałki do wybierania prezentów to nie ma! Super rozdział!
Dziękuję Martynko...
UsuńDziękuję Anusiu ♥♥
Usuń